Gdy w 2003 r. kalifornijska firma Linden Lab udostępniła użytkownikom trójwymiarową grę sieciową Second Life (w skrócie SL), wydawało się, że będzie to kulturowy przewrót kopernikański. Hasło reklamowe „Your World. Your Imagination” (Twój Świat. Twoja Wyobraźnia) zachęcało do realizowania własnych fantazji.
Między wolnością a przyziemnością
Tworząc reprezentację siebie, czyli awatara, można było zamieszkać w wymyślonym przez nas świecie: średniowieczu, kosmosie, krainie Elfów, na bezludnej wyspie. Nawet instytucje zwęszyły popularność SL (w szczycie korzystało z gry 20 mln osób) i uznały, że warto dać o sobie znać w przestrzeni wirtualnej. Ambasadę zbudowała tam m.in. Szwajcaria, wielu amerykańskich polityków promowało tam swoje partie. Irlandzka grupa U2 zorganizowała specjalnie dla rezydentów SL koncert, a artyści multimedialni wystawiali swoje prace. Aspirujący do bycia biznesmenami kupowali i sprzedawali działki, otwierali sieci sklepów, posługując się walutą wymyśloną dla SL – linden dolarem.
Amerykański antropolog Tom Boellstorff, który jako Tom Bukowski spędził w SL 2,5 roku, pisze w książce „Dojrzewanie w Second Life. Antropologia człowieka wirtualnego” o „kapitalizmie kreacjonistycznym”. Bo ten biznes polega przecież na tworzeniu-kreowaniu czegoś, czego nie ma, choć rządzi się podobnymi prawami jak większość innych sfer „drugiego życia”. Ludzie mając „nieograniczoną wyobraźnię”, tworzą podobne do realnych systemy i struktury. Ich światy nie są lepsze, choć w SL nie trzeba mierzyć się z egzystencjalnymi dylematami, jak śmierć, samotność, wolność, zależność. Ciekawe jest jednak to, że aktywność duchowa jest jedną z ważniejszych w SL, nawet ważniejsza niż biznesowa. W SL istnieją Kościoły reprezentowane przez te prawdziwe, jak koptyjski, ale są też wyznania wymyślone przez różnych guru. Jest możliwość przynależenia do społeczności w duchu New Age, które odzwierciedlają wartości z „pierwszego życia”. Są zaangażowane lewacko futrzaki, pracowite krasnoludki, centaury (którymi najchętniej zostają wegetarianie). W końcu są fani seksu sadomaso, a także seks awatarów nieprzypominających ludzi.