Sól i cukier zajmują jedne z pierwszych miejsc na liście niezdrowych dodatków do żywności, mimo że trudno wyobrazić sobie bez nich smak wielu potraw, a także funkcjonowanie naszego organizmu. Sól w przemyśle spożywczym to powszechnie stosowany środek konserwujący, a węglowodany (czyli cukry) są paliwem dla naszych komórek, bez którego ustałaby praca wielu narządów.
Pospolitą sól kuchenną uznaje się za jeden z głównych czynników sprzyjających nadciśnieniu. Biały słony proszek składa się z dwóch pierwiastków: sodu i chloru. To jonowi sodowemu zawdzięczamy odczuwanie na języku słonego smaku – ale pełni on w organizmie również ważniejszą rolę: wraz z potasem zapewnia równowagę kwasowo-zasadową środowiska wewnątrz komórek i wokół nich. Przeważnie cała sól z przewodu pokarmowego wchłania się do krwi, dociera do nerek, a nadmiar chlorku sodu wydalany jest z potem lub moczem. To właśnie nerki utrzymują odpowiednią równowagę biochemiczną organizmu i kiedy jakiegoś pierwiastka jest za dużo – zwiększają jego wydalanie. Proces ten usprawniają (a jednocześnie komplikują) liczne hormony i enzymy, które regulują pracę nerek, a pośrednio wpływają na rozszerzanie lub zwężanie naczyń krwionośnych. Wadliwie funkcjonujący w nerkach układ trzech białek (reniny, angiotensyny i aldosteronu) niedostatecznie wyrównuje ilość sodu i wody w organizmie. Więcej soli ulega wtedy zatrzymaniu w nerkach, a wraz z nią w ustroju pozostaje więcej wody, w związku z czym wzrasta ciśnienie.
Dopuszczalna dzienna dawka soli kuchennej wynosi ok. 5–6 g – to jedna płaska łyżeczka do herbaty. Przeciętnie spożywamy jej jednak trzy razy więcej, ponieważ jest dodawana do chleba, przetworów mięsnych, serów, wędlin, konserw, kostek przyprawowych i popularnych przekąsek.