Między zasadą nadziei a zasadą odpowiedzialności
Czy to już kres projektów utopijnych?
Nie jest pewne, czy w naszym świecie, naznaczonym niedawną klęską utopii socjalistycznej i globalnym zwycięstwem wolnorynkowego kapitalizmu, dalsze roztrząsanie znaczenia myśli utopijnej ma jeszcze jakikolwiek sens. There is no alternative, znane słowa brytyjskiej premier Margaret Thatcher zdają się podkreślać, że poszukiwanie jakichkolwiek alternatyw dla obecnego systemu rzeczywiście jest skazane na porażkę. Przyznać jej rację oznaczałoby jednak uznać śmierć utopii. Zastanówmy się więc, czy dotarliśmy do kresu projektów utopijnych w ogóle?
Diagnoza
Kryzys finansowy 2008 r. obnażył wszelkie braki systemu kapitalistycznego. Bezrobocie, prekaryzacja, rosnące nierówności społeczne, zagrożenia ekologiczne i wszystkie inne kwestie pozostające w związku z neoliberalną polityką oszczędności dały początek kolejnej wielkiej fali niezadowolenia i głodu alternatywy, głodu utopii. Ów głód zrodził wiele inicjatyw i ruchów społecznych, które postanowiły zmierzyć się z tymi wyzwaniami, poszukując alternatywnych scenariuszy na przyszłość.
Echa pełnej troski zadumy nad współczesnym światem wybrzmiały szczególnie mocno w encyklice papieża Franciszka „Laudato Si”. Zawarte tam słowa to dowód, że świadomość ekologiczna i trapiące tak wielu ludzi, szczególnie w tzw. Trzecim Świecie, problemy społeczno-ekonomiczne są dostrzegane i podzielane przez głowę Kościoła katolickiego. „Laudato Si” jest wezwaniem do zaprzestania degradacji środowiska naturalnego, do większej solidarności z uboższymi mieszkańcami Południa naszego globu oraz ochrony przed zakusami międzynarodowych korporacji na ich dobra naturalne. To stanowisko zbliża Franciszka do radykalnych ekologów, którzy podkreślają, że obecny system jest nie do utrzymania, a koncept sprawiedliwości musi być włączony do rozmowy o środowisku, jeśli chcemy wsłuchać się w głos Ziemi i jej najuboższych mieszkańców.