Ja My Oni

Z tłumem za plecami

Po co kolekcjonujemy fotografie po najbliższych

Dr Aleksandra Burek Dr Aleksandra Burek Leszek Zych / Polityka
Dr Aleksandra Burek o tym, po co zbieramy zdjęcia i pamiątki po przodkach i szukamy naszych korzeni.

Agnieszka Krzemińska: – Spotkanie przy wigilijnym lub wielkanocnym stole to często pretekst do snucia opowieści i legend rodzinnych – o babci, która była na robotach w Niemczech, ciotecznym wujku, który zginął w powstaniu. Skąd bierze się w nas potrzeba mówienia o przodkach?
Dr Aleksandra Burek: – Przede wszystkim z potrzeby łączności z osobami, których już z nami nie ma. Platon twierdził, że pismo zabija słowo, ale za to opowieść ustna ma moc, która sprawia, że nasi przodkowie wciąż są z nami. Wspominając zmarłych, odprawiamy rodzaj rytuału, który przywołuje ich do życia.

Starożytni Egipcjanie też wierzyli, że zmarły będzie żył, dopóki jego bliscy będą pamiętali jego imię.
Dlatego także nazywanie dzieci imionami dziadków daje nam ciągłość międzypokoleniową i stawia nas gdzieś między przeszłością i przyszłością. Pamięta pani film „Moje wielkie greckie wesele”? Tam każdy miał imię po dziadku, pradziadku, wujku. W kulturze greckiej tradycja rodzinna jest chyba najważniejsza, i to widać nawet w filmie komediowym. Pamięć przodków jest istotna też dlatego, że buduje naszą tożsamość i nas określa. Dzięki temu, że stoi za nami tłum przychylnych nam ludzi, nie czujemy się sami, mamy więcej siły i poczucie wartości.

Chętnie porównujemy się do naszych zmarłych przodków. Szukamy podobieństwa w rysach, zdolnościach, cechach. Po co?
A czy to nie fajnie pomyśleć: „Jestem taka jak moja mama czy tata”, kiedy są oni dla nas kimś w rodzaju bohatera? Lub usprawiedliwić się, mówiąc: „Nie zdałem egzaminu z fizyki – to u nas rodzinne, i ojciec, i babka też byli humanistami”, bo nie chce się nam nad tym pracować.

Ja My Oni „Co po kim dziedziczymy” (100098) z dnia 04.08.2015; Co dajemy potomkom; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Z tłumem za plecami"
Reklama