Joanna Cieśla: – Jakie predyspozycje są potrzebne, by z łatwością uczyć się języków obcych?
Grzegorz Śpiewak: – Wszyscy są w stanie w lepszym lub gorszym stopniu się ich nauczyć, nie trzeba do tego szczególnych predyspozycji. W świecie składającym się z 200 krajów, których mieszkańcy używają 5 tys. języków, jednojęzyczność jest raczej wyjątkiem. Normą jest posługiwanie się przynajmniej dwoma kodami. Wmawianie sobie braku jakichś bliżej nieokreślonych zdolności – to albo szkodliwy mit, albo wykręt.
Różnimy się jednak umiejętnością wnioskowania czy pamięcią skojarzeniową albo nawet cechami fizjologicznymi – wrażliwością słuchu, elastycznością aparatu mowy. Naprawdę nie ma to znaczenia?
Jest faktem, że nieliczne osoby można uznać za wybitnie utalentowane, ale nie słyszałem o badaniach, które mówiłyby coś na przykład o znaczeniu budowy aparatu artykulacji. Kluczowa, najważniejsza kwestia, która sprawia, że jedni przyswajają obce języki szybciej, a inni wolniej, to siła motywacji do nauki. Niektórzy rzeczywiście nie są w stanie wypowiedzieć francuskiego albo niemieckiego „r”. Ale jakie to ma znaczenie? Mogą mówić „r” po polsku, będzie zrozumiałe. Co do słuchu – są poglądy, że w nauce języków przydają się kompetencje podobne do tych związanych z talentem muzycznym: uwrażliwienie na melodię języka, umiejętność wychwytywania cech dystynktywnych w różnych systemach językowych – czyli wpływających na znaczenie słów różnic brzmienia głosek. Trudno mi jednak wyobrazić sobie kogoś, kto ma na tyle nieczułe ucho, że nie jest w stanie porozumieć się z innymi.
Powszechna jest jednak wiedza, że im wcześniej zaczyna się naukę obcego języka, tym łatwiej ona przychodzi i tym większe szanse, że opanujemy język płynnie.