Święte plemniki, święte jajeczka
Święte plemniki, święte jajeczka. Odwieczny spór o aborcję
Zapiski o aborcji napotykamy w zamierzchłej starożytności. Np. w egipskich papirusach, w Kodeksie Hammurabiego, w pismach staroindyjskich i chińskich. To zwykle wzmianki o karach za umyślne spowodowanie poronienia. Metody spędzania płodu były adekwatne do stanu ówczesnej wiedzy medycznej i anatomicznej. Niosły ogromne ryzyko dla kobiety, szczególnie gdy dochodziło do ingerencji wewnętrznej w jej narządy rodne.
Rozsądek podpowiada – pisał amerykański socjolog Robert Nisbet – że nim ludzie dokonali świadomie pierwszej aborcji, wiedzieli, czym jest poronienie naturalne. „Jedno jest pewne: nikt nie rozczulał się nad życiem płodu, jak i nad nowo narodzonym dzieckiem. W fizycznym akcie narodzenia nie widziano niczego świętego. Prawdziwymi narodzinami było rytualne przyjęcie do wspólnoty rodowej” („Słownik filozoficzny. Przesądy”, przeł. Michał Szczubiałka).
Nim to nastąpiło, noworodek musiał przeżyć pewien czas, a wspólnota musiała uznać, że stać ją materialnie na jego utrzymanie i że jest we wspólnocie potrzebny. W przeciwnym razie dziecko ginęło. Porzucano je na pastwę losu, jak w Chinach, zrzucano ze skały, jak w starożytnej Sparcie. Nie był znany współczesny kult dzieciństwa. A tym bardziej kult dziecka poczętego. Przez tysiąclecia nie uważano dziecka za przyszłą osobę, zauważa francuski historyk Philippe Aries, bo za wiele dzieci po prostu umierało, nim zdążyło dojrzeć.
W grecko-rzymskim świecie starożytnym aborcja była tolerowana. Dopuszczali ją Arystoteles i Platon. Grecki lekarz Hipokrates przysięgał antycznym bogom, że nie udostępni ciężarnej kobiecie domacicznego krążka poronnego (pessarium).