Nie oddzielam siebie od siebie
Zubel: podwójny prestiż. Rozmowa ze śpiewaczką operową i kompozytorką
DOROTA SZWARCMAN: – Nasz Paszport otrzymała pani 13 lat temu. Od tej pory rozwinęła pani skrzydła, występuje pani na całym świecie, w prestiżowych salach i z czołowymi zespołami, i to cały czas w dwóch dziedzinach: śpiewie i kompozycji. Jak udaje się je godzić?
AGATA ZUBEL: – Główna trudność polega na tym, że każda z nich wiąże się z zupełnie innym trybem życia. Koncerty, wykonania czy prawykonania, których mam sporo, wymagają uczenia się cały czas nowego materiału, nowych utworów, przebywania z tą muzyką. Ale też to są podróże, hotele, próby – absolutnie wszystko, co nie sprzyja byciu kompozytorem i cichej pracy w pokoju z widokiem na morze, jak sobie wyobrażamy kompozytora.
A śpiew jeszcze poza tym trzeba ćwiczyć, zwłaszcza jeśli się wykonuje te wszystkie karkołomne efekty, od których pani jest specjalistką.
To prawda: z jednej strony trzeba się uczyć tych wszystkich trudnych rzeczy, bo często są nowe, więc nie ma gdzie ich wcześniej posłuchać. Kompozytorzy chcą odkrywać w każdym utworze i to potem spada na nas, wykonawców: musimy się zmierzyć z tą nowością, wyprodukować ją i przekazać światu. To wiąże się dla śpiewaka z ciągłymi poszukiwaniami we własnym głosie. Z drugiej strony potrzebna jest też zwykła techniczna codzienna robota, trening jak u sportowca. Niedawno np. śpiewałam półtoragodzinny koncert z pieśniami Gustava i Almy Mahlerów – bez kondycji taki program byłby nie do udźwignięcia.
Ile pani ćwiczy?
Staram się codziennie, choć nie zawsze mi się udaje. Kiedy jestem w rozjazdach, to się nie da, ale w wolniejsze dni około dwóch godzin. Głos to nie jest instrument, na którym można przed samym koncertem ćwiczyć 8 godzin. W tym tkwi też problem, bo trzeba sobie z wyprzedzeniem rozłożyć czas, więc uczę się utworów dużo wcześniej, żeby potem dwie godziny dziennie fizycznej pracy na głosie wystarczyły.