Ja My Oni

Odpępnieni

Grzegorz bał się życia bez świadomości, że co miesiąc na konto wpłynie mu pensja. Co z tego, że ciągle coraz mniejsza, skoro pewna. Grzegorz bał się życia bez świadomości, że co miesiąc na konto wpłynie mu pensja. Co z tego, że ciągle coraz mniejsza, skoro pewna. Krzysztof Mystkowski / KFP
Etat był dla nich jak pępowina. Do pewnego momentu niezastąpiony. Z czasem zaczął uwierać.
Marta, każdy z jej tortów jest inny. Nad jednym potrafi siedzieć dwa dni. Jest pewna, że te wypieki to jest to, co chciałaby w życiu robić najbardziej.Leszek Zych/Polityka Marta, każdy z jej tortów jest inny. Nad jednym potrafi siedzieć dwa dni. Jest pewna, że te wypieki to jest to, co chciałaby w życiu robić najbardziej.

Grzegorz: serce do sera

18 sierpnia do sklepu Grzegorza Jankowskiego weszli pierwsi klienci. Było sporo znajomych. Przyzwyczaili się oglądać Grześka w różnych sytuacjach. A to jak pływał na policyjnej łódce koło wieloryba, innym razem na reportażu interwencyjnym. Grzesiek od zawsze pracował w mediach. Od zawsze do teraz, kiedy obsadził się w roli sprzedawcy, właściciela i pomysłodawcy sklepu z serami o fantazyjnej nazwie Ser Lancelot. Nazwę sklepu wymyśliła koleżanka. Wystrój partnerka życiowa. Kredyt dał bank. Pomysł leżał na ulicy. A konkretnie na straganie. Producenci serów zagrodowych, czyli produkowanych w małych serowarniach, od kilku lat szukali swojego sposobu na zaistnienie na rynku. Większość mozolnie jeździła z jednego kiermaszu na drugi, żeby promować i sprzedawać swoje sery. Jankowski postanowił otworzyć pierwszy stacjonarny sklep z takimi serami.

W środowisku dziennikarzy Trójmiasta zrobił się mały szumek. Sądząc po esemesach, większość mu gratulowała, a kilka osób zazdrościło. Jankowski w ciągu prawie 18 lat kariery w mediach w sumie zaliczył siedem redakcji. Od regionalnej telewizji przez lokalne i ogólnopolskie dzienniki, TVN24. Aż do powrotu do swojej pierwszej redakcji. Mało co mogło go już w mediach ­zaskoczyć. I mało co go chyba w nich trzymało. Ale o swojej poprzedniej profesji mówi niechętnie, bo w listopadzie udzielił na ten temat wywiadu dla portalu gazeta.pl i przeżył mały lincz w wykonaniu internautów. Kiedy jedni zarzucali mu, że się wypalił, inni gratulowali, że przestał się godzić na wyścig w bylejakości. Umiarkowana mniejszość pytała, czy jedno przeczy drugiemu?

Ja My Oni „Jak pracować z sensem” (100069) z dnia 25.02.2013; Niepracujący i przepracowani; s. 82
Reklama