Ja My Oni

Rozdział II. Ile potrzebujemy energii?

Frank Selzam / PantherMedia
Janusz Fajto/Polityka

Ogólna odpowiedź jest prosta: potrzebujemy jej coraz więcej. Od początku rewolucji przemysłowej, kiedy zaczęła się eksploatacja paliw kopalnych, spożycie energii systematycznie rośnie. Jednak prawdziwa eksplozja nastąpiła po zakończeniu II wojny światowej. Było to związane z rozwojem masowej motoryzacji. Wtedy też ropa naftowa stała się najważniejszym paliwem pierwotnym. Była tania, a jednocześnie szalenie wszechstronna, wykorzystywano ją nie tylko do produkcji paliw silnikowych i wyrobów petrochemicznych, ale także stosowano masowo do celów opałowych. Wiele elektrowni było opalanych paliwem produkowanym z ropy (mazutem), także domowe systemy grzewcze korzystały z lekkiego oleju opałowego (do dziś jest to popularne paliwo w USA). Wysoka konsumpcja energii stała się świadectwem postępu, nowoczesności i dobrobytu. Liderem w tej dziedzinie były USA pochłaniające ok. 25 proc. światowej produkcji energii.

Od czasu kryzysów naftowych (1973, 1979) sytuacja uległa zmianie. Embargo na dostawy ropy do USA i państw Europy Zachodniej w odwecie za poparcie udzielane Izraelowi doprowadziło do dramatycznego wzrostu cen ropy, zaburzeń w dostawach paliw i sporych komplikacji gospodarczych. Wtedy też pojawiła się świadomość, że nadmierna konsumpcja energii jest po prostu niebezpieczna, zwłaszcza jeśli opiera się na importowanych surowcach energetycznych. Do politycznego słownika weszło pojęcie bezpieczeństwa energetycznego. Zaczęto inwestować w technologie ograniczające zużycie energii, szukać alternatywnych źródeł energii i dróg zaopatrzenia. Liderem w tej dziedzinie stała się Japonia, kraj z potężną gospodarką, ale praktycznie pozbawiony paliw kopalnych. Ograniczanie energochłonności gospodarek najbogatszych krajów świata sprawiło, że popyt na energię stał się wolniejszy od wzrostu gospodarczego.

Raporty Polityki Raporty Nr 4 Atom i łupki nadzieja czy groźba? (100066) z dnia 27.02.2013; Rozdział II; s. 19
Reklama