Niezbędnik

Mowa liturgii

Miniaturowy Koran, XVII-XVIII w. Miniaturowy Koran, XVII-XVIII w. AKG / East News
Religie miały silny wpływ na rozwój, przetrwanie, a nawet odrodzenie języków. Ukształtowały też specyficzne formy języka liturgicznego.
Inskrypcja wczesnoaramejska, IX w. p.n.e.AKG/East News Inskrypcja wczesnoaramejska, IX w. p.n.e.
Fragment Ewangelii według św. Łukasza w języku greckim.AFP/East News Fragment Ewangelii według św. Łukasza w języku greckim.
Strona z tzw. Biblii Gutenberga w języku łacińskim (1452-55).Interfoto/Forum Strona z tzw. Biblii Gutenberga w języku łacińskim (1452-55).

Czym jest język liturgiczny? Najprostsza odpowiedź brzmi: to język używany podczas oficjalnych obrzędów i ceremonii odprawianych w religijnych wspólnotach. Rytuały takie w naszym kulturowym kręgu nazywamy zwykle – od czasów hellenistycznych – liturgią (w starogreckim: czynności publiczne), choć owo słowo dla wyznawców przynależących do różnych religijnych tradycji z pewnością tego samego nie oznacza.

Określenie język liturgiczny bywa zresztą dość mylące. Kult religijny nie polega przecież tylko na wypowiadaniu słów. Mowa czy też ekspresja werbalna to zdaniem uczonych liturgistów tylko jeden ze składników języka liturgicznego. Do innych należą m.in. gesty, szaty i przedmioty, śpiew i muzyka towarzyszące rytuałom, a także ukształtowanie rytualnej przestrzeni (w świątyni i poza nią) oraz obecne w kulcie symbole. Wszystko to również składa się na język liturgiczny.

W odczuciu wyznawców mowa używana w kulcie powinna mieć charakter szczególny, nawet jeśli leksyka i gramatyka stosowane w religijnych obrzędach przynależą do systemu języka, którym wyznawcy posługują się na co dzień. Odmienność języka liturgicznego od mowy codziennej polegać miałaby na jego podniosłości czy hieratyczności, ale wierni różnych religii za najważniejszy często uważają jeszcze inny aspekt.

Od wieków w obrębie wielkich monoteizmów: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, funkcjonuje pojęcie języka świętego czy też sakralnego. Mianem takim określa się często język, w którym spisano księgi zawierające objawienie Boga. Niektórzy wyznawcy wspomnianych religii wierzyli i wierzą, że księgi te spisane zostały wręcz pod boskie dyktando. Dla najmłodszej ze wspomnianych monoteistycznych tradycji – islamu charakterystyczne jest przekonanie, że Koran objawiany był partiami prorokowi Muhammadowi przez archanioła Dżibrila (czyli znanego z Biblii archanioła Gabriela). Jednak zdaniem wyznawców islamu autorem Koranu bez żadnej wątpliwości jest Allah, który zechciał przekazać swe objawienie w języku arabskim. Dlatego w islamie tłumaczenie Koranu jest – i to pod ostrymi sankcjami! – zabronione. Wedle muzułmanów, takie przekłady nie mogą być tekstem świętym. Są tylko interpretacją, więc nie można ich Koranem nazywać, lecz „przybliżonymi znaczeniami Koranu” w języku, w którym tłumaczenia dokonano.

Nie znaczy to, że w codziennej rozmowie Arabowie posługują się dokładnie takim językiem, w jakim spisana została święta księga islamu. We współczesnej arabszczyźnie istnieje wiele bardzo różniących się od siebie dialektów. Jednak już literatura arabska powstaje w języku, który w zasadzie jest stylistycznym wariantem świętego języka Koranu. Klasyczną mowę świętej księgi można usłyszeć w meczetach podczas kazań. W niej też muzułmanie wypowiadają codziennie słowa modlitw.

Pierwszy język Biblii

W tradycji judeochrześcijańskiej silna jest z kolei wiara, że Biblia powstała pod boskim natchnieniem. Często w ciągu dziejów blisko takiej wiary stało przekonanie, że święte pisma (lub ich tłumaczenia, jak choćby długo uznawany za autorytatywny przez Kościół rzymski przekład łaciński Biblii – tzw. Wulgata) zostały stworzone w języku boskim, którego nie powinno się traktować tak samo jak zwyczajne narzecza będące w użyciu różnych ludów i narodów.

Niektórzy z wyznawców judaizmu sądzą i dziś, że hebrajski był jedynym językiem ludzkości przed nieszczęsną budową wieży Babel. Dlatego wielu współczesnych ortodoksyjnych Żydów twierdzi, że czytanie Biblii hebrajskiej w tłumaczeniu nie ma większego sensu, bo boskiego przekazu nie da się wyłuskać z zamkniętych znaczeń poszczególnych słów, do czego zwykle z konieczności ograniczają się przekłady. Dziś hebrajski jest urzędowym językiem Państwa Izrael. Dla religijnych Żydów nie utracił jednak nic ze swej sakralności. Mówią oni o hebrajskim (powtarzając naukę Miszny), że to laszon hakodesz – język święty (bo zapewnia świętość duszy). Tego języka używano podczas obrzędów liturgicznych w świątyni jerozolimskiej, nim w 70 r. n.e. została ona zburzona przez Rzymian. Rabini zezwalają dziś na użycie innych niż hebrajskich języków w synagodze, jeśli święty język pozostaje dla uczestników niezrozumiały. Wedle rabinów jest on jednak dla liturgii synagogalnej najwłaściwszy.

Wywodzące się z judaizmu chrześcijaństwo do świętości używanego w liturgii języka miało od początku zgoła inny stosunek. Po śmierci Jezusa chrześcijaństwo rozwijało się zrazu w łonie judaizmu jako jedna z sekt (tzn. odrębnych grup, takich jak faryzeusze czy saduceusze). Jednak od początku miało ono własną liturgię. Z pewnością celebrowano chrzest (wiążąc ten znany w judaizmie rytuał – vide przypadek Jana Chrzciciela – ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa) oraz eucharystię, której sprawowanie przed śmiercią zlecił uczniom sam Jezus. Jakiego języka używano podczas tych obrzędów?

Wiemy, że mówiący po aramejsku Jezus raczej na pewno nie zostawił żadnego sztywnego nakazu odnośnie do tej kwestii. Wolno zatem przypuszczać, że w jerozolimskim Kościele skupionym wokół apostołów używano podczas (stricte chrześcijańskiej, różniącej się od kultu świątynnego) liturgii aramejskiego i – być może – hebrajskiego. Do dziś w różnych liturgiach chrześcijańskich widoczne są liturgiczne wpływy żydowskie, np. aklamacje: alleluja i amen, a także wezwanie: módlmy się. Jednak bardzo jest prawdopodobne, że jeszcze w Palestynie do celów liturgicznych chrześcijanie zaczęli używać greki, ze względu na przystępujących do nowej wiary, mieszkających na tamtych terenach, zhellenizowanych Żydów.

Greka i łacina

Wraz z ekspansją chrześcijaństwa wśród pogan w połowie I w. n.e. sytuacja zaczęła się zmieniać. Greka (tzn. jej używana wówczas powszechnie we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego odmiana – koine) stała się podstawowym narzędziem komunikacji wśród chrześcijan. Nie znaczy to jednak, że chrześcijaństwo sztywno trzymało się tego najbardziej „kosmopolitycznego” języka cesarstwa, choć stał się on oficjalnym językiem liturgicznym Kościoła na cesarskim Wschodzie (a potem w Bizancjum). Wszędzie tam, gdzie miejscowa ludność wolała używać w życiu codziennym swojego lokalnego narzecza, chrześcijańscy misjonarze i biskupi wychodzili takim pragnieniom naprzeciw. Takie podejście charakterystyczne było przede wszystkim dla chrześcijaństwa wschodniego, z którego wywodzą się współczesne Kościoły prawosławne. Dość długo akceptowano tam różnorakie innowacje liturgiczne, co dało początek wydzielaniu się kolejnych obrządków (rytów) czy z czasem nawet – tym razem już nierzadko w ogniu gwałtownych doktrynalnych sporów – odrębnych lokalnych i narodowych Kościołów. Ale dla większości z nich liturgia sprawowana w języku greckim na obszarze wschodniego cesarstwa (choć ustalona w kilku odmiennych formach z przydanymi imionami Jakuba Jerozolimskiego, Bazylego Wielkiego, Jana Chryzostoma, Grzegorza Dialogosa – czyli papieża Grzegorza Wielkiego, którym to świętym przypisano autorstwo konkretnych liturgicznych tekstów i obrzędów) pozostawała wciąż godnym naśladowania wzorem.

W ten oto sposób od II w. zaczęto odprawiać na wschodnich krańcach imperium chrześcijańską liturgię w języku syryjskim (równocześnie powstawał syryjski przekład Biblii zwany Peszitta). Od III w. jako języka liturgicznego w Egipcie obok greki używano również koptyjskiego (potomka języka staroegipskiego). Od IV w., gdy chrześcijaństwo stało się religią państwową w Armenii i we wschodniej Gruzji, stopniowo dokonywano w tamtych krajach przekładów tekstów liturgicznych z greki i (powstałej w ciągu kilku stuleci) twórczej ich redakcji na ormiański i gruziński. W Armenii i Gruzji stworzono w tym czasie odrębne alfabety, co bez wątpienia przyczyniło się do kształtowania kultury i tożsamości narodowej Ormian i Gruzinów. Podobnie było w przypadku wyznawców Kościoła etiopskiego, gdzie od IV w. do dziś używa się w liturgii starożytnego języka gyyz (ge’ez). Od XI do XIX w. miał on status języka literackiego w Etiopii. Obecnie jest on wyłącznie językiem liturgicznym Ortodoksyjnego Kościoła Etiopskiego.

Przed XII w. używano w różnych wschodnich Kościołach greckiego, syryjskiego, koptyjskiego, ormiańskiego, gruzińskiego, arabskiego, gyyz i aramejskiego (do dziś tego ojczystego języka Jezusa z Nazaretu używa się w liturgii Kościoła chaldejskiego, działającego na terenach wschodniej Syrii i współczesnego Iraku oraz Kościoła maronickiego w Libanie i Syrii).

Od IX w. językiem liturgicznym był również starocerkiewnosłowiański, co wiązało się z ówczesną chrystianizacyjną działalnością świętych braci Cyryla i Metodego. Dla jednego z dialektów powszechnie wówczas zrozumiałego przez różne ludy słowiańskie stworzyli oni 40-literowy alfabet – głagolicę, w którym dokonali zapisu przetłumaczonych przez siebie na ów słowiański dialekt ksiąg biblijnych i liturgicznych. Nie wiemy, czy liturgia słowiańska różniła się znacząco od rzymskiej mszy świętej czy bizantyńskiej boskiej liturgii. Na Morawach i w Panonii, gdzie Cyryl i Metody działali, obrządek słowiański nie przetrwał długo. Potępienie papieskie sprawiło, że już w X w. do obrzędów kościelnych na tych terenach intensywnie wprowadzano łacinę.

Jednak wpływ liturgii słowiańskiej braci sołuńskich (Sołuń to słowiańska nazwa Salonik, skąd Cyryl i Metody się wywodzili), którzy zarówno w prawosławiu, jak i w katolicyzmie czczeni są jako święci, trudny jest do przecenienia. Ich wolna od konfesyjnych partykularyzmów działalność zapamiętana została w południowych krajach słowiańskich, a także na Rusi Kijowskiej, gdzie stworzony przez nich alfabet dał początek narodowym słowiańskim literaturom (także powstałej po wiekach literaturze rosyjskiej). Po dziś dzień w wielu cerkwiach na wschodzie i południu Europy używa się w liturgii martwego języka starocerkiewnosłowiańskiego, choć do liturgii dopuszczone zostały też nowożytne języki narodowe.

Nieco inaczej potoczyły się losy łaciny w Kościele rzymskokatolickim. W ciągu kilku pierwszych stuleci chrześcijaństwa nie była ona głównym językiem liturgii chrześcijańskiej w Rzymie (takim pozostawał grecki). Do świętych obrzędów używano jej natomiast od I w. w północnej Afryce i Hiszpanii. W stolicy cesarstwa językiem liturgicznym równoprawnym z greką stała się łacina prawdopodobnie w III w. W łacińskiej liturgii pozostały jednak elementy greckie, jak np. wezwanie Kyrie elejson (Panie zmiłuj się nad nami). Kodyfikacja rzymskiej liturgii (tzw. kanonu liturgicznego) nastąpiła za pontyfikatu papieży: św. Leona Wielkiego (440–446), św. Gelazego I (492–496) i św. Grzegorza Wielkiego (590–604). Odtąd łacina zaczęła stawać się wyłącznym językiem chrześcijaństwa zachodniego. Aż do XI w. był to właściwie jedyny uznany w Europie zachodniej język literacki, w którym pisano teologiczne traktaty, religijną i świecką poezję, a także oficjalne dokumenty prawne oraz państwowe. W późniejszym średniowieczu zasięg łaciny zaczął się kurczyć, ale wciąż pozostawała ona uznanym językiem liturgicznym Kościoła katolickiego. Oficjalny kanon mszy zatwierdzono raz jeszcze po wstrząsie reformacyjnym w XVI w. na soborze w Trydencie. Katoliccy misjonarze wprowadzali łacińską liturgię wszędzie, dokąd docierali: w obu Amerykach, Afryce, Azji i Australii. Papieże rzadko godzili się na sprawowanie liturgii w lokalnych językach, bo w wyłącznym użyciu łaciny w liturgii widzieli znak wierności świętej tradycji, którą w Kościele uznaje się za równoprawne z Biblią źródło boskiego objawienia. Jednak np. w XIV i XVII w. Rzym dał pozwolenie na odprawianie mszy świętej po chińsku.

Języki narodowe

Przełomem okazał się dopiero Sobór Watykański II (1962–65), który podkreślił co prawda prymat łaciny w liturgii katolickiej, ale zezwolił też na sprawowanie kultu w językach narodowych, dokonując przy tym istotnych zmian w rycie mszalnym. Mszał ze zmianami został wydany przez Pawła VI w 1970 r. Skutek był taki, że już po niedługim czasie łaciny właściwie przestano używać w kościołach. Wzbudziło to sprzeciw katolickich tradycjonalistów i doprowadziło do schizmy opowiadających się za łacińskim trydenckim wzorcem mszy zwolenników arcybiskupa Lefebvre’a. Kilka lat temu papież Benedykt XVI, chcąc doprowadzić do zakończenia owej schizmy, zezwolił na odprawianie mszy trydenckiej (jako tzw. nadzwyczajną formę rytu rzymskiego). Jednak schizma wciąż trwa.

Dziwić może jednak, że choć wśród wiernych Rzymowi katolików zgoda na sprawowanie mszy w językach narodowych jest powszechna, jednocześnie coraz więcej z nich (co ciekawe, raczej w starych, mocno dziś zsekularyzowanych katolickich krajach Europy, a nie na innych kontynentach) zaczyna doceniać wartość zarzuconej martwej łaciny. Podkreślają, że łacina przez wieki była znakiem katolickiego uniwersalizmu, a jako język niecodzienny bardziej może nadawała się do liturgicznej komunikacji z Bogiem. Owszem, łacina była niezrozumiała przez masy, ale była też dla tych mas nośnikiem sacrum. Ostatecznie bowiem, jak celnie zauważał poeta, „nie ten najlepiej służy, kto rozumie”.

Dr Sebastian Duda jest teologiem, filozofem, religioznawcą.

Niezbędnik Inteligenta „O języku” (100060) z dnia 23.10.2012; JĘZYK W KULTURZE; s. 66
Reklama
Reklama