KATARZYNA KAZIMIEROWSKA: – Czym są emocje?
PAWEŁ BOGUSZEWSKI: – To zjawisko bardzo trudne do zdefiniowania. Potrafimy je rozpoznać u siebie i u innych ludzi: ktoś jest smutny albo się cieszy, dziecko płacze, ktoś jest agresywny. Problem pojawia się, gdy mamy emocje zdefiniować lub chociażby wytłumaczyć, co to jest. W przypadku tego zjawiska naukowcy stoją przed tym samym trudnym zadaniem, co przeciętny człowiek.
A neuronaukowcy?
Emocje są zjawiskiem bardzo rozpowszechnionym w świecie zwierząt – to nie jest tak, że tylko ludzie je mają. Od wieków rozpoznajemy zachowania emocjonalne u zwierząt, a o podobieństwie ekspresji emocji pisał już Karol Darwin. Odruchowo lubimy patrzeć na resztę stworzeń ze szczytu drabiny ewolucji, o ile zaakceptujemy ten udowodniony naukowo fakt, ale prawda jest taka, że emocje, które wiążą się z doświadczaniem przyjemności czy strachu, możemy zaobserwować nawet u bardzo prostych zwierząt. To najbardziej podstawowy podział na emocje pozytywne i negatywne. Ale można je też klasyfikować na różne sposoby, np. na proste i złożone, podstawowe i wtórne. Od lat psychologowie i neurofizjolodzy próbują wprowadzić jakiś ład i podział w tej mglistej materii.
A jakie są propozycje?
Szuka się emocji podstawowych, tak jak możemy to czynić w przypadku podstawowych smaków czy kolorów. Ale takiego zestawu na razie nie znaleziono. Trudność polega na tym, że w przypadku zmysłów znamy parametry fizyczne bodźców wywołujących reakcje zmysłowe i dość łatwo je zmierzyć. Neuronauka opiera się na wiedzy o mózgowych mechanizmach przetwarzania emocji, na istnieniu dedykowanych im obwodów neuronalnych w mózgach ludzi i zwierząt. Neuronaukowcy zwykle wychodzą z najprostszego podziału na emocje pozytywne i negatywne i mówią o przyjemności i strachu.