1. To nie ona wygrała
Edyta Górniak podbija Eurowizję, 30 kwietnia 1994 r.
Nasz debiut na Konkursie Piosenki Eurowizji. Sytuacja symboliczna. Wielkie ambicje. 21-letnia Edyta Górniak została wybrana mimo braku solowego repertuaru, za to jako gwiazda fantastycznie przyjmowanego musicalu „Metro”. Praca nad piosenką trwała wiele tygodni – poza ostatecznie wybranym „To nie ja!” Stanisława Syrewicza z tekstem napisanym przez Jacka Cygana rozważano utwór mało wówczas znanego Piotra Rubika. Górniak przyjechała do Dublina chora, a na próbie zaśpiewała jedną zwrotkę po angielsku (tekst powstał bez wiedzy Cygana), za co groziła jej dyskwalifikacja. Ostatecznie piosenkę dopuszczono do finału i zajęła drugie miejsce za triumfującą trzeci raz z rzędu Irlandią. Menedżer artystki Wiktor Kubiak był podobno przeciwny występowi, ale chciał, żeby Górniak szybko rozpoczęła karierę za granicą, stąd zapewne ta próba z angielskim. Ostatecznie „To nie ja!” okazało się największym polskim sukcesem na Eurowizji, choć wtedy nasza prasa komentowała utwór w kontekście skandalu – izraelski kompozytor Joni Nameri oskarżył Syrewicza o plagiat, tyle że do pozwu nie doszło. BCH
2. Owsiak rzuca hasło
Pierwszy Przystanek Woodstock, 15 lipca 1995 r.
W Czymanowie nad Jeziorem Żarnowieckim ruszyła pierwsza edycja wymyślonego przez Jurka Owsiaka festiwalu. Impreza wzorowana na legendarnym amerykańskim Woodstocku z 1969 r. odbyła się pod hasłem „Miłość – Przyjaźń – Muzyka”. Przyjechało 30 tys. fanów, którym (w większości) hipisowski mit niewiele mówił. Propozycja była jednak tym atrakcyjniejsza, że już rok wcześniej, po zadymach, było wiadomo, nie odbędzie się „Jarocin”. Dodatkowo przyciągał bezpłatny wstęp, bo organizatorem jest Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Część publiki zawiodła się brakiem kapel punkowych w festiwalowej ofercie, ale i ona doceniła największy walor imprezy: atmosferę otwartą na etos wspólnoty, sprzyjającą nawiązywaniu znajomości. Idee hipisowsko-wolnościowe imprezy stały się dla polityków prawicy i środowisk radiomaryjnych powodem do jej dyskredytacji i oskarżeń Owsiaka o sianie demoralizacji. Ale do kolejnych miejsc ściągały nawet kilkusettysięczną publiczność, czyniąc z Przystanku największe tego typu wydarzenie w Europie ŚrodkowoWschodniej. Od 2018 r. odbywa się już pod nazwą Pol’and’Rock Festival (właściciele praw do nazwy „Woodstock” nie zgodzili się na dalsze jej używanie). MP
3. Przewrót styczniowy
Reżyser wykonuje taniec triumfu, 18 stycznia 1997 r.
Premiera „Bzika tropikalnego” w warszawskich Rozmaitościach była czymś więcej niż sukcesem artystycznym wschodzącej gwiazdy Grzegorza Jarzyny. Nasączając dramaty Witkacego estetyką filmów Tarantino i Stone’a oraz egzotyką Dalekiego Wschodu, reżyser włączał polski teatr, przed transformacją postrzegany jako sztuka wysoka, w nurt zachodniej, przesiąkniętej postmodernizmem popkultury. Do ukłonów wyszedł w przywiezionej z Bali masce Demona i odtańczył taniec triumfu. W kolejnym roku został – jako 30-latek – najmłodszym dyrektorem artystycznym teatru w kraju. Zaś data 18 stycznia 1997 r. funkcjonuje dziś pod nazwą „przewrót styczniowy”. Tego wieczoru odbyła się bowiem także premiera „Elektry” w reż. Krzysztofa Warlikowskiego w stołecznym Teatrze Dramatycznym, osadzająca antyczny dramat w realiach niedawnej wojny na Bałkanach. Dwaj najważniejsi reżyserzy pokolenia nazwanego „ojcobójcami” wprowadzili wtedy polski teatr w XXI w. AK
4. Hoffman zamyka Trylogię
„Ogniem i mieczem” wchodzi do kin, 8 lutego 1999 r.
Po z górą trzydziestu latach od premiery „Pana Wołodyjowskiego” Jerzy Hoffman dopełnił dzieła, przenosząc na ekran pierwszą część sienkiewiczowskiej Trylogii. „Ogniem i mieczem” okazało się strzałem w dziesiątkę. Choć artystycznie nie dorównywało poprzednikom, przed kasami biletowymi ustawiały się kolejki, a recenzenci pisali o patriotycznym obowiązku pójścia do kina. Efekty były wyraźne: na wielkim ekranie film zobaczyło ponad siedem milionów widzów (frekwencyjny rekord po 1989 r.), Michał Żebrowski grający Skrzetuskiego stał się największą gwiazdą polskiego kina, „Dumkę na dwa serca” śpiewali niemal wszyscy. I przez kilka następnych lat ekranizacje lektur szkolnych zapewniały producentom sowite zyski: jeszcze w tym samym roku miał premierę „Pan Tadeusz” Andrzeja Wajdy (6 mln widzów), a dwa lata później „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza (4,3 mln), najdroższa produkcja w historii polskiego kina. JD
5. Hamlet ludzki, nie polski
Czy mógłby pan założyć majtki! – słychać 22 października 1999 r.
Teatralna maksyma głosi, że ten dramat Szekspira jest jak gąbka, wchłania każdą rzeczywistość. Za PRL głównie polityczną. Dopiero dekadę od przełomu pojawił się „Hamlet” osadzony w nowych realiach. Wyreżyserowany przez Krzysztofa Warlikowskiego w Rozmaitościach nie mówił o polskości, tylko o człowieczeństwie, a tytułowy bohater w wykonaniu Jacka Poniedziałka zmagał się z własnymi demonami. Jego nagość w scenie z matką, wywołująca żywiołowe reakcje na widowni – choćby okrzyk ponoć oburzonej nauczycielki: „Czy mógłby pan założyć majtki!” – odnosiła się do zranionych uczuć dziecka, tych czystych, ale też do kompleksu Edypa. Dwie dekady później Poniedziałek wcieli się w Sokratesa w „Uczcie Platona” w Nowym Teatrze Warlikowskiego. „Obronę Sokratesa”, z odpieraniem zarzutów o „psucie młodzieży” i punktowaniem hipokryzji formułujących je władzy i części społeczeństwa, wygłasza, przemierzając scenę nago. Wezwań o założenie majtek nie zanotowano. AK
6. Nowe, bezczelne pokolenie
„Produkt” ożywia polski komiks, grudzień 1999 r.
Premierowy numer magazynu „Produkt” łatwo było przegapić. Polski komiks nieśmiało podnosił się po zapaści z lat 90., zaś czytelnicy, jeśli w ogóle sięgali po powieści graficzne, to raczej nadrabiali zachodnie lektury. W tej rzeczywistości nagle pojawiło się pismo tworzone przez młodziutkich rysowników i scenarzystów, wspieranych przez weterana, nieżyjącego już dziś Andrzeja Janickiego. Pismo z komiksami dla nowego pokolenia, świadomie odcinającymi się od peerelowskiej klasyki, bezczelnymi, wulgarnymi, ale odwołującymi się do wspólnych doświadczeń i pasji twórców oraz czytelników. Symbolem magazynu była seria „Osiedle Swoboda” Michała „Śledzia” Śledzińskiego, ale na jego łamach pojawiali się także „Jeż Jerzy” Tomasza Leśniaka i Rafała Skarżyckiego, „Wilq Superbohater” braci Minkiewiczów, komiksy Karola KRL Kalinowskiego, Filipa Myszkowskiego i innych autorów. „Produkt” nie był, niestety, wielkim wydawniczym hitem. Ukazywał się z różnymi przeszkodami do 2004 r., w końcu zniknął. Ale w tym czasie wskazał kierunek polskim artystom komiksowym, zaś jego twórcy do dziś należą do najważniejszych nazwisk w branży, realizując się także na polu animacji. JD
7. Na ratunek papieżowi
Posłowie niszczą pracę Cattelana, 21 grudnia 2000 r.
A miało być tak ładnie. Na stulecie galerii Zachęta specjalną jubileuszową wystawę przygotował z rozmachem słynny szwajcarski kurator Harald Szeemann. W jej ramach pokazał głęboko poruszającą pracę Maurizia Cattelana „La nona ora” („Dziewiąta godzina”) przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. Pokazywano ją wcześniej w innych miejscach, ale to w Warszawie wywołała burzę. Dwoje prawicowych posłów wzruszyło się sytuacją głowy Kościoła i w śmiałej akcji rzuciło się, by ściągnąć z niego niewygodny głaz, a ich działanie (mimo że uszkodzili cenną rzeźbę – były nawet zarzuty, ale sprawa zdążyła się przedawnić) poparło w specjalnym oświadczeniu 60 innych posłów polskiego Sejmu! Tak tragikomicznie kończy się literalne traktowanie dzieła sztuki. Niestety, dla szefowej galerii Andy Rottenberg skończyło się to pożegnaniem z instytucją, bo minister kultury też miał słabość do dosłownego postrzegania oddanej mu pod opiekę działki. PSARZ
8. Magia po Magiku
Bohater rapu wyskakuje przez okno, 26 grudnia 2000 r.
Piotr Łuszcz, pseudonim Magik, współzałożyciel Kalibra 44, a później tria Paktofonika, to jedna z kluczowych postaci pionierskiego okresu polskiej sceny hiphopowej. Dla rapujących kolegów „był ważną postacią już wtedy, gdy oni sami nie mieli jeszcze żadnego znaczenia” – jak to opisał w wywiadzie dla POLITYKI scenarzysta poświęconego mu filmu Maciej Pisuk. Jako 22-latek Łuszcz popełnił samobójstwo w dość przełomowym dla odbioru polskiego rapu momencie – a romantyczny mit chłopaka z problemami do pewnego stopnia ten proces poszerzania widowni nurtu przyspieszył. Zanim Magik wyskoczył z okna bloku na katowickich Bogucicach, przygotował nie tylko pożegnalny list („Kto się obwinia, ten świnia”), ale i płytę nowego zespołu Paktofonika zatytułowaną „Kinematografia” – świeżą, wydaną ledwie kilka dni przed jego śmiercią. Album stał się bestsellerem, utwór „Jestem Bogiem” (zawierający m.in. fragment audycji z Radia Maryja, słynne „trzy słowa do ojca prowadzącego”) tym ważniejszym dla dorastającego pokolenia wyznaniem. A dekadę później życie Magika trafiło na ekran w postaci filmu fabularnego „Jesteś Bogiem”, na który przez 10 pierwszych dni emisji poszło do kina 870 tys. widzów. BCH
9. Z pasją o pasji
Artystka trafia na ławę oskarżonych, 14 grudnia 2001 r.
W grudniu 2001 r. w gdańskiej Galerii Wyspa otworzono wystawę „Nowe prace”, na której znalazła się także instalacja „Pasja” Doroty Nieznalskiej. Składała się z dwu elementów, ale emocje wywołał jeden: zdjęcie penisa na krzyżu. I gdy już wystawa miała się ku końcowi, za sprawą prasowych komentarzy wybuchł skandal. Autorka nie tylko została oskarżona o obrazę uczuć religijnych (takie sytuacje zdarzały już się wcześniej), ale też postawiona przed sądem i ostatecznie – a to był już ewenement – uznana rok później za winną i skazana na sześć miesięcy prac społecznych. Prawnicza batalia spolaryzowała środowiska: narodowo-katolickie bezpardonowo atakowały artystkę, twórcze dość solidarnie jej broniły. Ostatecznie przed kolejnymi instancjami proces ciągnął się latami, by w 2010 r. zakończyć się wyrokiem uniewinniającym. Historia „Pasji” symbolicznie, acz z przytupem zamknęła okres burzliwych dyskusji i sporów wywołanych działaniami w latach 90. artystów spod znaku sztuki krytycznej. PSARZ
10. Pierwsza powieść dresiarska
Dorota Masłowska zmienia polską literaturę, wrzesień 2002 r.
14 września Jerzy Pilch w felietonie w POLITYCE ogłosił: „Oto nakładem wydawnictwa Lampa i Iskra Boża ukazała się powieść Doroty Masłowskiej »Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną«. Jest to debiut urodzonej w 1983 r. autorki, debiut zdumiewająco wyrazisty, dawniej w takich przypadkach padało określenie: wydarzenie literackie”. Dorota Masłowska miała wtedy 19 lat i zamiast uczyć się do matury, w miesiąc napisała książkę, którą przesyłała w odcinkach wydawcy Pawłowi Duninowi-Wąsowiczowi. „Istotne debiuty literackie przed dwudziestką to jest rzadkość sama w sobie, dziewiętnastolatka debiutująca nie wierszami – rzadkość niesłychana, dziewiętnastolatka ogłaszająca frapującą prozę – rarytas nad rarytasami” – pisał Pilch. Debiut Masłowskiej z dnia na dzień stał się sensacją, „pierwszą powieścią dresiarską”. Autorka zmieniła oblicze polskiej literatury, a w dłuższej perspektywie rozpoczęła koniunkturę na młodych pisarzy i debiuty. Każde wydawnictwo chciało mieć swoją Masłowską. JSOB
11. Stenka całuje Żmijewskiego
„Nigdy w życiu!” zdobywa serca widzów, 13 lutego 2004 r.
Wśród ikonicznych scen polskiego kina – Maćka Chełmickiego zapalającego kieliszki ze spirytusem w „Popiele i diamencie”, pojedynku Wołodyjowskiego z Kmicicem w „Potopie”, Filipa Mosza kierującego kamerę na samego siebie w „Amatorze” – jest i ta: Judyta (Danuta Stenka) całuje Adama (Artur Żmijewski) na zalanym deszczem moście Świętokrzyskim. Finał „Nigdy w życiu!”, adaptacji bestsellerowej powieści Katarzyny Grocholi, stał się symbolem polskiego kina komercyjnego, przyciągnął do kin ponad półtora miliona chętnych – i to w czasie, gdy publiczność przestała chodzić na polskie filmy. Od tamtej pory komedie romantyczne, rzadko wychodzące poza sprawdzony schemat, są przez widzów wybierane chętniej niż jakiekolwiek inne filmy gatunkowe. Nawet Patryk Vega u szczytu popularności swoich gangsterskich widowisk musiał uznać wyższość „Planety Singli”. Każda kolejna historia o miłości wystawionej na ciężką próbę i pokonującej wszelkie przeszkody, wszystkie części „Listów do M.” i inne produkcje przypominające kserokopie wcześniejszych romantycznych przebojów to w dużym stopniu wina/zasługa (niepotrzebne skreślić) Katarzyny Grocholi, scenarzystki Ilony Łepkowskiej oraz Stenki i Żmijewskiego w deszczu. JD
12. Historia w wersji pop
Lech Kaczyński otwiera Muzeum Powstania Warszawskiego, 31 lipca 2004 r.
W przeddzień 60. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego prezydent stolicy Lech Kaczyński uroczyście otwiera siedzibę Muzeum Powstania Warszawskiego. Rocznica staje się symbolicznym początkiem swoistej „mody na powstanie”. Pojawia się cała fala książek, filmów, płyt poświęconych zrywowi z 1944 r. Na terenie Muzeum (dawna Elektrownia Tramwajowa na Woli) w każdą rocznicę odbywają się spektakle teatralne i wystawy, a także koncerty muzyczne. W 2005 r. ukazuje się płyta zespołu Lao Che „Powstanie Warszawskie”, która utoruje drogę kolejnym analogicznym inicjatywom jak „Morowe Panny” (projekt Darka Malejonka tematycznie poświęcony kobietom w powstaniu) czy „Ocali nas miłość” Tomasza Organka (jedno z najnowszych takich przedsięwzięć). Ten nowy, rozpowszechniony w młodym pokoleniu kult powstania stanie się częścią szerszego zjawiska, które można określić jako „pop-patriotyzm”, szybko wykorzystanego politycznie przez partie prawicowe, a uobecniający się także w tzw. oprawach meczów piłkarskich oraz na Marszach Niepodległości. Od kilku lat jednak ulubieńcami PiS-owskiej władzy i nacjonalistycznych radykałów w miejsce powstańców warszawskich stali się żołnierze wyklęci. MP
13. Pozytywna zmiana
Powstaje PISF, 30 czerwca 2005 r.
Ustawa o kinematografii rodziła się w bólach. Ale jej uchwalenie oznaczało powstanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej zapewniającego skuteczny mechanizm współfinansowania twórczości filmowej oparty na daninach instytucji korzystających z dorobku polskiego kina (roczny budżet to ponad 160 mln zł). Na działalności PISF-u, którym przez pierwsze dwie kadencje rządziła Agnieszka Odorowicz, zyskali producenci, dystrybutorzy, kiniarze, artyści, a najbardziej widzowie. Dowodem jest rosnąca w lawinowym tempie frekwencja na polskich filmach – w ciągu dekady osiągnęła ona pułap 11 mln sprzedanych biletów, czyli dziesięciokrotnie więcej niż przed rokiem 2005. Dzięki PISF-owi polskie kino przeszło epokową przemianę. Wielu młodych twórców zyskało możliwość szybkiego debiutu i osiągnęło międzynarodowy sukces. Liczba produkowanych fabuł podwoiła się i obecnie wynosi ok. 50 tytułów rocznie. Mimo zamieszania (z przyczyn politycznych) przy wyborze i odwoływaniu kolejnych po Odorowicz dyrektorów, udało się zachować ciągłość i pluralizm tej placówki. JW
14. Aleś, bracie, narozrabiał
Rafał Blechacz wygrywa Konkurs Chopinowski, 22 października 2005 r.
„Aleś, bracie, narozrabiał” – napisał Krystian Zimerman do młodszego kolegi, cytując słowa, które jemu samemu powiedział w 1975 r. jego pedagog prof. Andrzej Jasiński. I rzeczywiście, wygrana Blechacza zadała kłam przesądowi, że pianista z ojczyzny Chopina konkursu wygrać nie może. Inna sprawa, że w tamtych czasach wielu uczestników przyjeżdżało nieprzygotowanych. Dziś konkurencja jest większa. Ale ówczesny sukces skromnego chłopaka z Nakła miał na pewno wpływ na społeczne postrzeganie samej imprezy w Polsce, choć prawdziwy medialny szum wokół niej miał przyjść dopiero od kolejnej edycji, gdy organizację przejął Narodowy Instytut Fryderyka Chopina i postawił na przekaz internetowy. My w 2005 r. poszliśmy za ciosem i przyznaliśmy Rafałowi Blechaczowi Paszport POLITYKI. DSz
15. Bez białych plam
„Katyń”, ostatnie dzieło Polskiej Szkoły Filmowej, 17 września 2007 r.
„Filmowych wizji zagłady II Rzeczpospolitej widzieliśmy wiele, ale »Katyń« przyćmił wszystkie” – pisał Wojciech Orliński w książce „10 lat emocji” o nominowanym do Oscara projekcie Andrzeja Wajdy. Do opowiedzenia współczesnym językiem tragedii eksterminacji polskiej inteligencji dokonanej przez Sowietów reżyser przygotowywał się ponad pół wieku. Dopiero powieść filmowa Andrzeja Mularczyka „Post mortem. Opowieść katyńska” dostarczyła mu odpowiedniego materiału, a dodatkową inspiracją okazało się wsparcie scenarzystów młodego pokolenia: Przemysława Nowakowskiego i Władysława Pasikowskiego. Współzałożyciel Polskiej Szkoły Filmowej domknął tym samym obraz przekleństwa polskiej historii XX w. I pozwolił kolejnym generacjom filmowców na większą swobodę w traktowaniu najnowszych dziejów. „Rewers”, „Róża”, „Miasto 44” i wiele innych tytułów poprowadziły już narrację w innym kierunku. JW
16. Śmierć w kartonach
„M jak miłość” przechodzi do historii memów, 7 listopada 2011 r.
Śmierć i żałoba są fundamentami polskiej tożsamości i kultury, także tej w wydaniu popularnym. „Cała Polska płakała, jak Hanka Mostowiak wpadła w kartony. A dzisiaj? Ktoś za nią tęskni?” – ironizuje w filmie „Zołza” postać grana przez Małgorzatę Kożuchowską, która przez 11 lat w serialu „M jak miłość” występowała właśnie jako ta bohaterka. 862. odcinek telenoweli, w którym doszło do tragicznych wydarzeń, oglądało prawie 8,4 mln widzów: sporo, choć daleko od rekordowych wyników, za to nieudolnie nakręconą scenę wypadku widzieli chyba wszyscy. Hanka zginęła (a ściślej rzecz biorąc: zmarła na skutek pęknięcia tętniaka mózgu w następstwie kraksy), ale jej śmierć stała się paliwem dla niezliczonych memów, wirali, żartów i cytatów. Przede wszystkim jednak okazała się wydarzeniem, jakiego rodzima popkultura dawno nie widziała. Polska posmoleńska, w której tragiczna śmierć prezydenta została przez polityków wyniesiona do poziomu parareligijnego kultu, potrzebowała takiego wentyla bezpieczeństwa, pozwalającego choć na chwilę spuścić trochę pary z narodowego patosu. Za Hanką Mostowiak nikt nie tęskni, lecz pamiętają ją wszyscy. JD
17. Wnuki Jakuba Szeli
Teatr odsłania ludowe korzenie, 18 grudnia 2011 r.
Monumentalna „Ludowa historia Polski” Adama Leszczyńskiego, „Bękarty pańszczyzny. Historia buntów chłopskich” Michała Rauszera czy „Chamstwo” Kacpra Pobłockiego są na listach książkowych bestsellerów, a „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” Radka Raka zostało w 2020 r. nagrodzone Nike zarówno przez jury, jak i czytelników. Jednak palma pierwszeństwa w odkrywaniu ludowych korzeni Polski należy się teatrowi, a konkretnie Pawłowi Demirskiemu i Monice Strzępce, twórcom zrealizowanego dekadę temu głośnego „W imię Jakuba S.”. Jako zajadli krytycy kapitalizmu zestawili los chłopów pańszczyźnianych z sytuacją współczesnych pracowników korporacji, zniewolonych kredytami hipotecznymi. Bohater rabacji galicyjskiej stawał się symbolem buntu, na jaki dzisiejszą biedaklasę średnią nie stać, także dlatego, że wypiera wiejskie korzenie. „Nie robimy tego!” – prowokowali aktorzy ucharakteryzowani na twórców spektaklu, siedząc w banku i patrząc, jak dziedziczka z dworku, z widłami wbitymi w plecy – teraz jako urzędniczka – udziela im kredytu. AK
18. Nowy rozdział
Otwiera się wystawa stała Muzeum POLIN, 28 października 2014 r.
Otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich Polin były właściwie dwa. Rok wcześniej (kwiecień 2013) nastąpiło tzw. małe, jeszcze bez ekspozycji stałej. Tym podwójnym świętowaniem wymazano jedną ze wstydliwych białych plam polskiej pamięci historycznej: brak muzeum, które godnie i z rozmachem przypominałoby obecność Żydów na ziemiach polskich i ich rolę w dziejach kraju. Pomysł na tę placówkę pojawił się już w 1993 r. Trzeba było kolejnych 12 lat, by ją oficjalnie powołać do życia i dalszych dziewięciu, by móc ją zwiedzać. Imponujący jest sam obiekt, który zaprojektował (wówczas stosunkowo mało znany) fiński projektant Rainer Mahlamäki, w konkursowym boju pokonując takie sławy, jak Daniel Libeskind, David Chipperfield czy Kengo Kuma. I słusznie, bo jego projekt okazał się wybitny i później wielokrotnie nagradzany. Muzeum opiera się nie na eksponatach, ale na nowoczesnej interaktywnej ekspozycji snującej z nowej perspektywy opowieść o Polsce, wspieranej świetnymi wystawami czasowymi. Na szczęście ich działaniu nie zaszkodziły długotrwałe obstrukcje ministra Piotra Glińskiego. PSARZ
19. Historyczne zwycięstwo
„Ida” dostaje Oscara, 23 lutego 2015 r.
Znienawidzona i okrzyknięta przez prawicę dziełem antypolskim „Ida” najpierw zawojowała światowe festiwale, zdobywając laury m.in. w Londynie, Gijon, Toronto, Wilnie. A później otrzymała pierwszego dla Polski (choć byliśmy nominowani dziewięciokrotnie) Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. „Idę” obejrzało ponad 500 tys. widzów we Francji, 400 tys. w USA, ponad 100 tys. we Włoszech, po kilkadziesiąt tysięcy w Hiszpanii i Holandii. Rozchwytywany i ceniony autor „Idy” Paweł Pawlikowski, który powrócił z emigracji, zapowiedział, że mimo płynących zza oceanu propozycji nie zamierza pracować w Hollywood, gdyż sam chce wymyślać swoje filmy i kontrolować to, jak powstają. Trzy lata później powstała „Zimna wojna” uhonorowana nagrodą za reżyserię w Cannes oraz trzema nominacjami do Oscara. Pawlikowski nigdy nie konkurował z Wajdą o rząd dusz, ale po tak spektakularnych osiągnięciach rodacy pokładają w jego twórczości ogromne nadzieje. BCH
20. Koncertowa architektura
Mamy najładniejszy budynek świata, 8 maja 2015 r.
Są na świecie dwie najbardziej prestiżowe nagrody architektoniczne: Pritzkera i Naroda im. Miesa van der Rohe. Tą drugą, za lata 2014–15, wyróżniono nową siedzibę Filharmonii Szczecińskiej. Wprawdzie zaprojektowali ją architekci hiszpańscy Alberto Veiga i Fabrizio Barozzi, ale stanowiła dla świata czytelny sygnał, że także w polskiej architekturze dzieją się ciekawe rzeczy. Strumień unijnych pieniędzy zdecydowanie dobrze wpłynął na jakość publicznych gmachów stawianych w kraju. A wiele z nich szybko zyskało status architektonicznych ikon, by wymienić choćby krakowską Cricotekę (otrzymała Nagrodę Architektoniczną POLITYKI, w finale wygrywając m.in. właśnie z Filharmonią Szczecińską), gdańskie Muzeum II Wojny Światowej czy obiekty katowickiej Strefy Kultury. Polscy projektanci uwierzyli w siebie, a konfrontacja z wybitnymi architektami ze świata w ogłaszanych konkursach tylko mobilizowała. PSARZ
21. Czar wiedźmina
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” rusza w świat, 19 maja 2015 r.
Najbardziej masowy sukces Polski na arenie międzynarodowej przyniosła najmłodsza dziedzina kultury: gry wideo. „Dziki Gon” był kontynuacją dobrze przyjmowanej serii przygodówek studia CD Projekt RED. Już oczekiwanie było duże – milion sztuk rozeszło się w przedsprzedaży, ostatecznie sprzedaż szacuje się na 40 mln. Tytuł trafił do zestawień najlepszych gier wszech czasów, a wiedźmina Geralta umocnił na pozycji czołowej eksportowej postaci polskiej kultury. Sukcesy doprowadziły do sporu prawnego z Sapkowskim (który wcześniej w sukcesy gier o Geralcie nie wierzył). Ukazały się jeszcze dwa płatne rozszerzenia, nawet wymyślona na potrzeby „Wiedźmina 3” karciana gra w grze doczekała się osobnego wydania jako „Gwint: Wiedźmińska gra karciana” oraz fabuły „Wojna Krwi: Wiedźmińskie opowieści”. Na bazie gry powstały komiksy, a jej sukces był inspiracją dla serialu Netflixa. A studio CD Projekt RED w roku 2016 otrzymało nagrodę specjalną Kreatora Kultury. BCH
22. Najgorszy film świata?
„Smoleńsk” wchodzi do kin, 9 września 2016 r.
Katastrofa samolotu Tu-154M w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. wywołała reakcje w kulturze. W ciągu roku powstały m.in. obraz Zbigniewa M. Dowgiałły „Smoleńsk” oraz dokument Ewy Ewart „W milczeniu”. Ale na premierę dwugodzinnego filmu – wielokrotnie przekładaną ze względu na brak funduszy i producenckie poprawki – czekaliśmy aż do września 2016 r. Gatunkowo, jak pisał Zdzisław Pietrasik, wykorzystywał „formułę kina o śledztwie dziennikarskim”, przypominającą tę z „Człowieka z marmuru” Wajdy. Jednak kosztem wielu absurdów i przekłamań popierał teorię o zamachu i był nieprzekonujący „nawet w kategorii kina propagandowego”. Ściągnął do kin zaledwie 108 tys. widzów. Dostał za to aż siedem Węży – nagród za najgorsze polskie filmy. Widzowie przyjęli go wręcz okrutnie, masowo wystawiając najniższe oceny w popularnym serwisie IMDB. Aktualnie „Smoleńsk” jest w niechlubnym rankingu najgorszych filmów wszech czasów na miejscu drugim, za niemiecką komedią „Daniel der Zauberer”. BCH
23. Sojusz propagandowy
Zenek i Maryla przynoszą oglądalność, 1 stycznia 2017 r.
Disco polo do telewizji publicznej zaglądało parokrotnie. W 1992 r. w stylu quasi-kabaretowym, jako Gala Piosenki Popularnej i Chodnikowej. W 1995 r. jako element kampanii Waldemara Pawlaka i Aleksandra Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich. Ale najmocniejszy akcent przyniosła prezesura Jacka Kurskiego, który od 2016 r. program propagandowy i malejącą oglądalność wspierał, otwarcie stawiając w rozrywce na marginalizowane wcześniej disco polo. Z Zenkiem Martyniukiem z (nomen omen) grupy Akcent. „Wszędzie mówię, że dosyć z tą hipokryzją, z tym udawaniem, że to jest jakiś gorszy gatunek” – mówił Kurski. Definicją tego podejścia – i oczkiem w głowie prezesa – był „Sylwester marzeń”. I tak już 2017 r. Polacy witali, oglądając zaskakujący duet: wyniesionego do rangi głównej gwiazdy publicznej telewizji Martyniuka i Marylę Rodowicz. To symboliczny moment dla mijających się prądów w kulturze popularnej, choć pewnie trudniejszy dla wykonawczyni songów Agnieszki Osieckiej, szczególnie biorąc pod uwagę komentarze widzów w rodzaju: „Boooże, Marylka, fałszujesz i mylisz tekst. A co do Zenka… KRÓL!”. BCH
24. Kogo dopadła klątwa
Fellatio na figurze papieża obraża, 18 lutego 2017 r.
Scena robienia fellatio figurze papieża w „Klątwie” w reż. Olivera Frljicia w Teatrze Powszechnym w Warszawie wywołała zgłoszenia do prokuratury, protesty przed teatrem (ktoś nawet rozlał trującą substancję w środku) i wstrzymanie ministerialnej dotacji dla Festiwalu Malta, który zatrudnił reżysera w roli kuratora. Wszystko to działania osób, które z dumą ogłaszały, że same „tego plugastwa” nie widziały, wystarczyły im informacje z drugiej ręki. Tymczasem spektakl chorwackiego twórcy jest prowokacyjny w inny sposób. Jego tematem jest klęska polskiej lewicy i idei świeckiego państwa, tolerancyjnego dla wszystkich mieszkańców. W scenie papieskiego fellatio z głośnika płynie kazanie Karola Wojtyły o tym, że wszyscy mamy wolność w sobie. To, co z nią zrobiliśmy, nie jest tylko winą zachłannego Kościoła. Zaś najmocniejsze sceny spektaklu reżyser zachował na finał. Zaczyna się od ścięcia krzyża przez kobietę, a kończy wejściem aktorów w sutannach, którzy wykręcają żarówki z rozświetlonego polskiego godła – orzeł zostaje pozbawiony szponów. Wywołana do tablicy rzeczywistość dopisała własne sceny: spektakl do dziś jest grany przy kompletach widzów, a atmosfera wokół Kościoła bardzo się ostatnio zmienia. AK
25. Zapowiedź zmian?
„Kler” podbija kraj, 28 października 2018 r.
Żaden amerykański blockbuster nie przyciągnął w wolnej Polsce takich tłumów. Przebój Wojtka Smarzowskiego, który polski Kościół nazwał antyreligijną agitką gwałcącą uczucia prawdziwych katolików, po miesiącu grania osiągnął frekwencję 4 339 089 widzów i przebił wynik „Quo vadis”. Stał się największym kinowym przebojem XXI w. i trzecim – po „Ogniem i mieczem” i „Panu Tadeuszu” – filmem z najlepszym wynikiem oglądalności po 1989 r. Oprócz krytyki tracącej zaufanie społeczne instytucji był zapowiedzią czekających Kościół zmian i symbolem zmieniającego się stosunku Polaków do szeroko rozumianej religijności. Kolejny film Smarzowskiego, „Wesele 2”, miał utrwalić wizerunek reżysera jako obrazoburcy oscylującego między groteską i tragizmem, naczelnego prowokatora i egzorcysty narodowych traum. Sam twórca w sprawie efektu społecznego „Kleru” wypowiadał się dla POLITYKI sceptycznie: „Ten film miał być jak kropla wody, która drąży skałę. Teraz uważam, że to kropla, która wpadła do morza. (...) Kler wciąż ma się dobrze, a Kościół stoi ponad prawem”. JW
26. Bananowy protest song
Kraj je banany na znak sprzeciwu, kwiecień 2019 r.
Urzędowanie Jerzego Miziołka, powołanego przez Piotra Glińskiego na stanowisko dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie, zapamiętamy jako wielkie pasmo tragicznych decyzji programowych, personalnych, organizacyjnych. Ale najwięcej rozgłosu przyniosła mu decyzja o wycofaniu z Galerii Sztuki XX i XXI w. dwóch prac uznanych za „skandalizujące” (powoływał się na stanowisko MKiDN): „Pojawienie się Lou Salome” Katarzyny Kozyry i „Sztuki konsumpcyjnej” Natalii LL. Szczególne emocje rozbudziła druga praca, z 1972 r., przedstawiająca kobietę jedzącą banana. Przez media społecznościowe przelała się szeroka fala protestów, które spajał motyw jedzenia banana. Konsumowano także pod bramą MN. „Jestem autorem tej galerii, więc pozwolę sobie na komentarz osobisty: w MN pilnie potrzebny jest doktor, nie od historii sztuki, ale doktor medycyny” – komentował w „Gazecie Wyborczej” Piotr Rypson. Dyrektor z cenzorskiej decyzji się wycofał, ale postawił na swoim, zamykając całą galerię! Niemal dwie dekady wcześniej Zbigniew Libera pisał o „zimnej wojnie sztuki ze społeczeństwem”. Tym razem obie strony zjednoczyły się w gorącej wojnie z cenzurą. PSARZ
27. Cud na Narodowym
Podsiadło i Taco sprzedają stadion, 28 września 2019 r.
Polskiej muzyce pop po przełomie 1989 r. długo towarzyszyło poczucie obciachu. Nowe, wybudowane na Euro 2012 stadiony – największe obiekty do organizacji imprez masowych w Polsce – wydawały się zastrzeżone dla elitarnego grona zagranicznych gwiazd. Dlatego takie wrażenie zrobiła zapowiedź stadionowego koncertu przez będących u szczytu popularności Dawida Podsiadły (laureata Paszportu POLITYKI z 2019 r.) i uwielbianego rapera Taco Hemingwaya, a ostatecznie – wskutek zainteresowania – zamieniony na dwa koncerty. „Podsiadło i Taco Hemingway są pierwszymi Polakami, którzy wyprzedali bilety na Stadion Narodowy w 3 godziny. Od czasu wizyty uzdrowiciela z Ugandy nie było tu takiego cudu” – komentował Kuba Wojewódzki w POLITYCE. „Piszą, robią zoomy i się przyglądają wadom / Nie napiszą o tym, że z kolegą wyprzedałem stadion” – rapował z kolei (o dziennikarzach) Taco. A Podsiadło od tego czasu sprzedał kolejne stadionowe koncerty. Przypomnijmy, że wypełniony Narodowy w Warszawie to 60 tys. osób. BCH
28. Kolejna polska noblistka
Olga Tokarczuk z Noblem, 10 października 2019 r.
W czwartkowe październikowe południe otworzyły się, jak co roku, białe drzwi w budynku Akademii Szwedzkiej i świat usłyszał, że Nagrodę Nobla za rok 2018 otrzymała Olga Tokarczuk za „Księgi Jakubowe”. Polska na moment zamarła, a za chwilę zapanowała radość i lekka konsternacja na prawicy, która lubiła pisarkę obrzucać inwektywami. Akademia doceniła polską pisarkę za ogląd spraw lokalnych, ale i umiejętność spojrzenia na rzeczywistość z szerszej perspektywy, „narracyjną wyobraźnię, która z encyklopedyczną pasją ujawnia przekraczanie granic jako formę życia”. W grudniu Tokarczuk odebrała w Sztokholmie nagrodę, a wydarzenie porównywano z poprzednim polskim Noblem Wisławy Szymborskiej w 1996 r. O tym, jak Wisława Szymborska paliła z królem papierosa, krążą legendy nawet wśród akademików. Tymczasem Olga Tokarczuk nie mogła spokojnie wypalić papierosa przed Grand Hotelem, bo natychmiast zbiegali się łowcy autografów. Szymborska pomyliła się w ukłonach, wywołując rzęsiste brawa – Tokarczuk udało się nie pomylić. Zastanawiano się też, co Olga Tokarczuk z takim przejęciem mówiła królowi? Otóż namawiała go do zaprzestania polowań. JSOB
29. Ból po liście przebojów
Jedna piosenka zmienia losy radia, 8 maja 2020 r.
Singiel promujący płytę „Zaraza” Kazika Staszewskiego, „Twój ból jest lepszy niż mój”, przypominał ludową pieśń buntu, której formułę przeniesiono do Polski czasów pandemii Covid-19. Tekst odnosił się do wizyty Jarosława Kaczyńskiego na Powązkach 10 kwietnia 2020 r. w rocznicę katastrofy smoleńskiej – odwiedził grób matki, mimo że cmentarz był oficjalnie zamknięty – nie wpuszczano nawet uczestników ceremonii pogrzebowych. Dla POLITYKI Kazik mówił: „Wizyta »szeregowego posła« wydała mi się jawnym gestem pogardy wobec tych innych. I chciałbym podkreślić – to nie jest piosenka, że Jarosław Kaczyński poszedł na cmentarz, tylko o tym, że inni nie mogli”. Utwór zajął pierwsze miejsce na Liście Przebojów Programu III PR 15 maja 2020 r., głosowanie zostało jednak unieważnione przez dyrekcję stacji. W efekcie prowadzący Listę (i jej twórca) Marek Niedźwiecki odszedł z PR. Incydent był początkiem fali rezygnacji dziennikarzy z pracy w Trójce i powodem powstania dwóch nowych stacji, zasilanych ze zbiórek słuchaczy Trójki: Radia Nowy Świat i Radia 357. MP
30. Nie dla Jarka!
„Dziady na Mickiewicza”, 31 października 2020 r.
PiS zbudował swoją mitologię posmoleńską na polskim romantyzmie. Podczas strajków kobiet, wywołanych przez zaostrzający ustawę antyaborcyjną wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej, wykorzystano słowa wieszczów przeciw rządzącym. Kulminacją warszawskiej stutysięcznej demonstracji były „Dziady na Mickiewicza” w reż. Oskara Sadowskiego rozgrywane w oknach budynku nieopodal willi Jarosława Kaczyńskiego. Na słowa Guślarza: „A kysz, a kysz”, widzowie odkrzykiwali: „Wypierdalać!”, kwestie Złego Pana były czytane głosem prezesa PiS, a gdy padło, że prosi o „choćby dwa pszenicy ziarka”, ktoś z ulicy odpowiedział: „Nie dla Jarka!”. Odniesień do Mickiewicza nie brakowało też na transparentach. Nikt jednak nie przypuszczał, że jeden z nich: „Rok 2020 tym się różni od 1968, że tym razem ulica domaga się zdjęcia dziadów ze sceny teatru narodowego”, z nawiązaniem do protestów przeciw zdjęciu przez peerelowską cenzurę „Dziadów” Dejmka, stanie się proroczy. Rok później w krakowskim Teatrze im. Słowackiego odbyła się premiera kobiecych, antypisowskich „Dziadów” i od tego czasu trwają próby zdjęcia i spektaklu, i dyrektora teatru. Nie zanosi się więc na to, by gorąca atmosfera wokół kultury miała szybko ostygnąć. AK