Katarzyna Czarnecka: – Kiedy dziecko staje się dorosłe?
Katarzyna Schier: – Psychologia rozwojowa podaje różne granice związane z wiekiem, bo one w kulturze się przesuwają. Kiedyś uznawano, że apogeum okresu dorastania to jest 18 lat, dzisiaj mówię studentom: państwo mają 24 lata, więc zbliżacie się do bycia dorosłym. Pod nosem się uśmiechają. Nie jestem pewna czy z radości.
Bycie dorosłym co właściwie oznacza?
To, że człowiek jest gotowy do odseparowania się i uniezależnienia się od pierwotnych obiektów więzi, czyli rodziców, i jednocześnie do bycia w bliskiej relacji emocjonalnej i seksualnej z inną osobą. Czyli, parafrazując Zygmunta Freuda, jest to zdolność do pracy i miłości. Umiejętność wyjścia z bezpiecznej jamy i czerpania przyjemności z eksploracji świata zewnętrznego.
Jaka zmiana następuje wtedy w relacji dziecko–rodzic?
Z pozycji bycia wyłącznie dzieckiem matki i ojca przechodzi się do bycia dorosłym partnerem. A kiedy ma się już własne dzieci, dochodzi do spotkania rodzica z rodzicem.
Brzmi prosto, ale proste nie jest?
Nie jest. Ten proces, który w podejściu psychodynamicznym nazywamy separacją – indywiduacją, w realizacji jest bardzo trudny. Szczególnie jeśli relacje w rodzinie pochodzenia są złe.
Polska: stan chronicznie wyjątkowy
Nieadaptacyjne wczesnodziecięce schematy, style przywiązania, to jedno. Pani zajmuje się specyficznym zjawiskiem: parentyfikacją, czyli odwróceniem ról. „Sytuacją, gdy dziecko pełni funkcję opiekuna bądź partnera dla swojego rodzica (i/lub rodzeństwa), a obciążenie, które dźwiga, przekracza jego możliwości radzenia sobie” – pisze pani w swojej książce.