O Polityce

Jak wyglądały początki małżeństwa Magdaleny Abakanowicz

Z zainteresowaniem przeczytałem w POLITYCE 21 notatkę autorstwa Piotra Sarzyńskiego o książce Pawła Kowala „Abakanowicz. Trauma i sława”. Ponieważ przyjaźniłem się wiele lat z Magdą i Jankiem Kosmowskimi, chcę podzielić się z czytelnikami tej cennej książki kilkoma uwagami. (…) Imponująca objętość książki (532 strony) i liczne ilustracje decydują o znaczeniu tej pozycji wydawniczej we współczesnym piśmiennictwie na temat sztuki w Polsce i na świecie. Autor dzieli się swoją obszerną wiedzą na temat życia i sukcesów najwybitniejszej współcześnie artystki polskiej. Wiedzę tę uzyskał po wszechstronnych studiach jej drogi życiowej i wielkich sukcesów. Liczne ilustracje pozwalają na przedstawienie wybranych fragmentów twórczości, a obszerne opisy – na poznanie jej życia. Podziwiam znakomity styl i bogaty język, a także trafność wyboru ilustracji, pozwalam sobie jednak na drobne, lecz istotne uzupełnienia treści.

Niestety, obraz o małżeństwie Magdaleny Abakanowicz jest niepełny i nie odpowiada temu, co wiem z wieloletniej znajomości z jej mężem i nią. Otóż w latach szkolnych od 1946 r. znałem i przyjaźniłem się z Jankiem Kosmowskim. Od 1953 r. znałem także Magdę Abakanowicz. Bliska znajomość z obojgiem trwała do ok. 1966 r. Wspólnie z innymi osobami uczestniczyliśmy w parotygodniowych wycieczkach zimowych w Tatrach polskich, które organizowałem z przyjaciółmi regularnie każdej zimy w latach 1954–58 i w 1964 r. Poznali się oni właśnie podczas tych wypraw narciarskich. Spotykaliśmy się także przy innych okazjach towarzyskich w Warszawie, a także podczas wspólnej dwutygodniowej wycieczki trzema kajakami przez jeziora augustowskie i Czarną Hańczę w lipcu 1960 r. Byłem także świadkiem ślubu Magdy i Janka (6 października 1956 r.). Zamieszkali początkowo w 13-metrowej kawalerce przy ul. Szczuczyńskiej na Saskiej Kępie w Warszawie, a później w alei Stanów Zjednoczonych.

W tym okresie ich relacje były jak najlepsze, była to niewątpliwie para ludzi w sobie zakochanych. Po 1965 r. nasze kontakty stały się rzadsze i stopniowo zanikły, zapewne w wyniku intensyfikacji działalności artystycznej Magdy i pełnego zaangażowania Janka w organizowanie jej licznych wystaw, podróże i sukcesy wszelkiego rodzaju. Spotkałem tylko raz Janka w latach 80. Niemniej w okresie, kiedy ich znałem, związek sprawiał wrażenie idealnego i zdecydowanie nie można napisać, że ślub z Jankiem Kosmowskim był czymś w życiu Magdy nieważnym, decyzją podjętą bez namysłu – przed ślubem byli przecież ze sobą już od dwóch lat. Tymczasem niestety z lektury fragmentu książki, poświęconego początkom związku Magdaleny i Janka, można odnieść takie wrażenie.

Bardzo możliwe, że Paweł Kowal nie zdołał po prostu dotrzeć do osób, które znały Magdalenę Abakanowicz i Jana Kosmowskiego w tamtym okresie – przecież prawie wszyscy uczestnicy tamtych wycieczek i spotkań już nie żyją. Dlatego właśnie postanowiłem napisać w tej sprawie, ponieważ najpewniej jestem ostatnią żyjącą osobą, która pamięta relację Magdaleny Abakanowicz i jej męża z początków ich znajomości i małżeństwa.

ANDRZEJ M. BRANDT

Polityka 29.2023 (3422) z dnia 11.07.2023; Do i od Redakcji; s. 91
Reklama
Reklama