O Polityce

„Zła nie ma” film w reż. Ryūsuke Hamaguchi

Fot. materiały dystrybutora Fot. materiały dystrybutora Fot. materiały dystrybutora / materiały prasowe
„Zła nie ma”, najnowszy film triumfującego na festiwalach w Wenecji, Berlinie i Cannes zdobywcy Oscara - Ryūsuke Hamaguchiego, 15 listopada wchodzi do polskich kin!

Po fenomenalnym i wielokrotnie nagradzanym „Drive My Car", Ryūsuke Hamaguchi powrócił na czerwony festiwalowy dywan z nowym filmem. W Konkursie Głównym 80. edycji MFF w Wenecji zaprezentowane zostało dzieło „Zła nie ma" („Evil Does Not Exist"), któremu jury pod przewodnictwem Damiena Chazella przyznało Wielką Nagrodę Jury. Dzięki temu Hamaguchi może pochwalić się festiwalowym hat trickiem (najważniejsze nagrody na festiwalach w Cannes – za „Drive My Car”, Wenecji oraz Berlinie – za „W pętli ryzyka i fantazji”). Tym samym Japończyk idzie w ślady swojego słynnego rodaka – Akiry Kurosawy.

Od 15 listopada „Zła nie ma" w polskich kinach.

Blisko 8 minut trwały owacje po premierze przejmującego „Zła nie ma". Ryūsuke Hamaguchi stworzył kontemplacyjny dramat z elementami thrillera, w którym zabiera ważny głos w temacie ekologii i ludzkiej potrzeby kontaktu z naturą. Film – obok Wielkiej Nagrody Jury – został również wyróżniony Nagrodą FIPRESCI – przyznawaną przez międzynarodowe grono krytyków filmowych.

W tym kojącym, wyciszającym filmie, wydobywającym piękno ukryte w prostocie, reżyser portretuje Japonię nieznaną – zanurzoną w świecie zachwycającej, dzikiej przyrody, kultywującą odchodzące w przeszłość tradycje. Baśń o potędze natury organicznie łączy się z dramatem. Sygnały, które zapowiadają naruszenie kruchej równowagi pomiędzy trwaniem i zmianą, budzą tęsknotę za miejscem, w którym „zła nie ma”.

Takumi i jego córka, Hana, mieszkają w położonej w lesie wsi. Takumi dostarcza sąsiadom drewno i wodę, dla lokalnej restauracji zbiera dzikie wasabi. Ciche i spokojne życie bohaterów „Zła nie ma” zmienia się, gdy w okolicy zjawia się firma z Tokio, planująca zbudować tu luksusowy camping. Przybysze nie zdają sobie sprawy, że wchodzą w konflikt nie tylko z lokalną społecznością, ale także z o wiele potężniejszymi siłami przyrody.

Opowiadana w „Zła nie ma” historia stanowi otulinę dla mistrzowsko skonstruowanej tajemnicy. Aurę niezwykłości podbija muzyka Eiko Ishibashi. Cicha moc ukryta w delikatnych dźwiękach przypomina o potędze, która drzemie w pozornie bezbronnej i niewinnej naturze. Eksploatując jej zasoby, zapominamy, że wśród drzew śpią demony, które możemy nierozważnie obudzić.

Kiedy rozpoczynaliśmy pracę nad projektem nie spodziewałem się, że kiedykolwiek mógłbym dostać tę wspaniałą nagrodę – powiedział reżyser po odebraniu statuetki. Faktycznie, geneza powstania filmu jest nieoczywista. Za matkę chrzestną tego projektu można uznać artystkę i producentkę muzyczną Eiko Ishibashi (również kompozytorkę muzyki do „Drive My Car"). Twórczyni poprosiła Hamaguchiego o stworzenie wizualizacji do jej muzycznego projektu. Japoński reżyser zauważył w nim potencjał i zdecydował się rozwijać go jako pełnometrażowy film fabularny. W wyniku tej współpracy powstał także równoległy projekt zatytułowany „Gift”, który łączy nakręcone przez Hamaguchiego ujęcia z filmu „Zła nie ma” z wykonywaną na żywo muzyką Ishibashi.

Zagraniczna prasa okrzyknęła najnowsze dzieło Hamaguchiego przeszywająco piękną bajką (The Daily Beast) oraz dziełem o niezwykłej sile, trzymającym w napięciu thrillerem o gwałcie na naturze (The Hollywood Reporter). Screen International zwraca uwagę na poruszany przez Hamaguchiego palący problem: „Zła nie ma” to zniuansowana refleksja nad naszą destrukcyjnie żarłoczną relacją ze światem przyrody. The Guardian podkreśla wyczucie Hamaguchiego, który w tym realistycznym filmie balansuje na krawędzi niesamowitości, a sam jego tytuł wskazuje, że w każdym naszym osądzie musi być miejsce na odcienie szarości.

Wielu krytyków określa go mianem nowego Rohmera, Bergmana lub Rivette’a – rzeczywiście, Hamaguchi tworzy niezwykłe postaci i stoi nich bardzo blisko; może jest nowym Ozu (którym wcześniej był Koreeda) albo nowym Imamurą, który równie mocno stawiał na eksces formy, projektu i researchu. Jedno jest pewne – dla Hamaguchiego liczy się tkanka ludzka, empatia. – pisał Łukasz Mańkowski w tekście o fenomenie Ryūsuke Hamaguchiego przygotowanym dla polskiego dytrybutora - Gutek Film.

Reklama
Reklama