Wydawać by się mogło, że nie ma człowiekowi bliższej osoby niż on sam. Że zrozumiały jest dla siebie, czytelny w intencjach i motywacjach, oczywisty w postępowaniu i poglądach. Gdyby jednak tak było, człowiek z pewnością nie męczyłby się ze sobą. A męczy się przecież raz po raz.
Doznaje jakiejś krzywdy czy urazy, nosi ją w sobie i gniecie, a potem zastanawia się, czegóż on tak się zapiekł i wysupłać się z tego nie może. Podejrzewa, że świat się przeciw niemu sprzysiągł, a potem myśli, że przecież to absurd tak myśleć. Reaguje na krytykę z nadmiarem emocji, zbyt impulsywnie, a potem próbuje się usprawiedliwić: już taki mam charakter. Udaje kogoś, kim nie jest, wkłada maski, a potem racjonalizuje: tego dzisiejszy świat wymaga.
Ja My Oni
„Odkryj swoje ja”
(100078) z dnia 03.02.2014;
Wstęp;
s. 3