„W minioną sobotę na kilka godzin zjechał do Gniezna Sejm. Posłowie podjęli uchwałę w 1000. rocznicę Zjazdu Gnieźnieńskiego, zjedli obiad i udali się na weekend. W Gnieźnie została po nich odremontowana aula, pięćset nowiutkich foteli oraz wątpliwość, czy tak spektakularne historyczne wydarzenie w ogóle jest Gnieznu do czegoś potrzebne.
Starosta gnieźnieńskiego powiatu Jacek Marciniak przypomina sobie, że pomysł obrad istniał już w 1999 r., gdy on obejmował urząd. Planowano, że do Gniezna przybędzie całe Zgromadzenie Narodowe, ale ideę storpedowała marszałek Senatu Alicja Grześkowiak. Może dlatego, spekulują w starostwie, że pani marszałek jest z Torunia, a więc spoza diecezji gnieźnieńskiej, w której jest z kolei Bydgoszcz, wielki rywal Torunia. Stało się jasne, że z powodu wielkiej polityki Senat do Gniezna nie przyjedzie.
(…)
Oprócz laski [marszałkowskiej – przyp. red.] parlament zabrał ze sobą do Gniezna nagłośnienie, kilka komputerów oraz drobiazgi, takie jak dyskietki, korytarzowe popielniczki, strzałki informacyjne oraz taśmę z nagranym dźwiękiem gongu, który miał wezwać posłów na salę posiedzeń. Dostarczono także maszt, na którym miała załopotać biało-czerwona flaga, specjalnie wykonany stół marszałkowski wraz z fotelem, mównicę, a na ścianę 80-centymetrowego orła. (…) Z rzeczy istotnych nie zabrano jedynie maszyny do głosowania.
(…)
Tymczasem w Gnieźnie już myśli się o tym, jak przedłużyć zainteresowanie mediów miastem. Po wizycie papieża, prezydentów, premierów i Sejmu zapotrzebowanie na spektakularne wydarzenia i związane z nimi dotacje z budżetu jest duże. Niestety, historia, nawet ta gnieźnieńska, to nie jest worek bez dna. Czy da się w niej znaleźć dosyć ciekawych wydarzeń, których rocznice można by co roku hucznie obchodzić?
Optymiści twierdzą, że aby znaleźć, trzeba pilnie szukać. W przeciwnym razie na kolejną okazję do uroczystych obchodów przyjdzie Gnieznu poczekać aż do roku 2025, kiedy to minie tysiąc lat od koronacji Bolesława Chrobrego na króla Polski”.