Wyobraź sobie sobotni sierpniowy poranek. Wybierasz się z przyjaciółką na kawę i plotki do ulubionej kawiarni. Budzisz się w kolorowej pościeli. Pstryk – ten widok zasługuje na słodkie selfie. Masz więcej czasu niż zwykle, więc starannie tuszujesz rzęsy i nakładasz nowy kolor pomadki. Pstryk – kolejna „słit focia”. Pojedziesz rowerem, fajnie jest przecież propagować zdrowy styl życia – pstryk. Duże latte i beza z malinami – zanim wsuniesz pierwszy kęs, już trzymasz w dłoni smartfon. Twoje profile w mediach społecznościowych puchną od kolejnych fotek, niosąc radość z właśnie rozpoczętego weekendu. Właściwie mogłabyś już zacząć cieszyć się tą beztroską, ale niecierpliwie chyłkiem spoglądasz na smartfonowy wyświetlacz. Ile lajków, ile serduszek? A może jakieś nowe komentarze? Nie ma? Nikt nie reaguje? Czyżby świat o tobie zapomniał? Nawet jeśli taka sytuacja w twoim życiu nie zaistniała (bo np. jesteś mężczyzną i nie nakładasz porannego makijażu lub nie lubisz słodyczy), wcale nie oznacza, że nie wydarzyła się twojej koleżance, znajomej z pracy czy córce sąsiadki. Albo przyjacielowi dokumentującemu weekendowego grilla na działce.
Tylko Facebook chwali się, że z jego kont korzysta już ponad 2 mld użytkowników na świecie. Ponad 700 mln osób ma aktywne konto na Instagramie (prawie 7 na 10 z nich stanowią kobiety), a ponad 300 mln w ciągu ostatniego miesiąca korzystało z Twittera i Snapchata. Liczby te systematycznie rosną. Każdego dnia na Facebooka wpada około 300 mln zdjęć (136 tys. w każdej minucie), a na Instagrama ok. 100 mln. Wiele z nich przedstawia pięknych i zadowolonych użytkowników kont z najnowszymi akcesoriami. Biorąc pod uwagę, że w ogromnym tempie wzrasta sprzedaż smartfonów, oraz to, że mobilny internet tanieje i jest już powszechnie dostępny, nikt nie jest już w pełni wolny od pokus „wirtualnej krainy szczęśliwości”.