Przejdź do treści
Reklama
Reklama
O Polityce

W cieniu wyborów: puchar świata w rugby

Wybory wyborami, konstytucja konstytucją, prezydent jak zwykle sobą, człowiek człowiekowi wilkiem, a kiwi kiwi kiwi… Co z tym kiwi? Ano kiwi to jeden z symboli Nowej Zelandii. Symboli kraj ten ma kilka, ale sport narodowy tylko jeden – rugby. Tak się składa, że na większość września i cały październik 2023 r. przypadł 10. puchar świata w rugby. Impreza trwała przez osiem weekendów. W polskich mediach odbiła się echem słyszalnym tylko dla tych, którzy usłyszeć o niej chcieli. Jasne, szykowaliśmy się do wyborów, ale żeby trzecia największa impreza sportowa na świecie (po letnich igrzyskach olimpijskich i piłkarskim mundialu) przeszła ledwo zauważona?

Czym w ogóle jest rugby? Na początek muszę przyznać, że chwilę temu byłem odrobinę nieprecyzyjny – rozegrano puchar świata w rugby union, piętnastoosobową odmianę tej gry. W tym roku rugby jako dyscyplina sportu obchodziła swoje 200. urodziny. W kwietniu 1823 r. nastolatek nazwiskiem William Webb Ellis w czasie gry w piłkę podniósł futbolówkę z ziemi i wbiegł z nią do bramki. A działo się to w szkole w miejscowości Rugby w środkowej Anglii. Przez większość pozostałej części XIX w. rugby służyło tym, którym służył wówczas każdy inny sport – grali w nie ci, którzy mogli sobie na to pozwolić. Z czasem rugby zaczęli uprawiać również robotnicy. Ci jednak, ganiając za piłką, nie pracowali i nie zarabiali na utrzymanie swoich z reguły licznych rodzin. Bywało, że odnosili kontuzje – wtedy ani nie grali, ani nie zarabiali. Pojawiła się zatem w rugby oddolna presja na to, ażeby sport sprofesjonalizować. Wówczas – w końcu XIX w. – doszło do rozłamu. Powstała profesjonalna rugby league i rugby union pozostająca przy amatorstwie. Rugby league (rugby trzynastoosobowe) jest mniej popularną odmianą rugby. We wschodniej Australii pozostaje sportem klasowym, w północnej Anglii – sportem regionalnym. Rugby union zaś (rugby piętnastoosobowe) jest bezapelacyjnie sportem globalnym. Mimo swojej popularności sprofesjonalizowało się dopiero ok. 30 lat temu, a pierwszy puchar świata rozegrano nieco wcześniej – w 1987 r.

Nie tylko w Nowej Zelandii rugby ma status sportu narodowego. Dotychczas pucharów świata rozegrano 10. Reprezentanci RPA (tzw. Springboks) wygrali tegoroczny turniej, zdobywając tytuł po raz czwarty – jako pierwsi w historii. Trzeci tytuł jako pierwsi zdobyli Nowozelandczycy (tzw. All Blacks) w 2015 r. Drugi tytuł jako pierwsi zdobyli Australijczycy (tzw. Wallabies, największe rozczarowanie tegorocznego turnieju) – w 1999 r.

Emocji w trakcie tegorocznego pucharu nie brakowało. Dość wspomnieć, że Springboks trzy ostatnie mecze wygrywali jednym punktem. W piłce nożnej niby nic, ale w rugby, gdzie punkty zdobywa się w liczbie 3, 5 albo 7, jest to statystyczna osobliwość. Wyniki były kolejno: 29:28, 16:15 i 12:11 dla Springboks. Najwięcej emocji dostarczyły chyba ćwierćfinały, gdzie widzieliśmy cztery bardzo wyrównane pojedynki zakończone niewielkimi różnicami punktowymi. Nie brakowało emocji i w fazie grupowej, gdzie miłe niespodzianki potrafili sprawić Portugalczycy, wygrywając z Fidżi, i Samoańczycy prawie wygrywając z Anglią. Sam finał był starciem dwóch filozofii rugby. Dynamiczną grę z piłką w ręku oglądaliśmy w wykonaniu All Blacks, brutalną siłę szarż serwowali nam Springboks. Tym razem górą byli ci drudzy.

W pomeczowym wywiadzie zawodnik meczu Piet-Steph du Toit sparafrazował słowa Francois Pienaara z 1995. Tamten, odbierając z rąk Nelsona Mandeli pierwszy puchar świata wywalczony przez Springboks, powiedział, że jego drużyna czuła wsparcie nie kilkudziesięciu tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie (Springboks byli gospodarzami turnieju), ale kilkudziesięciu milionów ich rodaków, dla których tamten puchar świata był kolejnym świadectwem odejścia od apartheidu.

Bo takie jest rugby. Dla jednych sposób na życie, dla innych rozrywka przed telewizorem, a dla jeszcze innych powód, żeby zapomnieć o dzielących ludzi różnicach i zjednoczyć się we wspólnym kibicowaniu ulubionej drużynie.

HUBERT HORYNEK,
WIELOLETNI CZYTELNIK

Polityka 48.2023 (3441) z dnia 21.11.2023; Do i od Redakcji; s. 99
Reklama
Reklama