Gdybyśmy mieli wyobrazić sobie spotkanie z psychoterapeutą, zapewne przywołalibyśmy przed oczy następującą, znaną z filmów, scenę: pacjent (klient) leży na kozetce (siedzi na fotelu) ze wzrokiem utkwionym w sufit, obok siedzi terapeuta. Pacjent opowiada o swoich kłopotach, a terapeuta co jakiś czas zadaje sakramentalne pytanie: Chcesz o tym porozmawiać?
Rozmowa z terapeutą może pomóc, nie każdy jednak ma czas, środki i możliwości, by odbywać regularne spotkania. Pomaga jednak nawet zwracanie się do nieistniejącego słuchacza, chodzi bowiem nie tyle o komunikowanie się z kimś, ile komunikowanie o czymś – o własnych przeżyciach i związanych z nimi uczuciach.
Tłumić czy wyrzucać
Dlaczego mówienie o emocjach przynosi ulgę, a ich tłumienie jest nieskutecznym sposobem radzenia sobie z kryzysem? Jedno z badań nad wyrażaniem emocji objęło grupę ocalałych z Holocaustu, w większości polskiego pochodzenia, którzy po II wojnie światowej wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. W dużej części byli to ludzie, którzy po raz pierwszy opowiadali swoją historię. Badani przychodzili do laboratorium, gdzie mieli przez dwie godziny opowiadać o swoich przeżyciach z czasów wojny. Okazało się, że większe otwarcie emocjonalne podczas spotkania było powiązane z ich późniejszym stanem zdrowia (zanotowali mniejszą liczbę wizyt lekarskich oraz odczuwali mniej negatywnych emocji w półtora roku po badaniu). Badanie dotyczyło osób, dla których wydarzenie traumatyczne miało miejsce 40 lat wcześniej. Pokazuje to, że tak naprawdę nigdy nie jest za późno, aby przepracować starą traumę.