Niezbędnik

Sztokholm. Antyskansen

Stolica zrównoważonego rozwoju

Atutami miasta są bliskość wody i zieleni oraz mieszanka ciekawej architektury z różnych okresów. Atutami miasta są bliskość wody i zieleni oraz mieszanka ciekawej architektury z różnych okresów. Ola Ericsson/Imagebank.sweden.se
Sztokholm to jedna z najlepszych do życia stolic na świecie.
Projekt szklarni, w której uprawy rosną pionowo, co pozwala na oszczędność miejsca w zatłoczonym mieście.SWECO Projekt szklarni, w której uprawy rosną pionowo, co pozwala na oszczędność miejsca w zatłoczonym mieście.

Turyści zachwycają się urodą tego miasta, nazywając je Wenecją Północy. Być może to jednak Wenecja powinna nosić miano Sztokholmu Południa, leży bowiem tylko na 5 wyspach, a stolica Szwecji na 14, rozłożonych na słodkich wodach jeziora Melar i słonych Bałtyku. We Włoszech jest z pewnością cieplej, za to na Północy czyściej i bardziej zielono. Letnie dni są tu znacznie dłuższe i praktycznie prawie nie przechodzą w noc. Sztokholm dobrze wykorzystuje swoje położenie nad wodą i naturę, i przyciąga co roku niewiele mniej turystów niż Wenecja. Kusi ich pamiątkami historycznymi, włącznie z tymi, które udało się Szwedom wywieźć podczas potopu z Polski.

Ale swoją atrakcyjność miasto buduje przede wszystkim na „klasie kreatywnej”. Przypomnijmy, że w skład tej grupy wchodzić mają, według autora tego pojęcia Richarda Floridy, zarówno naukowcy i inżynierowie, jak poeci i architekci, artyści, muzycy oraz wielu innych uprawiających wolne zawody, pod znakiem trzech „t”: talentu, technologii i tolerancji.

Sztokholm staje się co roku światową stolicą talentu i technologii, kiedy na początku grudnia przybywają do miasta laureaci Nagród Nobla. Miarą naukowego znaczenia Sztokholmu może być także fakt, że aż dwie miejskie uczelnie – uniwersytet i Karolińska Akademia Medyczna – figurują w pierwszej setce najlepszych zakładów naukowych świata, na tzw. liście szanghajskiej. Wśród 500 uczelni wymienianych na niej co roku jest aż 11 szwedzkich, w tym dalsze 3 sztokholmskie.

Rozpoczęto budowę wielkiego Centrum Noblowskiego, które otworzy podwoje w 2018 r. Znajdą się w nim nie tylko muzeum, przeniesione z niewielkiego, lecz tłumnie odwiedzanego lokalu na Starym Mieście, ale także sale na konferencje naukowe i pracownie dla badaczy. W budowę zaangażowały się władze miejskie, oddając w ten sposób hołd jednemu z najwybitniejszych sztokholmczyków. Inną wielką inwestycją w naukę jest rozbudowa Karolińskiej Akademii Medycznej i związanego z nią szpitala uniwersyteckiego.

Przyszły rozkwit szwedzkiej stolicy ma się odbywać pod hasłami zrównoważonego rozwoju, czego przykładem mają być już istniejące, lecz nadal rozbudowywane nowe dzielnice miejskie. Jedną z nich jest Sjöstad położona nad kanałem Hammarby prowadzącym z jeziora do morza. Na Przymorzu, jak można by po polsku nazwać tę dzielnicę, mieszka już kilkanaście tysięcy ludzi.

Jeśli chodzi o zaopatrzenie w energię, są w połowie samowystarczalni. Bliżej morza leży wielka oczyszczalnia ścieków, a od strony jeziora duża elektrociepłownia. W elektrociepłowni spalane są biooleje i biogaz produkowane ze ścieków Przymorza. Olbrzymia pompa cieplna pobiera też ciepło z zimnych skądinąd wód kanału. Na dachach i fasadach domów zainstalowano kolektory słoneczne. Dzięki takim projektom Sztokholm otrzymał w 2010 r. tytuł Zielonej Stolicy Europy.

Jeszcze bardziej zaawansowane rozwiązania, odpowiadające zrównoważonemu rozwojowi, zastosowano w zasiedlanej obecnie dzielnicy Djurgården na terenach portowych i poprzemysłowych. Będzie to pierwsza na świecie dzielnica ze „sprytną” (smart) siecią elektryczną. Sieć elektryczna, tłumaczy Per Langer z przedsiębiorstwa Fortum, jest infrastrukturą podobną do autostrady, na której też powstają korki. Chodzi o kierowanie ruchem tak, żeby je wyeliminować. Np. prądożercze urządzenia, jak pralki czy zmywarki, będą się w Djurgården włączały wyłącznie wtedy, kiedy prąd jest najtańszy.

Djurgården wchodzi w skład pierwszego na świecie miejskiego parku narodowego, tzw. Ekoparku. Powstał z inicjatywy obecnego króla Karola XVI Gustawa, więc ma w oficjalnej nazwie przymiotnik „królewski”. Djurgården to także dzielnica sztokholmskich muzeów. Inną instytucją pierwszą na świecie jest utworzone tu pod koniec XIX w. muzeum etnograficzne na odkrytym powietrzu, czyli tzw. skansen. Sztokholmski skansen (szaniec) dał nazwę wszystkim podobnym placówkom.

Obok stoi słynny okręt muzeum „Vasa”, który zatonął w 1628 r. po spłynięciu z doku tuż przed wyruszeniem na wojenną wyprawę do Polski. Po latach okazało się, że była to bardzo udana inwestycja przysparzająca dziś miastu niemałych dochodów zostawianych przez tłumnie odwiedzających je turystów zagranicznych. I tu też wkracza nowoczesna technologia. Niklas Zennström, jeden ze współtwórców Skype’a i autor wielu innych innowacji informatycznych, ufundował dla muzeum interaktywny system pozwalający oglądać „Vasę”, nawet jego niedostępne dla zwiedzających zakamarki, i zadawać pytania przewodnikom. Szkoły na całym świecie, także na antypodach, odkryły już, że jest to dobry sposób nauki nie tylko historii, ale i języka, w dodatku bezpłatny.

Skansenowi i okrętowi „Vasa” przybył ostatnio konkurent, czyli Muzeum Abba, ściągające setki tysięcy turystów i generujące miastu nowe dochody.

Jeśli staniemy na brzegu, na którym wznosi się Muzeum Abba, to zobaczymy po drugiej stronie wody największą sferyczną budowlę świata – Globen (halę widowiskową) i położoną obok niej wyspę Söder. Po jej ulicach spacerował człowiek, którego talent też przyczynił się do kreatywnego wizerunku miasta – autor trylogii kryminalnej „Millennium” Stieg Larsson. Zarabiają na niej wszyscy, zwłaszcza wydawcy i twórcy seriali filmowych i telewizyjnych. Śladami bohaterów „Millennium” po wyspie Söder wędrowały już chyba setki tysięcy fanów. Ta literacka turystyka nadal przyczynia się do rozwoju wyspy. Dawniej był to rodzaj warszawskiej Pragi, dość biednej dzielnicy zamieszkanej przez robotników. Po rewitalizacji to dziś najbardziej pożądany adres w Sztokholmie.

Magazyn „Vogue” plasuje Söder na 3 miejscu w rankingu dzielnic, które uważa za najbardziej cool tuż za Shimokitazawa (Tokio) i West Queen (Toronto). Słowo cool jest też dzisiaj synonimem Sztokholmu, twierdzi „Vogue” w swoim wrześniowym numerze.

Söder to niewątpliwie dzielnica klasy kreatywnej. Butiki i restauracje są miejscem spotkań młodych ludzi, twórców i pracowników kultury. Ceny czynszów poszły tu niebotycznie w górę. Mieszkańcy Söder mają za to własną tożsamość, której brakuje Sztokholmowi składającemu się dzisiaj w większości z ludności napływowej. Nie tak dawno jeszcze słyszało się na ulicy dialekt sztokholmski, ale i ta odrębność zanikła, podobnie jak w Warszawie, w której nikt już nie mówi „wiechem”, a większość nie rozumie nawet tego pojęcia.

Twórczość Larssona, ale także Henninga Mankella (seria powieści kryminalnych z policjantem Kurtem Wallanderem), Astrid Lindgren (też ma swoje muzeum na Djurgården, tłumnie odwiedzane przez dzieci z całego świata), Abby i całej plejady szwedzkich muzyków, designerów, a ostatnio nawet kucharzy zdobywających gwiazdki Michelina, to dobre przykłady przemysłów kreatywnych. Stają się one dzisiaj motorem nie tylko rozwoju miast, ale także całej Europy. Działania zrodzone z indywidualnej pomysłowości i talentu mają zarazem potencjał kreowania bogactwa, przyczyniają się też do wzrostu zatrudnienia i powiększają wskaźniki PKB. Dominic Power, profesor geografii kultury na Uniwersytecie w Uppsali, prowadzący badania kreatywnych miast i regionów Europy, plasuje Sztokholm na drugim miejscu, jeśli chodzi o odsetek ludzi zatrudnionych w przemysłach kreatywnych i kultury w stosunku do liczby ludności. Ustępuje on tylko Londynowi.

Ulicami Söder przeszedł ostatnio pochód – Parada Dumy Gejów. Odbywa się ona już od kilkunastu lat, ale w tym roku uczestniczył w niej po raz pierwszy premier szwedzkiego rządu, w dodatku konserwatywny polityk, Fredrik Reinfeldt. Dziennikarzom powiedział, że udział w paradzie traktuje jako symbol otwartości i tolerancji, które panują w stolicy Szwecji. Wraz z nim maszerowali inni członkowie rządu i przywódcy partyjni, a obok nich 60 tys. uczestników. Na ulicach zgromadziło się dziesięciokrotnie więcej widzów. Miasto udekorowano tęczowymi flagami. Nawet papierowe kubki do kawy, której Szwedzi piją najwięcej na świecie (per capita), miały te same barwy. Parada odbywała się na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi. Szwedzki premier nie bał się, że uczestnictwo w niej może się odbić niekorzystnie na wyniku, mimo że nie miał wówczas najwyższych notowań.

Twórca pojęcia kreatywnych miast i kreatywnej klasy Richard Florida poziom związanej z tym społecznej tolerancji wyznaczał instrumentem zwanym przez niego gay-index. Pokazuje on, jak społeczeństwo odnosi się do mniejszości seksualnych. Sztokholm słynął z tolerancji od dawna. W języku szwedzkim istnieje powstałe już w końcu XIX w. pojęcie „sztokholmskiego małżeństwa” na określenie par żyjących bez ślubu.

Sztokholm przoduje także w rankingach miast najlepszych do życia. Brytyjskie czasopismo „Monocle”, specjalizujące się w problematyce stylu i jakości życia, plasuje go w tegorocznym rankingu na 4 miejscu (awans z 7) za Kopenhagą, Tokio i Melbourne. Stolica Szwecji ma wiele zalet, stwierdza Steve Bloomfield, szef pisma. „Lecz najważniejszą z nich jest to, że miasto zachowało swój czar związany z bliskością wody i zieleni oraz mieszanką architektury z różnych okresów”.

Atrakcyjność miasta sprawia, że jak magnes ściąga ono nowych mieszkańców. Buduje się coraz ciaśniej. Nikt już nie pamięta o koncepcji miasta-ogrodu, której zazdroszczono Skandynawom przed półwieczem. Usługi komunalne kuleją, Sztokholm jest zaśmiecony nawet w centrum. Gorzej funkcjonuje komunikacja miejska; spóźnienia są na porządku dziennym. W dodatku na ulicach pojawili się bałkańscy Romowie, którzy masowo żebrzą. Kierujące się poprawnością polityczną miasto nie bardzo wie, co z nimi zrobić.

Głębokie, niezwykle intensywne spory toczą się o zabudowę placu wokół Śluzy (Slussen), którą spływa do morza nadmiar wód. Istniejący tu węzeł komunikacyjny między Söder i Starym Miastem traktowany był dawniej przez Szwedów jako ósmy cud świata. Teraz ten betonowy kolos w historycznej zabudowie powoli zapada się w wodę i marnieje. Większość mieszkańców stolicy protestuje przeciwko modernizacji, która oznaczałaby jeszcze ciaśniejszą zabudowę, większy ruch samochodów i utratę kontaktu z wodą. Atrakcyjność miasta staje się powoli jego głównym problemem.

***

Drogowskazy

Rok założenia: 1252 r.

Liczba ludności: 0,9 mln

Pod względem liczby ludności: 323 aglomeracja miejska na świecie

Powierzchnia: 188 km kw.

Zieleń miejska zajmuje: 33 proc. powierzchni

PKB/mieszkańca: 70,9 tys. dol.*

Średnie miesięczne zarobki: 4730 dol.**

Burmistrz: Sten Nordin

(*) 2011 r., (**) 2013 r.

Niezbędnik Inteligenta „Miasta i ludzie” (100086) z dnia 03.11.2014; Portrety światowych metropolii; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Sztokholm. Antyskansen"
Reklama
Reklama