Wiara w Boga – jakkolwiek dana religia go definiuje – jest znakiem rozpoznawczym naszego gatunku. Co prawda podejrzewa się, że zachowania religijne czy pewnego rodzaju systemy wierzeń mogą występować u małp naczelnych (w szczególności szympansów), lecz dziś brakuje na to ostatecznych dowodów. Nie ulega natomiast wątpliwości, że religia odgrywa ważną rolę w życiu człowieka. Z badań przeprowadzonych w ramach projektu Eurostat Eurobarometer w 2010 r. wynika, że ponad połowa obywateli Unii Europejskiej deklaruje wiarę w osobowego Boga, a wartość ta wzrasta do 77 proc., gdy uwzględni się wiarę w nadprzyrodzoną, ale bezosobową siłę. Postępująca obecnie sekularyzacja społeczeństw na całym świecie wyraża się głównie poprzez odchodzenie od zinstytucjonalizowanej religii, a nie wiary jako takiej. Wydaje się więc, że wbrew prognozom formułowanym w latach 60. Bóg jednak nie umarł i ma się dobrze. Co sprawia, że nasz gatunek jest skłonny do wiary w nadprzyrodzoną siłę sprawczą?
Moduł Boga?
Kusząca wydaje się odpowiedź, że ludzkie umysły są wyposażone w tzw. moduł Boga, czyli określony system, który nieuchronnie prowadzi do wykształcenia przekonań religijnych. Innymi słowy, religia miałaby być naszą cechą wrodzoną. Oczywiście forma ekspresji religijnej zależy od kultury, ale sama skłonność do wiary w zjawiska nadprzyrodzone, zgodnie z tą hipotezą, przychodzi nam w sposób naturalny. Pewnych dowodów na rzecz tego podejścia dostarczają badania dualizmu psychofizycznego u dzieci, przeprowadzone przez Jesse’ego Beringa z University of Otago – akademika, a jednocześnie dziennikarza, znanego także popularyzatora nauki, oraz jego współpracowników. Przeświadczenie o niezależności ciała i umysłu, czyli Arystotelesowskiego nous – boskiej części duszy, jest ważnym elementem wierzeń religijnych – spotyka się je niemal we wszystkich kulturach.