O Polityce

Zdarzyło się

Matura 60 lat temu. Matura 60 lat temu. Polityka
60 lat temu, a konkretnie w numerze 23. w 1965 r., 27-letni Daniel Passent w tekście „Życie zaczyna się po dzwonku” relacjonował przebieg ówczesnych matur.

Zanim jednak o tym, krótka statystyka dla porównania: do tegorocznych egzaminów maturalnych przystąpiło ok. 275 tys. uczniów. Co jednak istotne, na przestrzeni ostatnich lat znacząco zmalał odsetek maturzystów, którzy chcieliby podjąć studia wyższe – do 56 proc. (jak wynika z ubiegłorocznego badania firmy BIG Info Monitor). A jeszcze w 2018 r. wynosił on aż 95 proc. Tym samym wróciliśmy do stanu z połowy lat 60., kiedy to na studia wybierało się 59 proc. maturzystów. I tylko liczba miejsc na uczelniach wyższych wzrosła od tego czasu dziesięciokrotnie – w Polsce działa obecnie ponad 400 uczelni publicznych i niepublicznych, a na pierwszy rok studiów pierwszego stopnia i jednolitych magisterskich przyjmuje się łącznie ok. 347 tys. osób (stan na bieżący rok akademicki 2024/25).

„– Ja tam liczę na faszyzm…
– Ja też.

(...)

– A jak ci dadzą życiorys Mickiewicza?
– Co ty? Jak jest dwudziestolecie wojny (...), to musi być faszyzm. Rok temu była rocznica Żeromskiego i był Żeromski.
– Ale Mickiewicz może być zawsze.
– Po co mi Mickiewicz, kiedy idę na budownictwo lądowe.

(…)

Pierwsze zadanie i od razu zmartwienie. W szkole średniej uczy się liczb naturalnych, a nie rzeczywistych, nikt lub prawie nikt nie mógł więc rozwiązać tego zadania, które wykraczało poza program szkoły. (…) Nowy regulamin matur przewiduje, że uczeń nie losuje kartki z pytaniami, ale otrzymuje ją od egzaminatora. Ma to na celu wyeliminować przypadek, podnieść autorytet i zaufanie do nauczyciela, choć z drugiej strony stwarza pretensje w rodzaju „dlaczego dał mi akurat te pytania”. Uczniowie mówili, że można próbować napomknąć nauczycielowi, że ostatnio np. „specjalnie zainteresowałem się optyką”… Reszta w rękach pedagoga.

(…)

Tegoroczna matura była denerwująca nie dlatego, że była trudniejsza (przeciwnie – nie była), ale dlatego, że po raz pierwszy obowiązywały nowe przepisy. Zdawali egzamin nie tylko uczniowie, ale i Ministerstwo Oświaty, które wprowadziło nowy regulamin, nauczyciele i rodzice. Chociaż zdaje tylko 150 tysięcy abiturientów, to przynajmniej trzy razy tylu ludzi jest w okresie matur szczególnie podenerwowanych. Ministerstwo tak się speszyło, że nie chciało ze mną rozmawiać. (…) Powiedziano mi, że „odpowiedź jest negatywna, ponieważ (...) jest za późno, aby mówić o nowym regulaminie, a za wcześnie, żeby ocenić dotychczasowy przebieg matur. Zapraszamy na sierpień, kiedy będziemy już mieli podsumowanie matur”. Podziękowałem. Gdybyśmy mieli czekać do sierpnia, to prasa codzienna i tygodniowa nie miałaby w Polsce racji bytu. Wychodziłyby tylko kwartalniki.

(…)

Przysłuchiwanie się tegorocznym maturom nie pozwala wyrobić sobie zdania o poziomie młodzieży, ponieważ ustne egzaminy zdają tylko najsłabsi, którzy muszą (tzn. nie zostali zwolnieni), albo najlepsi, którzy chcą wybrać dany przedmiot jako dowolny. Dlatego różnica w poziomie odpowiedzi była duża, a wyciąganie wniosków trudne. Zdecydowanie panował pogląd, że matura stała się łatwiejsza, zaś dla najlepszych uczniów wręcz spacerowa (tylko jeden ustny egzamin).

(…)

Życie zaczyna się po maturze. W tym roku zdawało ją ok. 150 tys. uczniów. Muszą zdecydować co dalej? Praca, studia czy szkoła zawodowa? Ponad 88 tys. pragnie co prawda dalej studiować, ale miejsc na wyższych uczelniach jest 33,5 tys.”.

Polityka 23.2025 (3517) z dnia 03.06.2025; Do i od redakcji; s. 93
Reklama
Reklama