Czyli na co? – zapytajmy na początek. Na fizyczne odcięcie się od innych? Z tym potocznie kojarzy się samotność. Tymczasem z punktu widzenia psychologii jest ona subiektywnym odczuciem izolacji społecznej. Wynika ono nie z braku ludzi wokół, lecz z tego, że liczba kontaktów nie przekłada się na ich jakość. I odczucie to ma swoje odzwierciedlenie w mózgu.
Udowodnili to w marcu 2021 r. naukowcy ze Stanford University i Dartmouth College. W „Journal of Neuroscience” opisali wyniki swoich badań wykonanych za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. Sprawdzali aktywność środkowej kory przedczołowej (MPFC), która jest uznawana za odpowiedzialną za kontakty społeczne człowieka. Uczestnicy mieli określać w skali od „wcale” do „bardzo”, które cechy pasują do nich samych, a które do wskazanych przez siebie wcześniej pięciorga osób bliskich oraz pięciorga znajomych. Okazało się, że u osób, które nie czują się samotne, w trakcie opowiadania o najbliższych uaktywniały się te same obszary MPFC, jak wtedy, kiedy mówili o sobie. Aktywność u ludzi samotnych wykazała duże różnice. – To tak, jakby wyobrażenie ciebie w twoim mózgu było bardziej odłączone od innych ludzi – mówi prof. Meghan L. Meyer z Dartmouth Social Neuroscience Lab w Hanover, New Hampshire.
Co się dzieje z człowiekiem, który czuje się samotny? – Metaanaliza 70 badań na ten temat pokazała, że samotność podnosi ryzyko przedwczesnej śmierci o 26 proc. – mówił POLITYCE dr hab. Łukasz Okruszek, prof. Instytutu Psychologii PAN, który w ramach Projektu Samotność bada relacje społeczne i samotność z perspektywy neuronauki społecznej. – Obserwujemy wtedy wzmożoną aktywność wielu rejonów mózgu, a także objawy czysto fizyczne – zakłócenia okresów snu i czuwania czy zmniejszenie zmienności rytmu serca.