Wspaniałe białe klify w Dover to najbardziej znany, obok królowej, piętrowych autobusów i budek telefonicznych, symbol Zjednoczonego Królestwa. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że najprawdopodobniej jest to jeden z elementów ziemskiego termostatu. To pozostałość ciepłego morza, które pokrywało pod koniec okresu kredowego znaczną część kontynentu – takie osady tworzą też malownicze klify Rugii, wysp duńskich, a także strome brzegi Wisły w okolicach Kazimierza. Wszystkie te skały są zbudowane z niemal czystego chemicznie wapienia – czy raczej kredy piszącej, która jest w całości zbudowana z pancerzyków morskiego planktonu, głównie mikroskopijnych glonów zwanych kokolitami i nieco większych od nich otwornic.
Kreda pisząca (CaCO3) jest bardzo prostym związkiem chemicznym, będącym kombinacją dwóch jeszcze prostszych substancji: dwutlenku węgla (CO2) i tlenku wapnia (CaO). Jony wapniowe pochodzą z wody morskiej, ale dwutlenek węgla to po prostu nadwyżka tego gazu cieplarnianego wychwycona przez glony z atmosfery i złożona pod postacią skały na dnie oceanu. Bez tego transferu CO2 pozostałby w powietrzu, podgrzewając i tak już bardzo gorącą w tym czasie planetę.
W istocie wszystkie wapienie na Ziemi, nie tylko kreda, powstały w podobny sposób – jako produkt uboczny działalności żywych organizmów: bakterii, glonów, roślin i zwierząt; Wielka Rafa Koralowa, widoczna gołym okiem z Księżyca, jest dobrym tego przykładem. Wszystkie one przyczyniły się do chłodzenia planety. W tym sensie można je traktować jako wspólny, złożony element wielkiego termostatu.