Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Niezbędnik

Witajcie w życiu pozagiełdowym

Pracownicy londyńskiego City na London Bridge, październik 2008 r. Pracownicy londyńskiego City na London Bridge, październik 2008 r. Stephen Hird / Reuters / Forum
Jest jesień 2008 r. W Londynie tysiące niedawnych krezusów z sektora bankowego, średnia wieku ok. 28 lat, straciło właśnie pracę, wielotysięczne zarobki, snobistyczny styl życia i reputację. Zaczynają sprzątać po nich syndycy masy upadłościowej, średnia wieku ok. 28 lat. Oto zapis na żywo z pierwszych dni kryzysu.
Polityka

Koledzy Moniki Fairfax z działu analiz rynków wschodzących londyńskiego Citi Banku zaczęli znikać w drugiej połowie września 2008 r. To odbywało się tak: najpierw w kieszeni odzywał się sygnał blackberry’ego. Kolega mówił do telefonu: „Cześć Jane, nie ma sprawy, zaraz zajrzę”. Często nie pojawiał się na górze, choć na wieszaku ciągle wisiał jego płaszcz. Po godzinie jego służbowa komórka powtarzała komunikat, że numer jest nieprawidłowy. Następnego dnia z biurka znikały rzeczy.

W tydzień po pierwszych zniknięciach ludzie zaczęli panicznie bać się niespodziewanie dzwoniących telefonów. – Jeśli wtedy nie powyskakiwaliśmy przez okna, to dlatego, że nie potrafiliśmy ich otworzyć – żartują, gdy zbliża się trzecia runda zwolnień, do czego wszyscy, którzy przetrwali, zdążyli się przyzwyczaić. – Szefom chodzi o cięcie kosztów. Ale jeszcze bardziej o psychologiczny komunikat dla inwestorów: patrzcie, to jest nasza zdecydowana odpowiedź na kryzys – tłumaczy Monika.

W 2007 r. ceny akcji Citi Group zwyżkowały, osiągając poziom 55 dol., ale pod koniec roku zaczęły spadać. Szefowie mówili: Kiedy dobiją do 10 dolców – strzelimy sobie w łeb. – Dziś kosztują 8 dol. I żyjemy – mówi w 2008 r. Monika. Obserwuje, że metody eksterminacji w jej macierzystej firmie stały się bardziej humanitarne. – W banku blisko Moorgate jest znacznie gorzej. Wracasz z toalety i już żaden klawisz w komputerze nie działa. Nawet nie zdążysz się nad tym zastanowić, gdy przy biurku staje dwójka ochroniarzy. Zwożą cię windą i bez słowa wsadzają do taksówki, za którą musisz sama zapłacić.

Niezbędnik Inteligenta „Trzęsienie kapitalizmu” (100003) z dnia 19.01.2012; Społeczeństwa w kryzysie; s. 78
Reklama