Od narodzin Louise Joy Brown – pierwszego „dziecka z próbówki” – minęło już ponad 36 lat. Zapłodnienie pozaustrojowe (zapłodnienie w szkle – in vitro) jest dziś uznaną metodą leczenia niepłodności – choroby, która dotyka jednej szóstej par na świecie i ok. 20 proc. Polaków w wieku rozrodczym. Szacuje się, że od 1978 r. dzięki metodom wspomaganej prokreacji, w szczególności in vitro, na całym świecie urodziło się już ponad 5 mln osób. W Polsce tylko w ramach rządowego programu leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego, uruchomionego 1 lipca 2013 r., dzięki in vitro przyszło na świat już 677 dzieci.
Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego jest zalegalizowane niemal we wszystkich krajach rozwiniętych. Regulacje różnią się jednak co do warunków dostępności i zasad finansowania in vitro oraz możliwości wykorzystywania w tej procedurze gamet i zarodków osób trzecich. Rosnąca społeczna i prawna akceptacja dla in vitro nie oznacza jednak, że ustały już wszystkie dyskusje na temat etycznej dopuszczalności stosowania tej metody. Są one szczególnie gorące w społeczeństwach, w których dominuje przywiązanie do wartości religijnych i tradycyjnych wzorów życia rodzinnego. Ich oś wyznaczają dwa spory: o naturę ludzkiej prokreacji oraz o status ludzkich zarodków.
Spór o naturę ludzkiej prokreacji
W dyskusjach dotyczących etycznej oceny in vitro ścierają się dwa, zasadniczo odmienne, poglądy na naturę ludzkiej prokreacji: konserwatywny, zwany też tradycjonalistycznym, który sprzeciwia się ingerowaniu przez człowieka w proces przekazywania życia, oraz liberalny, uznający prokreację za domenę ludzkiej wolności.