Uwaga, psychowirusy
Jak w dzisiejszych czasach pozostać przy zdrowych zmysłach
Kiedy pyta się psychologów czy historyków, a także specjalistów ze stosunkowo nowej subdziedziny – psychohistorii, co dolegało naszym przodkom, uparcie unikają jednoznacznych odpowiedzi. Zadziwiające, że zwłaszcza wtedy, gdy pytanie dotyczy znanych postaci historycznych – świętych i szarlatanów, wodzów i oprawców, którzy wiedli narody ku przepaściom. Ludzie współcześni, przywykli do języka psychologii, oczekiwaliby diagnoz: ten był paranoikiem, ta z pewnością cierpiała na nerwicę eklezjogenną, ów to oczywiste zaburzenie afektywne. Ale badacze apelują: bierzcie pod uwagę ich czasy – kulturę, wyobrażenia o naturze świata, mentalność. Słowem – powszechny stan psychiczny, w jakim znajdowały się w określonych epokach ludzkie społeczności. Czasem mogło to sprawiać wrażenie epidemii. Jakby – mówiąc językiem współczesnym – to czy inne zaburzenie osobowości albo wręcz psychopatologia stawały się zakaźne niczym ospa.
Oczywiście o zaraźliwości psychologicznej możemy mówić tylko metaforycznie. Ale z całą pewnością można zidentyfikować „wirusy” i „bakterie”, jakie zagrażają nam – ludziom wydającym się sobie zdrowym i stosunkowo odpornym psychicznie – w obecnej cywilizacji, w świecie zachodnim i – co szczególnie interesujące – we współczesnej Polsce.
W 1937 r. Karen Horney napisała legendarną „Neurotyczną osobowość naszych czasów”, diagnozując człowieka Zachodu lat 30. Choć pojęcie neurozy (nerwicy) wyszło z użycia naukowego, możemy pójść terminologicznym tropem słynnej niemieckiej psychoanalityczki i psychiatry. Bo te współczesne zagrożenia układają się właśnie w listę swoistych n(i)euroz.
NIEPEWNOŚĆ, czyli czasy lęku
Emocją, która niesie ze sobą szczególne niebezpieczeństwo, jest lęk.