Każdy wie, że kampania rządzi się swoimi prawami. Tylko nawet mając tyle lat, co mam – czyli całkiem niemało – ciągle myślę, że cel nie uświęca środków. Czy chciałabym wygrać w taki sposób jak prezydent Duda? Na pewno nie. Powód jest dość prosty: wieczorem, rano muszę stanąć przed lustrem – przy myciu zębów czy innych zabiegach. I wtedy nie ma zmiłuj – trzeba spojrzeć sobie w oczy, rozliczyć przed samym sobą swoje działania. Nawet jeśli przy tym procesie udałoby mi się wybielić swoje postępowanie, to jest jeszcze kolejna instancja w domu – u mnie akurat nie mąż – która „kopie mnie po kostkach” przy każdym wątpliwym zachowaniu. Tak, wiem, że w polityce nie ma dla mnie raczej miejsca.
Jeśli występuję przeciw czemuś, to po całości, nie w sposób wybiórczy. Podobnie jak pani Agata Duda jestem oburzona dziennikarskimi manipulacjami, kłamstwami i dezinformacją. Tylko że w tym akurat bryluje TVP. Nawet w ciszy wyborczej udało się w „Wiadomościach” szkalować (bez wymieniania nazwiska) Rafała Trzaskowskiego. Mam nadzieję zatem, że ten milczący sprzeciw pani prezydentowej dotyczy wszystkich. I zastanawiam się, czy „skopała męża po kostkach” za to, co wyprawia się w telewizji publicznej, i zachęcała, by sprzeciwił się ustawkom? (…)
Rafał Trzaskowski nie chciał wziąć udziału w debacie w Końskich, choć nie miał nic do stracenia. Wiedząc, że to będzie cyrk, mógł się na to przygotować. Mógł też np. zaproponować, że przyjedzie do Końskich na zaproszenie Andrzeja Dudy, a sam zaprasza na kolejną debatę. Dwie debaty pozwoliłyby postawić wiele pytań, usłyszeć konkretne propozycje, pokazać różne punkty widzenia. Może parę osób doszłoby do wniosku, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Dobrze zapamiętałam słowa babci do mnie nastoletniej, że bardzo niskie jest wykorzystywanie czyjejś niewiedzy do namawiania go do czegoś czy sprzedawania mu czegoś.