Czy kobieca niewierność różni się od męskiej?
Niewierność, zdrada. Przekroczenie umowy między dwojgiem ludzi, niedotrzymanie ważnej reguły wyłączności, wyraźne naruszenie lojalności.
W tle wielu publikacji widoczne jest założenie, że ta kobieca ma inną wagę. W niektórych podejściach, na przykład ewolucjonistycznych – zdrada kobiety jest traktowana jako zagrożenie. Oznacza to tyle, że zdradzany mężczyzna nie ma pewności, czy wychowuje swoje dzieci. Zdradzana kobieta tego problemu nie ma. Dlatego kobieca niewierność ma mieć większy ciężar społeczny. Nie zgadzam się z tym założeniem. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy traktować męską niewierność pobłażliwiej, a kobiety obarczać większą winą.
Raport profesora Zbigniewa Izdebskiego „Seksualność Polaków na początku XXI wieku” z 2011 r. pokazuje, że zdradzających mężczyzn jest wciąż więcej, bo 28 proc., podczas gdy do zdrady przyznaje się 17 proc. kobiet. Jednak najnowsze badania ujęte w najnowszym raporcie profesora Zbigniewa Lwa-Starowicza dotyczącym seksualności kobiet prezentują coś ciekawego: spada liczba kobiet, które uchylają się w badaniach od odpowiedzi na pytanie o zdradę. Być może czują, że nie piętnuje ich ona bardziej niż mężczyzn. Kobiety stały się bardziej otwarte do rozmowy na ten temat.
Czy ludzie współcześni zaczęli inaczej traktować zdradę?
Zdecydowanie. Zmieniła się jej definicja. Rozszerzyły się granice tego, w jaki sposób może dochodzić do niewierności (na przykład poprzez internet) i – paradoksalnie – tego, co przestało być za nią uznawane. Kontakt seksualny na pewno jest zdradą, ale czy tylko genitalny? A przekroczenie bliskości intelektualnej i emocjonalnej? Czy zdrada dotyczy i odbywa się tylko w przestrzeni fizycznej i dotykowej? Kobieta żyjąca w społeczeństwie globalistycznym nie jest ograniczona terytorialnie i ma o wiele większe możliwości nawiązywania kontaktów, także tych trudnych do ujawnienia. Mam na myśli wszelkiego rodzaju zdrady, które dokonują się przez internet albo za pomocą internetu. Czy zatem pozwalając komuś spoza związku uczestniczyć w akcie masturbacji przed kamerą, na przykład poprzez Skype’a, partnerka zdradza? Czy tylko urozmaica swoje życie seksualne? Możemy bardzo wąsko definiować zdradę, wyłącznie jako akt seksualny i tylko w tak zwanym realu. Albo zastosować szeroką definicję, gdzie zdradą jest każde przekroczenie granic bliskości, jakkolwiek ją ujmować.
Jako klinicystka mogę powiedzieć – sytuacja bardzo się zmienia. Związek emocjonalny przestaje być rozumiany przez kobiety jako zdrada. Gdy ona nawiązuje kontakt z kimś na Facebooku i jest z nim blisko emocjonalnie, a porozumienie i więź ze stałym partnerem spada, za to rośnie w tym drugim, wirtualnym związku – to dla niej cały czas jeszcze nie jest zdrada. Według niej to tylko uzupełnienie czegoś, czego brakuje w tym oficjalnym związku. To typowe i dla kobiet, i dla mężczyzn, że gdy zaczyna się zdrada, to mówią sobie: to nie będzie miało żadnego znaczenia. Tak jakby zaspokojenie potrzeb poza nim mogło odbywać się bez szkody dla relacji. I to jest nowe zjawisko.
Lecz po jakimś czasie powstaje problem. Kobieta zaczyna pytać samą siebie albo w gabinecie terapeuty: Skoro drugi związek przynosi jej większą satysfakcję, to może ten pierwszy przestał już istnieć, a ten drugi przejął jego funkcje? Skoro tak mocno wrósł w jej życie, to czy przypadkiem tego pierwszego nie zastąpić drugim?
Czy skłonność do niewierności ma związek z osobowością? Jakie cechy do niej predysponują?
Zdradzająca kobieta to często osoba o cechach narcystycznych. Kobieta silnie egocentryczna, skoncentrowana na swoich potrzebach i swojej osobie, ignorująca potrzeby partnera. Ma ogromną potrzebę bycia podziwianą przez wiele osób, znajdowania się w centrum uwagi, cieszenia się uwielbieniem i popularnością. Co rodzi niebezpieczeństwo, że będzie poszukiwać kontaktów pozamałżeńskich, żeby tę pulę podziwu, której potrzebuje, zwiększyć, bo zachwyt stałego partnera zwykle jej nie wystarcza. Często u osób narcystycznych jeden związek pozamałżeński to za mało, nawiązują kilka jednocześnie lub krótkie związki następujące jeden po drugim, gdzie zmieniający się partnerzy stanowią pewnego rodzaju trofeum i dowód na własną atrakcyjność. Czyli to taka osoba wiecznie głodna i nienasycona. To nieistotne, czy przelotni partnerzy rzeczywiście ją podziwiają, ważne jest, że ona tak o tym myśli.
Adoracja ze strony stałego partnera zmniejsza zagrożenie zdradą, ale często nie jest wystarczającym buforem. Oczywiście kobieta może poszukiwać dróg zaspokojenia narcystycznych potrzeb w inny sposób niż ten, który niszczy jej związek – ale pod warunkiem, że jest świadoma swojego problemu. Z punktu widzenia partnera wiedza o mechanizmach jej funkcjonowania pomaga w zrozumieniu, dlaczego jest zdradzany.
Skłonność do niewierności charakteryzuje też kobietę o histerycznych cechach osobowości. To osoba o wyrazistej ekspresji emocjonalnej, szybko nawiązuje kontakty i łatwo skraca dystans społeczny. Tworzy atmosferę obiecującą szybkie zbliżenie, wielu mężczyzn odbiera to jako wyraźną zachętę. Z tego powodu wydaje się pozbawiona zahamowań. I rzeczywiście dla zwrócenia na siebie uwagi potrafi złamać tabu, na przykład rozebrać się w sytuacji, w której inne osoby są zawstydzone czy zażenowane. Głośno mówi, głośno się śmieje, wyraźnie gestykuluje. Lubi być na scenie. Mimo to, gdy mężczyzna odpowiada na prowokację, kurtyna opada i z kontaktu seksualnego często są nici. To typowe dla osoby histerycznej. Wyraźna obietnica przeradza się w odwrót. Ale dla wielu mężczyzn ta zmienność nastrojów i emocji jest niezwykle ekscytująca. Ten typ romansuje, by pozyskać uwagę, niekoniecznie podziw.
W potocznym rozumieniu ku zdradzie pcha głównie niezaspokojenie seksualne. Czy zawsze i czy tylko ono?
Długotrwały związek powinien pełnić wiele funkcji z nim związanych. Jeśli kobieta diagnozuje w nim pewne braki i któraś z ważnych potrzeb jest niezaspokojona – na przykład potrzeba seksualna – powstaje niebezpieczeństwo zdrady. Na niewierność wpływa też rytm trwania związku. Długotrwały związek, który wchodzi w fazę stabilizacji, gdy mężczyzna i kobieta wiedzą, czego mogą się po sobie spodziewać, mają stały i zintegrowany obraz partnera, ustalają między sobą pewne rutyny. Wszystko się powtarza. I to jest wyzwaniem. Z jednej strony to związek stabilny i dający poczucie bezpieczeństwa, z drugiej spada w nim poziom ekscytacji czy nowości. W takim momencie kobieta może dać się porwać czemuś nowemu, tylko dlatego że jej stały związek wydaje się nudny. Te same mechanizmy dotyczą zresztą mężczyzn.
Powiem też o banalnych, wydawać by się mogło, a jednak istotnych brakach. Mam na myśli te materialne, a więc sytuację, gdy kobieta w związku ubocznym ma tego typu korzyści. To odbywa się także w przestrzeni wirtualnej. Jest wynagradzana za pewne zachowania seksualne, na przykład gdy prześle określonej treści zdjęcie, dostaje jakąś sumę na konto – że już nie wspomnę o doładowaniu komórki.
To się nazywa, zwłaszcza wśród młodzieży i młodszych kobiet, sponsoringiem. I bywa traktowane jako element związku. Kobieta utrzymuje romans z o wiele lepiej sytuowanym mężczyzną niż jej stały partner i ma z tego związku profity. Obecnie to zjawisko zaczyna być traktowane jako normatywne – bez świadomości, zarówno ze strony kobiet, jak i mężczyzn, że to kontakt o charakterze prostytucji.
Jak kobiety radzą sobie z poczuciem winy?
Generalnie zdrady są ukrywane. Działa to, o czym mówiłam na początku. Zdrada jest traktowana jako coś niedobrego, co niszczy zarówno zdradzającego, jak i jego partnera. W związku z tym kobiety borykają się z poczuciem winy i by sobie z nim radzić (podobnie zresztą jak mężczyźni) uruchamiają wiele mechanizmów obronnych. Przede wszystkim racjonalizują, to znaczy tłumaczą sobie, na przykład, że kontakt seksualny przez Skype’a to żadna zdrada, przecież on mnie nawet nie dotknął. Albo: jak nikt o tym nie wie, to nikomu nie szkodzi, nikogo nie rani. Albo jeszcze inaczej: to jest tylko na chwilę. To są pseudowyjaśnienia, ale na jakiś czas uspokajają.
Innym skutecznym mechanizmem jest przerzucanie winy na zewnątrz: ja nie chciałam, to ten drugi mężczyzna jest winien, kusił, mamił. Lub: to jego wina, gdyby mnie nie zaniedbywał…
Wtedy łatwiej nadal myśleć o sobie dobrze. Działają także mechanizmy zaprzeczania: zmieniły się czasy, to zdarzenie bez znaczenia. Czasami kobieta wręcz zaprzecza, że cokolwiek miało miejsce: ach, to było 3 lata temu – jakby wcale się nie zdarzyło. Są też bardziej spektakularne mechanizmy, jak robienie z siebie ofiary: zostałam w tę sytuację wmanewrowana, stałam się ofiarą pułapki. Kobiety radzą sobie z winą, włączając też motyw zemsty i odwetu: chciałam, żeby poczuł, jak to jest, gdy sam mnie zdradza.
Rzadziej korzystają z mechanizmów obronnych osoby, których zdrada wynika z cech osobowości. O ile chcą zmienić swoją sytuację, przychodzą do gabinetu psychoterapeuty i pytają, dlaczego jestem tego typu osobą?
Zupełnie inaczej zdradę przeżywają kobiety, dla których kontakty seksualne są sposobem rozładowania stresu. To jest nowy, ukryty i rzadko podejmowany temat dotyczący kobiet, częściej mężczyzn. Mówi się o nich przy okazji uzależnienia od seksu albo hiperseksualizmu. Taka kobieta obniża każde napięcie wynikające ze stresu przez zachowanie seksualne. Ma więc nawyk stosowania seksu w innym celu niż satysfakcja seksualna. Spotyka mężczyznę, uprawia seks i czuje się dobrze, ale szybko znów musi podjąć kontakt, bo inaczej nie radzi sobie z napięciem. Na początku te kobiety są podekscytowane, potem już tylko przerażone. Rozpadają się ich związki. Ten sposób funkcjonowania nie pozwala im normalnie żyć. Ta zdrada ma tak trudny charakter, że nie są w stanie poradzić sobie same. Przychodzą do gabinetów psychoterapeutycznych i błagają o pomoc.
Tu pojawia się kolejny ważny aspekt zdrady. One ogromnie narażają swoje zdrowie. Zdrada zawsze rodzi zagrożenia. Ale o ile kobieta ma jednego stałego kochanka, to ponosi mniejsze ryzyko, niż gdy codziennie ma dwóch zupełnie nowych partnerów.
Co się dzieje, gdy zdrada wychodzi na jaw?
Jeśli miała być ukrywana, a druga strona się o niej dowiaduje, związek jest zagrożony. Mało tego, zagrożony jest obraz osoby, która zdradziła. Partner inaczej myśli też o sobie. Obojgu trudno żyć ze zmienionym obrazem związku, który wydawał się dobry, zaspokajający, a okazało się inaczej. Czasami to za trudne, aby dalej być razem.
Dramatyczne są sytuacje, gdy zdrada pojawia się w dobrze funkcjonujących związkach, jako wynik krótkotrwałej fascynacji, która potem bywa zadziwiająca i niezrozumiała nawet dla samej osoby zdradzającej. Bywa również tak, że partnerka zostaje „wyjęta” ze związku z premedytacją. Osoba trzecia ma świadomość, że małżonkowie się kochają, ale z wyrachowaniem zastawia sidła.
Zdrada niesie wiele zagrożeń, począwszy od tego, że związek się rozpada, bo nie wytrzymuje konkurencji drugiego. Partnerzy mogą też jednak uczynić ze zdrady stały punkt zapalny związku, wokół niej kręci się ich małżeństwo. Stanowi notoryczne źródło konfliktów i jednocześnie coś, co ich spaja.
Nie rozwiązują problemu niewierności, bo pod nim kryje się jakiś inny, głębszy. Na przykład taki, że ktoś komuś nie poświęca uwagi. Kobieta zdradza dlatego, że gdzieś indziej jest bardziej dostrzegana, ma lepszy kontakt seksualny, przeżywa więcej emocji. Zdrada ukrywa i kamufluje problem podstawowy, którego partnerzy nie mają odwagi odkryć lub siły, by go rozwiązać. Pozorna korzyść ze zdrady polega na tym, że choć wyraźnie pogarsza się jakość ich związku, to nadal są razem. I mają ze sobą wiele do pomówienia – szkoda, że głównie na temat zdrady. Obecność osoby trzeciej konsoliduje związek, choć to nie jest konsolidacja konstruktywna. Partnerzy są związani przy pomocy agresji, destrukcji i konfliktów. Poświęcają sobie dużo uwagi i czasu, choć są coraz mniej związani, jeśli chodzi o bliskość. Męczą się ze sobą, a jednocześnie męczą innych. Pamiętajmy, że często w środku tego dramatu są dzieci.
Na szczęście jest i dobry scenariusz. Partnerzy się zastanawiają, dlaczego do niej doszło i co będzie dalej. Może być tak, że wyeliminują albo poprawią to wszystko, czego zdrada była skutkiem. Często obserwuję w moim gabinecie, jak ludziom udaje się wykorzystać zdradę dla dobra związku. Oczywiście to trwa i jest oparte na wielu przykrych emocjach. Partnerzy przechodzą przez kilka trudnych etapów, ale takie sytuacje dowodzą, że wiele zdarzeń, które traktujemy jako kryzys albo nieszczęście, ma pozytywne zakończenie.
Czy mężczyzna może domyślić się, że jest zdradzany?
Nie ma jednoznacznej „listy objawów” niewierności partnerki. Bo chociażby fakt, że mężczyzna czuje się zaniedbywany przez nią, może być spowodowany tym, że ona zaangażowała się w jakiś inny rodzaj działalności, na przykład założyła firmę. Jedynym istotnym wskaźnikiem jest tu to, jak wygląda ich poczucie bliskości. Jeśli mężczyzna czuje, że łączy ich prawdziwy, głęboki kontakt, to prawdopodobnie nie ma miejsca na kogoś trzeciego w tym związku.
wysłuchała Eliza Koźmińska-Sikora