Pod względem składu chemicznego gaz łupkowy niczym nie różni się od gazu ziemnego, którego używamy w kuchenkach lub do ogrzewania naszych domów czy mieszkań. Złoża gazu uwięzione w skałach łupkowych (shale gas) geologom były znane już od dawna. W przeciwieństwie do złóż konwencjonalnych, gaz ziemny ze skał łupkowych (iłowców i mułowców – w zależności od grubości ziaren) jest jednak zdecydowanie trudniejszy w eksploatacji. Jednak wzrost cen gazu ziemnego na światowych rynkach i opracowanie ekonomicznie opłacalnej metody pozwalającej wydobywać surowiec z niekonwencjonalnych złóż zapoczątkowały tzw. rewolucją łupkową. Rozpoczęła się ona kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych i szybko dotarła do Polski.
Ministerstwo Środowiska przyznało 111 koncesji (stan na 1 maja 2012 r.) na poszukiwanie i rozpoznanie złóż gazu, głównie w pasie od Pomorza po Wyżynę Lubelską. W wielu miejscach prowadzone są już prace badawcze. Poszukiwanie i ewentualna eksploatacja złóż gazu łupkowego budzi wśród wielu Polaków obawy dotyczące wpływu tych prac na środowisko naturalne.
Różnice w metodach eksploatacji gazu z konwencjonalnych i niekonwencjonalnych złóż wynikają z ich charakterystyki. Wydobycie surowca z pierwszego rodzaju złoża jest relatywnie proste. Po dowierceniu się do pokładów gazu ciśnienie wypycha je na zewnątrz. W przypadku gazu uwięzionego w skałach łupkowych to nie wystarczy. Przede wszystkim należy dokonać długich odwiertów poziomych (nawet do 3 km) wzdłuż pokładów łupków gazonośnych. Następnie, aby gaz mógł zostać uwolniony, należy przeprowadzić proces szczelinowania (od 10 do 30 zabiegów na jeden odwiert).