Współcześni ludzie coraz wyraźniej zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo poprzez własne działania zatruwają planetę i siebie samych. Więc coraz więcej osób podejmuje zachowania zmierzające do ochrony środowiska i zdrowego stylu życia. Czy z ekologią w życiu można przesadzić?
Astykowie i inni
W 2008 r., za pośrednictwem artykułu autorstwa Joanne Kaufman opublikowanego na łamach „New York Timesa”, Stany Zjednoczone obiegła historia o rodzinie państwa Astyk. Autorka opisywała w nim sześcioletniego syna państwa Astyk, którego marzeniem było grać w drużynie piłkarskiej. Jego matka – głęboko zaangażowana ekolożka, starająca się każdym swoim działaniem ograniczać emisję gazów cieplarnianych, nie była jednak w stanie spełnić marzenia syna. Ani jej samej, ani jej mężowi nie udało się bowiem znaleźć szkółki piłkarskiej znajdującej się odpowiednio blisko ich domu. „To zgubne dla naszej planety, jeśli kilka razy w tygodniu musielibyśmy pokonywać tak daleki dystans, nawet środkami transportu miejskiego, spełniając zachcianki wyłącznie jednego człowieka”.
Pani Astyk przekonała więc syna, że granie na pobliskim boisku da mu tyle samo umiejętności i satysfakcji, co zajęcia w szkółce. W momencie publikacji artykułu rodzina Astyk nie miała samochodu, nie używała lodówki. Pani Astyk skrupulatnie dbała o to, by całkowite zużycie energii elektrycznej przez jej rodzinę wynosiło jedynie 10 proc. średniego zużycia przypadającego na rodzinę w jej mieście. Rodzina nie prała ubrań w środkach chemicznych. Wszystkie kupowane przez nich dobra (meble, naczynia) pochodziły z rynku wtórnego. Hodowali własny drób i prowadzili ogród, który zapewniał im wystarczającą ilość owoców i warzyw. W zimie praktycznie nie ogrzewali mieszkania.
W swoim artykule Joanne Kaufman wskazała także na inne przykłady zagorzałych ekologów.