ALEKSANDER ŚWIESZEWSKI: – Kto w świecie sztuki podpalił lont, który rozsadził wcześniejsze myślenie i wartościowanie w sztuce? Kazimierz Malewicz czarnym kwadratem? Marcel Duchamp „object trouve”? Pablo Picasso „Pannami z Awinionu”?
JAROSŁAW SUCHAN: – Każdy na swój sposób. Taki był Zeitgeist. Poczucie, że odwieczne formuły stały się nieadekwatne, było wówczas dość powszechne. Tak samo jak potrzeba znalezienia nowego języka zdolnego oddać skomplikowanie świata. A on zaczął się gwałtownie zmieniać pod wpływem naukowych i technologicznych osiągnięć.
Picasso rozsadza utrwalony i przyjmowany za „naturalny” sposób przedstawiania rzeczy. Malewicz traktuje obraz jak rejestrator energii kształtujących naszą rzeczywistość i dochodzi w końcu do przedstawienia czarnego kwadratu na białym tle. Jest jeszcze Wassily Kandinsky, który dąży do oddania czystej emocji, bez pośrednictwa jakichkolwiek mimetycznych przedstawień – co doprowadza go do abstrakcji. Najdalej idzie Duchamp – wystawiając zwykłe przedmioty, kwestionuje wszystko, na czym sztuka opierała się dotychczas. Nie tylko łączenie jej z przedstawieniowością, ale także z manualnym kunsztem. Dla niego sztuka była sprawą nie tyle umiejętnego posługiwania się pędzlem, ile intelektu.
Wtedy następuje zerwanie z pięknem, a wiodącą wartością staje się nowatorstwo i przekraczanie granic?
Czy Duchampowi chodziło o stworzenie czegoś nowego? Myślę, że bardziej o prowokowanie niezwykłych doświadczeń oraz sytuacji intelektualnych. O wytrącanie naszego myślenia z utartych kolein, wstrząsanie naszą wyobraźnią. Podobnie inni przedstawiciele dadaizmu – raczej nie dążyli do zastąpienia starych formuł nowymi, lepszymi.