O Polityce

Zawsze na widoku

Jerzy Urban, skandalista i fenomen. Zawsze chciał być na widoku

Jerzy Urban w swoim domu w Konstancinie, 2004 r. Jerzy Urban w swoim domu w Konstancinie, 2004 r. Tadeusz Późniak
O zmarłych albo dobrze, albo wcale. Na to przysłowie Jerzy Urban tylko wzruszyłby ramionami, pokazując język. Dla tego skandalisty, prowokatora, ale też błyskotliwego felietonisty i redaktora, przez całe życie liczyła się inna zasada: źle czy dobrze, byle po nazwisku.
Jerzy Urban z Agnieszką Osiecką i Danielem Passentem, 1978 r.Erazm Ciołek/Forum Jerzy Urban z Agnieszką Osiecką i Danielem Passentem, 1978 r.

Czas wygasza emocje. Dla dzisiejszych trzydziestolatków zmarły w wieku 89 lat Jerzy Urban jest w najlepszym razie znany jedynie z happeningów, prowokacyjnych zgryw i występów, który przed kamerą wystawiał np. na sprzedaż swoją „mało używaną” sztuczną szczękę. Dla czterdziestolatków Urban to wydawca „Nie” – milioner, sybaryta z lubością szargający wszelkie narodowe i kościelne świętości, człowiek, który wprowadził do prasy, pełną wulgaryzmów, potoczną polszczyznę. Dla wielu pięćdziesięciolatków, którzy coś tam pamiętają z telewizji sprzed Okrągłego Stołu, Urban to jeden z przegranych 1989 r. A dla nieprzejednanych sześćdziesięciolatków, pamiętających jego konferencje prasowe dla zagranicznych dziennikarzy, to tylko „Goebbels stanu wojennego”. Ostatnio chyba jedynie dla lewicowych emerytów Jerzy Urban był uosobieniem transformacji PRL, ze stalinowskiej satrapii Moskwy w kraj suwerenny, ale – jak by powiedział – samodzielnie głupi.

Nawet w POLITYCE, którą Urban współkształtował przez kilkanaście lat, już tylko na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy pamiętają go jako kolegę i kierownika najliczniejszego i najbardziej znaczącego działu krajowego. Dziś teksty Urbana z „Po prostu”, a potem z POLITYKI, jego felietony z „Kulis”, „Życia gospodarczego”, „Szpilek”, „Nie” i wielu innych gazet są nieodzowną częścią dziejów polskiej prasy. Z kolei publikowane w „Rzeczpospolitej” z lat 80. zapisy jego konferencji prasowych dla zagranicznych korespondentów – stały się dokumentem złośliwej propagandy wobec zdławionej Solidarności, ale też zaskakująco otwartej polityki informacyjnej – niedościgłej dla innych krajów radzieckiego bloku.

Polityka 41.2022 (3384) z dnia 04.10.2022; Pożegnanie; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Zawsze na widoku"
Reklama