Żeby sfinansować swoje mądre i głupie wizje, rządy od wieków stosowały przede wszystkim trzy metody: podwyższały podatki, pożyczały lub po prostu drukowały pieniądze. Każda pociąga za sobą określone ryzyko. Wysokie podatki mogą zabić wzrost gospodarczy i zdenerwować ludzi. Od nadmiaru pożyczek często zaczynają się liczne kryzysy finansowe. Najwięcej jednak konsekwencji pociąga za sobą trzecia, najprostsza z pozoru metoda – włączenie drukarki. O tym, że tworzenie pieniędzy z niczego najczęściej prowadzi do inflacji, a potem hiperinflacji, przekonało się już kilku liderów. Od Henryka VIII na Wyspach poczynając, na Nicolasie Maduro z Wenezueli kończąc. Jeśli więc ktoś wymyśli, jak drukować i się nie przejmować, zdobędzie Świętego Graala polityki: przyjemność bez grzechu. Taką właśnie obietnicę składa Nowoczesna Teoria Monetarna (Modern Monetary Theory, MMT). I przy tym wywraca do góry nogami całe klasyczne rozumienie ekonomii.
Zakłada ono, że podatki są ważnym źródłem dochodów państwa, że na dłuższą metę nie może ono wydawać więcej, niż zarabia, oraz że drukowanie pieniędzy, koniec końców, prowadzi do katastrofy. Według MMT podatki nie mają znaczenia fiskalnego – są nieistotne z punktu widzenia wydatków państwa. To nie bank centralny za pomocą stóp procentowych, ale rząd przy użyciu wydatków i podatków powinien regulować gospodarkę. Nad inflacją można zapanować. Chroniczny deficyt budżetowy jest wręcz wskazany, nawet w czasach prosperity. A poza tym nie ma znaczenia dla państw, które pożyczają we własnej walucie, bo zawsze mogą ją sobie dodrukować. Witamy po drugiej stronie lustra.
1.
– Nie jest łatwo zmienić ludzką perspektywę, to długi proces – mówi jedna z głównych promotorek MMT prof. Pavlina R. Tcherneva z Levy Economics Institute of Bard College.