O Polityce

Mężczyzna z żeńską końcówką

Feminatywa to gorący temat feministycznego dyskursu, który zarzuca językowi polskiemu dyskryminację kobiet, ale nie jest prawdą, że czyni to poprzez używanie rzeczowników rodzaju męskiego jako nazw zawodów i funkcji. Tak jest wtedy, gdy użyta jest forma mianownikowa, w innych przypadkach rzeczowniki te odnoszące się do kobiet nie podlegają odmianie, podczas gdy użyte w stosunku do mężczyzn przyjmują odpowiednie końcówki, np. spotkanie z profesor Kowalską, ale spotkanie z profesorem Kowalskim. Używane w odniesieniu do obu płci rzeczowniki z żeńską końcówką, np. sędzia, podlegają odmianie, np. spotkanie z sędzią Kowalską.

Język naturalny jest tworem konwencjonalnym i nie należy dopatrywać się w jego kategoriach ukrytych podtekstów. W jego krytyce obecne są sprzeczne oceny jego relacji do kobiet: angielski, szwedzki ceni się za to, że w swoich wyrażeniach nie czynią różnicy między płciami, od polskiego wymaga się wyrazów i kategorii je wyrażających. Co więcej, dyskurs genderowy proponuje nowe nazwy: ciskobieta, cismężczyzna oraz używanie rodzaju nijakiego w stosunku do osób niebinarnych, a w piśmie udziwnionych form zapisu końcówek fleksyjnych np. student/ka pracował/a, a nawet student_ka, pracowa-ł_ła. Zapomina się przy tym, że dla wyrażenia płci często końcówka nie wystarcza, bo wykładnik kryje się też w temacie wyrazu, oraz że choć język pisany daje takie możliwości, to mówiony już nie. Postuluje się też konsekwentne wyróżniki dla płci w tekstach urzędowych, co wymagałoby przeredagowania wszystkich aktów prawnych.

Język naturalny, tak jak i inne duże systemy, jest tworem ekonomicznym, samoregulującym się: wprowadza to, co potrzebne, usuwa to, co zbędne, a przede wszystkim oszczędza wysiłek użytkowników.

Polityka 29.2022 (3372) z dnia 12.07.2022; Do i od redakcji; s. 91
Reklama