Pojęcie wypalenia zawodowego stało się, dość niespodziewanie, jednym z ważniejszych terminów współczesnej psychologii społecznej. Oczywiście nie chodzi tu o naturalne, choćby bardzo silne zmęczenie spowodowane pracą – wypalenie zawodowe nie jest zwykłym przemęczeniem. Wbrew pozorom nie musi się wiązać z jakąś gigantyczną albo nieopanowaną aktywnością zawodową. Jest rzeczywiście stanem wyczerpania, ale wyczerpania specyficznego, które, mimo odpoczynku, nie ustępuje, a z którego wyjście jest bardzo trudne. Wypalenie wiąże się z poważną zmianą sposobu funkcjonowania w miejscu pracy, towarzyszy mu uczucie ciągłego wewnętrznego napięcia i rozdrażnienia, konfliktowość oraz odgradzanie się od potrzeb innych ludzi obojętnością i agresją.
Jak wygląda wypalenie: od misji do porażki
Pierwsze opisy zachowań, które później nazwano zespołem wypalenia zawodowego, pochodzą z okresu po II wojnie światowej. W 1953 r. opisano pielęgniarkę oddziału szpitala psychiatrycznego, której praca od pewnego momentu stała się jedną wielką frustracją. Zaczynając od wielkiego zaangażowania i chęci wdrożenia wielu korzystnych innowacji dla dobra pacjentów, ta pełna życzliwości i dobrej woli profesjonalistka doszła ostatecznie do punktu, w którym straciła motywację do pracy, a jej stosunki z pacjentami niespodziewanie zaczęła cechować niechęć i oddalenie. Większe zainteresowanie wypaleniem, dokładniejsze opisy, liczne badania i stworzenie właściwych teorii to już lata 70. Sam termin został wtedy spopularyzowany przez amerykańskich badaczy: psychiatrę psychoanalityka Herberta Freudenbergera i psycholożkę społeczną polskiego pochodzenia Christinę Maslach.