Niezbędnik

Pokochać sprzeciw

Dobre strony niezgody

Większość często nie ma racji, ale jej opinia, nawet jeśli stoi w oczywistej sprzeczności z faktami, może być zaraźliwa. Większość często nie ma racji, ale jej opinia, nawet jeśli stoi w oczywistej sprzeczności z faktami, może być zaraźliwa. iStockPhoto / Getty Images
Zgoda buduje. A niezgoda? Czy aby na pewno rujnuje? Nie, jest warunkiem trzeźwego myślenia – dowodzi prof. Charlan Nemeth w książce „W obronie wichrzycieli”.
Choć siła większości zasadza się na domniemanej jednomyślności, to jeśli przeciw niej wystąpi choćby jedna osoba, efekty mogą być wyzwalające.Getty Images Choć siła większości zasadza się na domniemanej jednomyślności, to jeśli przeciw niej wystąpi choćby jedna osoba, efekty mogą być wyzwalające.

Portland w stanie Oregon, 28 grudnia 1978 r., godz. 17. Kapitan lotu 173 United Airlines, 51-letni weteran II wojny światowej Malburn McBroom rozpoczyna schodzenie do lądowania. W tym momencie następują silne wibracje. Kontrolka wskazuje na awarię podwozia. McBroom uprzedza pasażerów, żeby przygotowali się na lądowanie awaryjne, ale postanawia krążyć nad lotniskiem do czasu znalezienia usterki. Razem z zastępcą i mechanikiem studiuje instrukcje i sprawdza instalacje. Jednocześnie załoga, przełożona personelu pokładowego i kontrolerzy lotów dyskutują nad sposobem posadzenia maszyny. Mija godzina, samolot wciąż jest w powietrzu. Gaśnie jeden silnik, po chwili zamiera drugi. Kapitan pyta pierwszego pilota, co się stało. „Paliwo” – odpowiada oficer. Osiem minut później maszyna zaczyna opadać na gęsto zaludnione przedmieścia Portland. Kapitanowi udaje się skierować ją na niewielki nieoświetlony teren, który okazuje się gęsto zadrzewiony. Ginie ośmiu pasażerów, dwoje członków załogi. Ponad dwadzieścia osób zostaje rannych.

Historię lotu 173 przypomina prof. Charlan Nemeth, psycholog z uniwersytetu w Berkeley, na pierwszych stronach swojej książki „In Defense of Troublemakers”. Autorka, która przez kilka dekad badała siłę sprzeciwu, stara się wyjaśnić, dlaczego do czasu zapalenia się czerwonej kontrolki nikt nie pomyślał o poziomie paliwa?

Punktem wyjścia jej rozważań są zgubne skutki grupowego myślenia oraz naturalnego dla ludzi dążenia do konsensu. Według niej to właśnie one, nie zaś autorytet kapitana czy wysoki poziom stresu, sparaliżowały myślenie załogi.

Tyrania większości

Z efektami syndromu grupowego myślenia każdy z nas zderza się na co dzień. Pojawia się on, kiedy dążenie do jedności oraz jednomyślności bierze górę nad motywacją do realistycznego rozważania alternatywnych rozwiązań.

Niezbędnik Inteligenta Nr 2/2019 (100151) z dnia 08.07.2019; Człowiek; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Pokochać sprzeciw"
Reklama