Joanna Cieśla: – Niedawno okazało się, że nikt z moich bliskich nie pamięta tak przełomowego wydarzenia, jak ogłoszenie wyników wyborów w 1989 r. Jak to możliwe?
Prof. dr hab. Tomasz Maruszewski: – Ja też nie pamiętam tego momentu, bo o tym, że to było ważne wydarzenie, dowiedzieliśmy się post factum. W 1989 r. nikt nie wiedział, w którą stronę wszystko się potoczy. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że wybory czerwcowe faktycznie były początkiem wielkiej zmiany.
Niekiedy jednak wiemy, że to, co się dzieje, z pewnością będzie istotne – np. wejście Polski do Unii Europejskiej czy katastrofa smoleńska. Zapamiętujemy to inaczej?
Tak. Po pierwsze – na to, co zapamiętujemy, wpływają potencjalne konsekwencje danego zdarzenia, jeśli potrafimy je przewidzieć. Po drugie – jeśli czegoś się spodziewamy, pamiętamy to zdecydowanie gorzej, bo takie zdarzenie wplata się w jakiś ciąg, trudno je wyodrębnić.
Można zatem ustawić hierarchię: katastrofę smoleńską powinniśmy pamiętać lepiej niż stopniowo przygotowywane wejście do UE, a wejście do UE lepiej niż ogłoszenie wyników wyborów w 1989 r.?
Teoretycznie tak. Ale perspektywy poszczególnych osób mogą się bardzo różnić, a historycy patrzą na takie zdarzenia w jeszcze inny sposób. W zrealizowanych pod moim kierunkiem badaniach na temat zdarzeń, które ludziom wydały się ważne w ostatnich 20 latach, część respondentów – to były młode osoby – napisało, że jednym z najważniejszych wydarzeń było powierzenie Polsce organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej. Kilka wskazań uzyskał występ Pink Floyd w Gdyni.
Jak wyglądała pierwsza trójka?
Katastrofa pod Smoleńskiem, wejście Polski do UE i śmierć Jana Pawła II.