Język towarzyszy człowiekowi od pierwszego dnia życia. Co prawda przez jeszcze wiele kolejnych miesięcy nie jest to język słów, ale niewątpliwa zdolność do komunikowania się. Ludzie rodzą się z gotowością do przekazywania informacji, kierowania uwagi innych na to, co się z nimi dzieje, odczytywaniem ich intencji. Niektórzy naukowcy sugerują wręcz, że gotowość do uczenia się języka zdobywają jeszcze w życiu płodowym, kiedy osłuchują się z jego melodią, bo dopływa on do nich z zewnątrz.
Można też mówić o obecności temperamentu i różnic indywidualnych u każdego noworodka. Nawet kilkudniowy człowiek – a po kilku tygodniach nie budzi to już żadnych wątpliwości – z różną intensywnością dopomina się uwagi, reaguje na określone sytuacje zniecierpliwieniem albo zadowoleniem. Dość szybko widoczne staje się również zaciekawienie znaną osobą, a także lęk, gdy pojawia się ktoś nowy. Wszystkie te różnice w temperamencie przekładają się na różnice w łatwości komunikowania się z otoczeniem. Temperament sprawia, że potrzeby niektórych dzieci jawią się jako dość łatwe do odgadnięcia i zaspokojenia, zachowania niektórych niemowląt są znacznie mniej oczywiste i nawet najbliższym trudno je określić.
Częściowo właśnie z powodu problemów, jakie może nastręczać komunikacja z małym dzieckiem, w psychologii pojawiło się pojęcie temperamentu trudnego. Choć nie ma jednej jego definicji, zwraca się uwagę na takie cechy, jak duża drażliwość, emocjonalność, płaczliwość, nadmierna albo zbyt mała aktywność, łatwość rozpraszania uwagi, mała rytmiczność zachowania. To ostatnie oznacza, że oczekiwania dziecka są mało przewidywalne w czasie, a zachowanie jest słabo podporządkowane rutynie – jednemu z podstawowych sposobów na budowanie przez rodziców jego poczucia bezpieczeństwa.