Ani na dywanik, ani pod dywan
Kto może pomóc, gdy dziecko w szkole ma problem
Bywają szkoły, w których odesłanie dziecka do pedagoga traktowane jest jako sankcja. Uczeń, który przeszkadza w prowadzeniu lekcji, bije kolegów, przeklina czy nie odrabia zadań domowych z matematyki, jest doprowadzany do gabinetu, gdzie ma zostać umoralniony i zmuszony do poprawy. Problem w tym, że ten sposób na pewno nie zadziała.
– Kiedy w szkole pojawia się nowy rocznik, muszę ich przekonać, że do nas nie przychodzi się „na dywanik” – mówi Anna Tulczyńska, psycholog Zespołu Szkół nr 54 przy ul. Elbląskiej w Warszawie, gdzie mieści się Gimnazjum im. Adama Czartoryskiego i LXIV Liceum Ogólnokształcące im. S.I. Witkiewicza. Pierwsze klasy zaczynają więc od wyjazdu integracyjnego. Z licealistami jedzie psycholog, z gimnazjalistami pedagog. Obie strony mają szansę się poznać. – W efekcie później uczniowie przychodzą do nas sami, czasem przysyłają ich wychowawcy, często przyprowadzają koledzy. Jeśli ja chcę porozmawiać z którymś dzieckiem, to go do gabinetu zapraszam, nie wzywam.
Agnieszka Dołęgowska, pedagog w 145. Gimnazjum im. Jana Pawła II w Warszawie, zna wszystkich uczniów, choć jest ich kilkuset. Wie, kto się z kim przyjaźni, kto w kim kocha, a kto za kim nie przepada. Ona również zauważa, że dzieciaki z podstawówki często wynoszą przekonanie, że do pedagoga trafia się za karę. – Ale szybko rozumieją, że tu można przyjść się pożalić. To szczególnie cenne na początku, kiedy zwykle są przerażone, że nie dadzą sobie rady w nowej szkole – stwierdza. – Z czasem zaczynamy pracować nad innymi problemami.
Przekonać do innego sukcesu
Pomoc dziecku mającemu trudności w nauce jest jednym z podstawowych zadań szkolnego pedagoga.