To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać – te wypowiedziane wiele lat temu przez Stefana Kisielewskiego słowa wypisz, wymaluj oddają stan jesiennej Polski A.D. 2022. Niektórym jest bardziej, innym mniej wygodnie, ale ogólnie znajdujemy w niej swoją przestrzeń. Panująca Zjednoczona Prawica i jej totumfaccy robią, co im się żywnie podoba, nie zachowując przy tym już nawet najdrobniejszych pozorów. Rzucili białe rękawiczki w kąt, a my już nawet nie reagujemy (poza burzliwymi dyskusjami w mediach społecznościowych). Przyzwyczailiśmy się do buty, chamstwa, indolencji, dyskredytowania i ośmieszania Polski na arenie międzynarodowej, obalania autorytetów na rzecz postaci miernych, ale utożsamiających polityczną i ideologiczną myśl rządzącego obozu i sprzyjającego mu szerokiego grona katolickich hierarchów, zachowujących się niejednokrotnie tak, jakby siedziba Konferencji Episkopatu Polski mieściła się w przy ul. Woronicza 17. Toporna propaganda sącząca się 24 godziny na dobę z publicznych mediów nie robi już na nas żadnego wrażenia, stała się codziennym zjawiskiem rodzimego krajobrazu politycznego, podobnie jak liczne afery i przekręty. Ba, tak wsiąknęło to w naszą tkankę państwową, że dzień bez jakiejkolwiek nieprawości ze strony ZP, Kościoła katolickiego lub Spółek Skarbu Państwa wywołuje u niektórych wręcz niepokój. Ale nie należy się tym martwić, zazwyczaj jest to cisza przed burzą, a wręcz tsunami.
Media społecznościowe pełne są memów z prezesem, premierem, prezydentem i ministrami, śmiejemy się z ich wpadek i kompromitujących wypowiedzi. „Heheszki” są fajne, ale przerażające jest, iż osoby takie jak Przemysław Czarnek, Zbigniew Ziobro, Janusz Kowalski, Mariusz Kamiński i wielu im podobnych odpowiadają za najważniejsze dla funkcjonowania kraju kwestie. Na ile im jeszcze pozwolimy, kiedy wyczerpią limit? Naprawdę jest nam tak wygodnie, że chcemy w tej czarnej dupie pozostać? A może en masse przyjęliśmy strategię na przeczekanie? Im dłużej będziemy w niej przebywać, tym trudniej będzie się wyrwać i możemy ugrzęznąć w niej na dobre jako parias Europy, stanowiący ostrzeżenie dla krajów chcących w przyszłości sprzeniewierzać się wartościom, na których oparta jest UE i cały cywilizowany świat. I zostaniemy w niej na dobre.
MARIA MISZTAL