Ala i Magda miały po 15 lat, gdy któregoś dnia oświadczyły rodzicom, że nie będą dłużej chodzić do szkoły. Nie pomogły prośby ani nalegania. Potem było coraz trudniej. Album z rodzinnymi pamiątkami wyrzucony do śmieci, zamykanie się w pokoju, apatia, rozdrażnienie. – Niby młodzieńczy bunt, ciężki okres przechodzenia w dorosłość – a jednak coś było z nimi nie tak – wspomina pan Władysław, tata bliźniaczek. – Przez długi czas nikt nie był nam w stanie powiedzieć, co się dzieje. W Instytucie Psychiatrii i Neurologii, do którego w końcu trafiliśmy, sugerowano nawet, że molestuję dziewczynki seksualnie.
To było ponad dwadzieścia lat temu. Teraz Ala i Magda leczą się na schizofrenię, choć odmiana ich choroby jest wyjątkowo oporna na leki. Mimo iż są w stanie same wyjść na spacer czy do lekarza, wymagają nieustannej opieki. Zapewniają ją im rodzice. Oboje po siedemdziesiątce.
Gdy Piotrek chce powiedzieć komplement koleżance, musi się dwa razy zastanowić. Nie chce, by jego żona Eliza opacznie zrozumiała te słowa. – Później znów będzie awantura i ciche dni przez cały tydzień. Bo skoro powiedziałem znajomej, że ładnie wygląda, to znaczy, że na pewno wygląda ładniej niż żona. I że koleżanka jest dla mnie ważniejsza. I że w takim razie żony już nie kocham. Koszmar – przyznaje. – Albo gotujemy ziemniaki. Widzę, że są na ogniu już zbyt długo i na pewno się rozgotowały. Jak zdejmę je z kuchenki, to usłyszę, że się wtrącam, a jeśli zasugeruję, że czas zdjąć je z ognia, to awantura będzie o to, że krytykuję, jak ona gotuje. Sytuacja jest w zasadzie bez wyjścia. Oczywiście mogę się w ogóle nie wtrącać, ale wtedy usłyszę, że nie pomagam Elizie w kuchni, a ona sama ma za dużo obowiązków i dlatego rozgotowała ziemniaki.