Poniższy tekst ukazał się w Poradniku Psychologicznym „Ja My Oni” w listopadzie 2016 r.
Dorota ma spotkanie z grupą przyjaciół. Gdy dołączają znajomi Brytyjczycy, rozmowa zaczyna się toczyć po angielsku. Dorota, choć dobrze zna ten język, milczy. Paraliżuje ją lęk przed popełnieniem błędu.
Kasia, gdy prasuje, nie poprzestaje na spodniach, koszulach i sukienkach. Pieczołowicie zajmuje się nawet najmniejszymi częściami garderoby, łącznie z bielizną. Składa je potem w równiutką kostkę i układa w szafie kolorami. Dokładnie tak, jak robiła jej matka.
Jarek nie wyjdzie z biura, dopóki nie sprawdzi dokumentów, które przygotowują dla niego podwładni. Ciągle się denerwuje, że są niechlujnie wypełnione. Siedzi po godzinach i poprawia nieistotne literówki.
Mimo że Dorota milcząc, traci możliwość konwersacji, wyprasowane majtki Kasi gniotą się już w szafie, a drobnych błędów w dokumentach Jarka nikt by nie zauważył, żadne nie potrafi zachować się inaczej. Tkwią bowiem w czymś, co psychologowie nazywają pułapką perfekcjonizmu. Takie osoby jak oni przesadnie dążą do osiągnięcia doskonałości w różnych dziedzinach: od wyglądu fizycznego, przez aktywność sportową do wypełniania określonych ról społecznych czy zawodowych.
Na początku lat 90. kanadyjscy psychologowie Paul Hewitt z The University of British Columbia i Gordon Flatt z York University w Toronto wyróżnili trzy rodzaje perfekcjonizmu:
• zorientowany na siebie – wewnętrzne przekonanie człowieka, że powinien być w czymś najlepszy,
• usankcjonowany społecznie – pewność, że inni oczekują od niego określonej postawy,
• zorientowany na innych – oczekiwanie od innych zachowań zgodnych z najwyższymi, często nierealnymi, standardami.
W pierwszym przypadku człowiek jest silnie zmotywowany do osiągnięcia sukcesu, ciężko jednak znosi porażki. Jest mocno skoncentrowany na sobie i przejawia niezwykłą wrażliwość na krytykę. Drugiemu przypadkowi towarzyszy przekonanie, że tylko spełnienie oczekiwań innych może go doprowadzić do zdobycia u nich pełnej akceptacji. Przy czym w pułapkę nadmiernych oczekiwań coraz częściej wpędzają nawet nie inni ludzie, ale media, pokazując, jak zostać perfekcyjną panią domu, właściwie zadbać o swój wizerunek czy jak prawidłowo wychować dzieci. Osoby z trzeciej grupy cechuje silny krytycyzm i apodyktyczność. Z badań Joachima Stoebera z University of Kent wynika, że często mają one skłonności narcystyczne, z trudem nawiązują kontakty społeczne, i nawet ich poczucie humoru bywa agresywne i raniące uczucia innych.
Jak się rodzi perfekcjonizm
Mimo licznych badań wciąż nie dowiedziono, skąd biorą się w ludziach tendencje perfekcjonistyczne. Psychologowie twierdzą, że mają one podłoże wieloczynnikowe, ale najczęściej odwołują się do wzorców wychowania, które człowiek wynosi z domu rodzinnego. Zbyt wysokie wymagania rodziców – tłumaczą – i ich emocjonalny chłód powodują, że dziecko stara się zaspokoić ich oczekiwania często wbrew własnym preferencjom. Uczeń, który cieszy się, że dostał czwórkę z trudnej klasówki z fizyki, a w domu słyszy: dlaczego nie piątkę?, czuje, że zawiódł. Komunikat: rób coś najlepiej albo wcale, sprawia, że w dorosłym życiu sam będzie podnosić sobie poprzeczkę tak wysoko, że albo wpadnie w pracoholizm, albo nie będzie podejmować niektórych wyzwań, zniechęcony wizją ewentualnej porażki. Znany model wychowania przeniesie też prawdopodobnie na własne dzieci.
Wydawałoby się więc, że sprawa jest prosta: lepiej dzieci chwalić, niż obciążać nadmiernymi oczekiwaniami. Tyle że chwalić też trzeba umieć. Ciekawe konkluzje przyniosła seria eksperymentów przeprowadzonych przez prof. Carol Dweck ze Stanford University. Podzielone na dwie grupy 10-latki otrzymały zagadkę. Za jej rozwiązanie dzieci z pierwszej grupy pochwalono za inteligencję, te z drugiej grupy za pracowitość i wytrwałość. W drugim etapie dzieciom dano możliwość wybrania łamigłówki łatwej lub trudnej, ale takiej, z której można się dużo nauczyć. W pierwszej grupie tylko co drugie dziecko wybrało trudną, w drugiej – 90 proc. W trzeciej części eksperymentu wszystkie dzieci stanęły przed bardzo trudnym zadaniem. Te, które na początku uznano za inteligentne, znacznie częściej szybko się poddawały, pozostałe pokazały nie tylko większą wytrwałość, lecz także deklarowały przyjemność z samego procesu mierzenia się z zagadką.
Malwina Huńczak, autorka książki „Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze znaczy najlepiej”, twierdzi, że określenie dzieci jako inteligentnych sprawiło, że wykreowały one w sobie schemat perfekcjonisty: wybierały łatwiejszą łamigłówkę, bo obawiały się, że w przypadku porażki zostaną uznane za niedostatecznie mądre.
Dr Jacek Buczny, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie, podkreśla, że tendencje perfekcjonistyczne mogą się też brać z tzw. kruchej samooceny. – Dzieje się tak wtedy, kiedy ludzie prezentują siebie jako kogoś bardzo wartościowego, kogoś, kto zasługuje na szacunek i podziw, a tak naprawdę odczuwają dużą niepewność w stosunku do siebie i własnych kompetencji. To może sprawiać, że stawiają sobie mało realistyczne cele, by inni dobrze ich postrzegali oraz by podnieść swą samoocenę.
Z obserwacji psychologów wynika, że większe skłonności do perfekcjonizmu mają kobiety. Nie pójdą po podwyżkę, bo niezwykle rzadko są stuprocentowo pewne, że na nią zasługują; nie wyślą CV, gdy nie spełniają wszystkich kryteriów, podczas gdy mężczyźni zrobią to nawet wtedy, gdy spełniają ledwie połowę z nich. To prawdopodobnie efekt właśnie mniejszej pewności siebie i wiążącej się z tym mniejszej skłonności do podejmowania ryzyka.
Czym grozi
Strach przed porażką to nie jedyna udręka perfekcjonistów. Wysoko postawiona poprzeczka bardzo często wiąże się z ciągłym niezadowoleniem, wynikającym z przekonania, że każdą czynność można było wykonać lepiej. Mają także problemy z podejmowaniem decyzji. Osoba perfekcyjna chce sprawdzić wszelkie możliwe warianty i wybrać najlepszy, co przeważnie jest niemożliwe. Bojąc się, że dokonają złego wyboru lub nie wykonają danego zadania idealnie, odkładają je, jak najdłużej się da, lub – jeśli to możliwe – całkowicie z niego rezygnują.
Przekonanie, że inni będą nas cenili tylko wtedy, gdy będziemy nieskazitelni, to pierwszy krok do przygnębienia, a nawet depresji. Negatywne emocje przejawiają się u perfekcjonisty zmęczeniem, rozdrażnieniem, gniewem i frustracją. Zazwyczaj nie pozwala on sobie na okazywanie złości wprost, tylko maskuje ją, np. zachowaniami bierno-agresywnymi.
Prof. Gordon Flett przekonuje, że skłonności do perfekcjonizmu powinny być nawet rozpatrywane jako osobny czynnik w szacowaniu ryzyka samobójstw. Szczególnie dotyczy to przedstawicieli zawodów, w których wymagana jest wyjątkowa precyzja i którzy żyją pod nieustanną presją: lekarzy, prawników, architektów oraz osób zarządzających dużymi zespołami ludzi.
Kiedy zwrócić się o pomoc
Dążenie do bycia perfekcyjnym nie zawsze powinno człowieka niepokoić. Psycholog Don Hamachek z Michigan State University w latach 70., bazując na konceptualizacji Alfreda Adlera, który zajmował się tym tematem już 50 lat wcześniej, opisał dwa typy perfekcjonistów: zdrowych i niezdrowych. Pierwszych miała cechować m.in. elastyczność w działaniu, pozwolenie sobie na popełnianie błędów, czerpanie przyjemności z tego, co się robiło, a nie tylko z efektów. Drugich charakteryzowałoby stawianie celów niemożliwych do osiągnięcia, lęk przed porażką jeszcze przed rozpoczęciem działania oraz brak satysfakcji z większości własnych działań. Te założenia w swoich badaniach potwierdził w 1993 r. zespół profesora Randy’ego O. Frosta ze Smith College, a po nim kolejne grupy naukowców. Od tej pory w świecie psychologii obowiązuje dwuwymiarowe ujęcie tego zjawiska. Do jego opisu używa się również takich opozycji, jak perfekcjonizm pozytywny/negatywny, aktywny/pasywny, adaptacyjny/dezadaptacyjny, funkcjonalny/dysfunkcjonalny.
Jeżeli człowiek nie potrafi zapanować nad wysokimi standardami, którym ciągle (choć bez satysfakcji) próbuje sprostać, a do tego żyje w ciągłym stresie, ma obniżone samopoczucie i wydaje mu się, że funkcjonuje pod ogromną presją ze strony innych, potrzebuje pomocy. Jeśli ulgi nie przynoszą mu samodzielnie podejmowane działania, powinien zwrócić się do specjalisty. Dr Jacek Buczny przypomina, że warto to zrobić szczególnie wtedy, gdy czynności związane z dążeniem do perfekcji powodują dyskomfort w codziennym funkcjonowaniu. – Standardowo zaleca się w takich przypadkach terapię w nurcie poznawczo-behawioralnym – mówi. – W przypadku redukcji nieadaptacyjnego perfekcjonizmu zazwyczaj zaczyna się od identyfikacji stopnia problemu, a następnie modyfikacji przekonań, a tym samym podbudowie własnej samooceny. Zadaniem terapeuty jest przekonanie pacjenta, że świat się nie zawali, jeśli nie spełni on wykreowanych przez siebie perfekcyjnych standardów. Do tego dochodzą np. ćwiczenia relaksacyjne. Długość terapii uzależniona jest od stopnia zaawansowania problemu.
Niezależnie od tego, czy uda się samodzielnie okiełznać wewnętrznego perfekcjonistę, czy trzeba skorzystać z pomocy terapeuty, warto pamiętać o niezwykle cennej dewizie „Done is better than perfect”, czyli od perfekcyjnego lepsze jest to, co zrobione.
***
Jak żyć z perfekcjonizmem
1. Ciesz się z tego, co osiągasz, i pamiętaj o tym, co już osiągnąłeś.
2. Nie bierz na siebie obowiązków tylko po to, by udowodnić coś innym.
3. Nie porównuj się z innymi, nie patrz na swoje sukcesy przez pryzmat ich osiągnięć.
4. Daj sobie pomóc, deleguj zadania.
5. Wyznaczaj sobie małe cele i nagradzaj się za ich osiągnięcie. Możesz na karteczkach wypisać różne drobne przyjemności, wrzucić je do miski i po wykonaniu konkretnego zadania losować jedną i sobie na nią pozwolić.
6. Jeśli masz na głowie kilka zadań, sporządź listę porządkującą je od najważniejszych do najmniej ważnych i wykonuj je po kolei.
7. Jeśli pracujesz nad danym zadaniem, wyobraź sobie, że tworzysz jego wersję z numerem 1. Jeśli masz ochotę i czas, możesz potem stworzyć kolejne – 2., 3. itd., ale dopiero po zakończeniu pierwszej.
8. Szukaj pozytywnych stron swojej niedoskonałości. Może nie przygotowałaś dziś dwudaniowego obiadu, ale za to więcej czasu spędziłaś z dzieckiem na placu zabaw.
9. Staraj się wyobrazić sobie, jaka najgorsza rzecz może cię spotkać, jeśli nie sprostasz jakimś wymaganiom (np. nie dostaniesz podwyżki, szef odrzuci twoją propozycję). Przekonasz się, że nawet jeśli to się stanie, następnego dnia znów wstanie słońce, a przed tobą pojawią się kolejne szanse i wyzwania.