VIOLETTA KRASNOWSKA: – Wyścigi Konne na Służewcu wydają się przeżywać kolejny renesans. Coraz częściej młodzi ludzie w gronie znajomych lubią spędzać tam niedziele. Czy to mogą być miłe złego początki?
BOHDAN WORONOWICZ: – Nie wykluczałbym, choć oczywiście nie w każdym przypadku. Są ludzie, którzy dla zabawy obstawią niewielką kwotę i na tym poprzestaną. Ale dla niektórych to może być początkiem uzależnienia od hazardu.
Podatni
Od czego zależy, w której grupie człowiek się znajdzie?
Uzależnienie zaczyna się od tego, że człowiek odkrywa, jak coś „robi mu dobrze”. W przypadku hazardu jest to granie powodujące osiągnięcie przez niego takiego stanu, który w normalnych warunkach, bez tego rodzaju podpórek, nie jest możliwy albo niezmiernie trudny. Dla wielu osób siłą napędową patologicznego hazardu jest potrzeba przeżywania silnego napięcia, jakie pojawia się podczas gry. Często chodzi o dreszczyk oczekiwania na wynik. Wygrana zwiększa poczucie mocy i popycha do dalszej gry. Przegrana powoduje zmniejszenie szacunku do siebie i poczucia kontroli, ale też niejednokrotnie żądzę powetowania straty, co z kolei stymuluje do poszukiwania komfortu psychicznego w kolejnych grach.
A ponieważ człowiek lubi się dobrze czuć, to będzie to powtarzał, dążył do tych wygranych. Im częściej, tym bardziej będzie się do tego przyzwyczajał, łatwiej i prędzej będzie wchodził w uzależnienie, aż w końcu stanie się patologicznym hazardzistą. Na marginesie, teraz mówi się: osobą z zaburzeniami uprawiania hazardu.
Pewnego razu na torze na Służewcu z powodu przymrozku organizatorzy – w trosce o bezpieczeństwo koni – zdecydowali o odwołaniu wyścigów. Liczni gracze byli wściekli, po czym w pośpiechu ustawili się w kolejce do pobliskiego punktu Lotto.