Niezbędnik

Do re mi es-ef

Muzyka z przyszłości

Zespół Kraftwerk jest najlepszym przykładem transhumanizmu w muzyce. Część jego scenicznych obowiązków wykonują ruchome manekiny. Zespół Kraftwerk jest najlepszym przykładem transhumanizmu w muzyce. Część jego scenicznych obowiązków wykonują ruchome manekiny. Alamy Stock Photo / BEW
Gdyby żył Tadeusz Peiper, do trzech symboli nowoczesności w swoim haśle „Miasto, masa, maszyna” mógłby dodać czwarty: muzyka. Bo przyszłość zawsze wyprzedza jej ścieżka dźwiękowa.
Lew Termen i jego theremin, instrument, z którego dźwięk można wydobywać bezdotykowo. Fot. z lat 30.Sovfoto/UIG/Getty Images Lew Termen i jego theremin, instrument, z którego dźwięk można wydobywać bezdotykowo. Fot. z lat 30.

Pieśni służyły przez stulecia do przekazywania wiedzy o tym, co było. Średniowieczni minstrele zajmowali się dystrybucją informacji o świecie, wielcy kronikarze wykorzystywali pieśni jako formę, a afrykańscy grioci z pokolenia na pokolenie przekazywali wielkie historyczne narracje. Ci ostatni właściwie cały czas to robią – bo w rejonach świata mniej nastawionych na postęp tradycja przetrwała, podczas gdy w kulturze zachodniej zmieniło się prawie wszystko.

Jednak nawet na Zachodzie trendy nie przeobraziły się z dnia na dzień. W muzyce poważnej przyszłość nie była zbyt lubianym hasłem – choć niby kompozytorzy chcieli rewolucjonizować świat dźwięku. Nawet Igor Strawiński unikał tego określenia w stosunku do swojego przełomowego „Święta wiosny”, które głośną premierę miało w 1913 r. Trudno się jednak dziwić, skoro baletowe dzieło odnosiło się do zamierzchłej przeszłości (w podtytule: „Obrazki z życia dawnej Rusi”).

Pojęciem muzyki przyszłości (Zukunftsmusik) posłużył się za to Richard Wagner w eseju poprzedzającym paryską premierę swojej opery „Tannhäuser” – uznał w nim symfonie Beethovena jako ostateczne stadium rozwoju muzyki instrumentalnej i ogłosił potrzebę pracy nad dziełem muzycznym jako syntezą sztuk. W 1861 r. utwór został jednak źle przyjęty w Paryżu, a rzucone przez kompozytora hasło – zrozumiane wbrew jego intencjom – przyniosło mu w pierwszej kolejności masę drwin. W karykaturach prasowych śmiano się, że dyrygent zatrudnił dzieciaki z sierocińca. A te na prośbę o granie miały odpowiedzieć, że skoro to muzyka przyszłości, to nie ma co się spieszyć z próbami – zagrają za tydzień.

Niezbędnik Inteligenta „Magia utopii” (100112) z dnia 17.10.2016; Kultury futuro; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "Do re mi es-ef"
Reklama