Niezbędnik

Uczyć się, uczyć się, uczyć się

Środowiska akademickie w powojennej Polsce

W pochodzie pierwszomajowym, ul. Nowy Świat w Warszawie, 1947 r. W pochodzie pierwszomajowym, ul. Nowy Świat w Warszawie, 1947 r. CAF / PAP
Wyższe uczelnie w powojennej Polsce miały tworzyć nowego człowieka dla nowego ustroju społecznego. A jako wyższe szkoły zawodowe miały podporządkować się prawom produkcji masowej. Jak fabryki socjalizmu.
Studenci III roku Instytutu Nauk Politycznych UW przed zimową sesją egzaminacyjną, akademik przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie, 1947 r.Narodowe Archiwum Cyfrowe Studenci III roku Instytutu Nauk Politycznych UW przed zimową sesją egzaminacyjną, akademik przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie, 1947 r.

70 lat temu, na naradach tzw. rządu lubelskiego, zwolennicy wymyślonego w Związku Radzieckim państwowego systemu kształcenia wyższego mówili: produkować ludzi. To nowomowa nadchodzącego realnego socjalizmu, ale skojarzenie celne, bo ukazujące skalę potrzeb – zniszczony kraj potrzebował dużo stali, węgla, fabryk, dużo domów, jak też dużo nowych inteligentów po studiach.

Ustawa pierwsza

Czasy powojenne to dla edukacji wyższej opowieść pionierska – pierwsze oddolne inicjatywy studentów i naukowców zmierzające do odtworzenia uczelni korygowała najpierw geopolityka, potem lokalna polityka. W nowych granicach Polski nie znalazły się Lwów i Wilno – silne ośrodki akademickie. W Królewcu, gdzie od XVI w. istniał uniwersytet, w kwietniu 1945 r. powstała polska Rada Narodowa, bo nie było jeszcze jasne, że Królewiec się w Polsce nie zmieści. W Warszawie jesienią 1944 r. działał w kamienicy na Pradze prowizoryczny wydział lekarski – bo państwo, formalnie ciągle w stanie wojny, nie ogłosiło jeszcze, że bierze monopol na edukację wyższą i zmienia cały system nauczania.

Ok. 40 proc. przedwojennej kadry naukowej zginęło lub rozproszyło się po świecie. W wyzwolonej części kraju trwał exodus profesury z  Kresów Wschodnich – obecnie ZSRR. Dosłownie przemieszczali się grupami od miasta do miasta, szukając miejsca, gdzie mogliby osiąść i podjąć pracę na uczelni – marka lwowski lub wileński profesor świadczyły o wysokiej randze naukowej, ale tymczasem była to elita bezdomna, bez perspektywy na przyszłość. Niektórzy docierali do Lublina jako ośrodka władzy. W mieście odrodził się w 1944 r. Katolicki Uniwersytet Lubelski – ewenement w krajach sowieckich wpływów, bo jedyny uniwersytet prywatny, finansowany z datków, który przetrwał przez cały okres socjalizmu.

Niezbędnik Inteligenta „Uniwersytety 700 lat sporów” (100081) z dnia 05.05.2014; Uniwersytet oświecony; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Uczyć się, uczyć się, uczyć się"
Reklama