Zimą 2018 r. meteorolodzy zaczaili się w Górach Skalistych na chmury. Cierpliwie czekali, aż w pobliżu miejsca, gdzie zaplanowano eksperyment, pojawi się odpowiednia grupa obłoków. Nie każdy bowiem nadawał się do takiego testu. Musiał się składać z wystarczająco dużej ilości przechłodzonych kropelek wody, czyli pozostających w stanie ciekłym mimo ujemnych temperatur powietrza. Gdy w końcu takie chmury się pojawiły, naukowcy przystąpili do akcji, posyłając ku nim dwa samoloty. Pierwszy zabierał ze sobą kanistry z jodkiem srebra, które opróżniał w chmurach. Na pokładzie drugiego zainstalowali się sami badacze z instrumentami do prowadzenia obserwacji. Zbierane przez sześć godzin dane wraz z informacjami z pomiarów naziemnych trafiły do komputera z modelem symulującym naturalne i „wspomagane” opady atmosferyczne. Eksperyment przeprowadzono w środku zimy, ponieważ tym razem chodziło o śnieg.
Trzy ostatnie z 27 zaplanowanych lotów z jodkiem srebra trzeba było odwołać, ponieważ z nieba sypnęło śniegiem tak intensywnie, że oba samoloty musiały zostać uziemione. – Na radarach doskonale widzieliśmy, co się dzieje. Tam, gdzie przeleciał samolot z jodkiem, w chmurze pojawiały się coraz większe krople wody, które następnie zamarzały. Po kilku godzinach płatki śniegu były na tyle duże, że zaczynały opadać na ziemię. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego – opowiada Jeff French, meteorolog z University of Wyoming. To on współliderował projektowi o nazwie SNOWIE, którego rezultaty zostały w detalach opisane w artykule opublikowanym przez prestiżowe czasopismo naukowe „Proceedings of the National Academy of Sciences”.
Wyniki testu uszczęśliwiły licznych zwolenników zasiewania chmur w celu zmuszenia ich do oddania wody w formie deszczu lub śniegu.