Ryszarda Socha: – Wyobraźmy sobie, że przychodzi do pana student, sensowny, z dużym potencjałem. Mówi, że studiuje politologię i chciałby zostać politykiem. Ale nie statystą, tylko kimś, kto zaznaczy swój ślad w historii. Co by mu pan poradził?
Prof. Aleksander Hall: – Niespecjalnie jestem entuzjastą drogi do polityki przez studia politologiczne. Znamy polityków młodszego pokolenia, których pierwszym zawodem było bycie politykiem. Na ogół nie są to przykłady zachęcające.
Mówi pan o tych, którzy zaczynali od noszenia teczki za starszyzną. Dlaczego to nie jest dobra droga?
Łatwo zostać człowiekiem aparatu, który jest dobry w rozgrywkach wewnętrznych, dokładnie ma policzone, na kim może polegać, skąd przychodzi niebezpieczeństwo. Uprawianie polityki powinno się wiązać jednak z pewnym doświadczeniem życiowym, a także z głębokimi przekonaniami. Z tym, że człowiek ma ideę. Na rady techniczne z mojej strony ten student nie mógłby liczyć. Raczej pytałbym, w co wierzy.
Zbrodnie, pomyłki, zaniechania
Zdobycie władzy, wejście na polityczne szczyty nie jest równoznaczne z zapisaniem się w historii. Czy widać tu jakieś reguły?
Myślę, że nie ma jednego sposobu zapisywania się w historii. Zgoda, zapisują się ludzie często bardzo wybitni. I często ci, którzy idą wbrew dominującym tendencjom, okolicznościom, biegowi zdarzeń, który można przewidzieć. Ktoś taki staje do walki w sytuacji beznadziejnej. I choć wydaje się skazany na przegraną, to jednak odnosi sukces. Ten typ polityków szczególnie mi imponuje.