Jednych boli ręka, innych noga albo głowa. Niektórzy myślą, że umierają – na coś konkretnego albo po prostu jest im całościowo aż tak źle. Innych dręczy brak energii mimo wielu godzin snu, częste przeziębienia, dzwonienie w uszach, suchość w ustach, bolesność żuchwy czy zębów, problemy z krążeniem. Tymczasem wyniki badań pokazują, że wszystko w organizmie jest w granicach normy i nic nie wskazuje na obecność jakiegokolwiek problemu medycznego wyjaśniającego podobne objawy. Człowiek jest nimi jednak poważnie zaniepokojony, zwłaszcza jeśli sytuacja trwa już np. ponad sześć miesięcy. Może ona wskazywać na zaburzenia somatoformiczne, czyli nerwicowe, które według międzynarodowej klasyfikacji chorób psychicznych DSM V przybierają różne postaci.
1. Hipochondria. Cierpiący na nią pacjent jest przekonany, że jest poważnie chory i panicznie się tego stanu boi. Nie uzyskując potwierdzenia, zmienia lekarza za lekarzem, wierząc, że może kolejny zobaczy coś, czego nie dostrzegł poprzedni. Reaguje zbyt emocjonalnie na informacje o dobrym stanie zdrowia, w końcu podważa kompetencje wszystkich medyków. I w żadnym razie nie przyjmuje do wiadomości, że jego dolegliwości mogą mieć podłoże psychiczne.
2. Bóle psychogenne, które mimo braku faktycznego urazu mogą być odczuwane w kilku lub w jednej części ciała. Bóle psychogenne niezwykle trudno odróżnić od realnych bólów wywołanych urazami fizycznymi, a osoby ich doświadczające realnie cierpią. Również dlatego, że bóle psychogenne mogą współwystępować lub pogarszać przebieg chorób somatycznych, a więc związanych z faktycznym bólem. Odmianą problemu jest ból fantomowy. W 80 proc. przypadków pacjenci po amputacji kończyny czują ją, mimo pełnej świadomości, że nie dało się jej uratować („kończyna fantomowa” to określenie wprowadzone przez amerykańskiego neurologa Silasa Weira Mitchella w 1871 r.